Komentarz do artykułu Co jeść na zawodach biegowych?
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Z czym? Ja tak miewałem.
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja też tak miewałem, ale jak obcinałem węgle w diecie. Może nie tak, że kręciło mi się w głowie, ale biegło się kiepsko. Natomiast nie wyobrażam sobie żeby mieć podobne sensacje na normalnej diecie czyli takiej gdzie około 60% kcal pochodzi z węglowodanów.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Już możesz poprostu tego nie pamiętać. Mi coś takiego teraz też raczej sie nie zdarzy.
Ale im szybszy bieg tym większy udział węgli.
Startujesz w maratonach? Jesz cos przed maratonem czy nie?
Kilka lat temu (2008) rozmawiałem w Michaelem Karonei po jego "nieudanym" (był drugi) debiucie w maratonie w Warszawie. Pobiegł 2:13, do połówki biegli razem, na 30 km miał juz minutę straty, zaczął słabnąć, powiedział mi potem, że zaczął czuć się słabo. I powiedział też, że tak jak przed półmaratonami (które wygrywał) nic nie jadł. Tyle, że półmaraton to tylko godzina.
Ale im szybszy bieg tym większy udział węgli.
Startujesz w maratonach? Jesz cos przed maratonem czy nie?
Kilka lat temu (2008) rozmawiałem w Michaelem Karonei po jego "nieudanym" (był drugi) debiucie w maratonie w Warszawie. Pobiegł 2:13, do połówki biegli razem, na 30 km miał juz minutę straty, zaczął słabnąć, powiedział mi potem, że zaczął czuć się słabo. I powiedział też, że tak jak przed półmaratonami (które wygrywał) nic nie jadł. Tyle, że półmaraton to tylko godzina.
- Arek Bielsko
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1004
- Rejestracja: 12 wrz 2005, 14:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
no tosz piszę, że trzeba to przetestować, nawet to wytłuściłemAdam Klein pisze:Arek, z całym szacunkiem, takie rady nie będą dobrze działały dla bardzo wielu zawodników. Myślę o tych, których organizm nie przestawił sie jeszcze na łatwe (łatwiejsze) pozyskiwanie energii z tłuszczów. Jedzenie przed biegiem ma taką samą funkcję jak jedzenie w trakcie - daje nam dodatkową dawkę węglowodanów. Ta dawka jest potrzebna dla osób których organizm korzysta z węglowodanów w znacznie większym stopniu niż Twój. Ty już zapomniałeś, że kiedyś tak było, ale kiedyś gdybyś zrobił długi trening na głodniaka to by Ci się w trakcie po prostu kręciło w głowie, czułbyś duże osłabienie.
ale dlaczego tak sie dzieje?? (z tym porannym uczuciem głodu)
bo generalnie ludziska są uzależnieni od cukru, to jest dokładnie taki sam syndrom/zespół odstawienny, jak przy innych substancjach uzależniających (fajki, alko, narko)

jesz codziennie, co pare godzin, nawet co godzine (tu batonik, tam cukier do kawy, tu drożdzówka, tam cukierek), więc jak nagle odetniesz cukier to organizm się go domaga, a że cukier bardzo smakuje, to się go bardzo domaga - stąd bóle głowy, drżenie rąk, brak koncentracji, itp (daj mi koniecznie ten cukier!!!)
odstaw cukier, kilka dni będzie bolało, ale potem, o dziwo, organizm sie przestawi i da sobie świetnie radę
akurat jest odwrotnie - dla organizmu to cukier jest łatwiejszym źródłemAdam Klein pisze:Myślę o tych, których organizm nie przestawił sie jeszcze na łatwe (łatwiejsze) pozyskiwanie energii z tłuszczów.
ale na jakiego głodniaka??? dwa dni ładowania, bak pełny, więc na jakiego głodniaka?Adam Klein pisze:gdybyś zrobił długi trening na głodniaka
żeby była jasność - ja nie namawiam na jakieś skrajne LC (low-carb) czy na keto! bo zaraz się rzucą co poniektórzy fanatycy węgli na mnie

mówie tylko, żeby korzystać z węgli wtedy jak jest potrzeba (ładowanie), a nie cały czas, bo ludziska jedzą węgle na pałę, idąc tylko za głosem smaku i odczuciem przyjemności,
ale nawet jedząc względnie dużo wegli (np. 60%), można to robić rozsądnie, korzystając z dobrych odżywczych żródeł, o niskim IG, w odpowiednich porach (rotacja ww) - a nie non stop, a do tego jeszcze z różnego syfu (słodycze, napoje słodzone, itp)
a skoro już ktoś asporuje na sportowca i zadaje sobie bardzo dużo trudu fizycznego (mocno i dużo trenuje) oraz finansowego (kupuje drogie buty, ciuchy, opłaca wpisowe), to niech też włoży trochę wysiłku intelektualnego i pokombinuje z odżywnianiem, bo tu jest sporo do uzyskania
"co nas nie zabije, to nas wzmocni"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"
- Arek Bielsko
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1004
- Rejestracja: 12 wrz 2005, 14:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
pewnie też za mało podładował albo źle rozłożył siły... albo i jedno i drugieAdam Klein pisze:Kilka lat temu (2008) rozmawiałem w Michaelem Karonei po jego "nieudanym" (był drugi) debiucie w maratonie w Warszawie. Pobiegł 2:13, do połówki biegli razem, na 30 km miał juz minutę straty, zaczął słabnąć, powiedział mi potem, że zaczął czuć się słabo. I powiedział też, że tak jak przed półmaratonami (które wygrywał) nic nie jadł. Tyle, że półmaraton to tylko godzina.
"co nas nie zabije, to nas wzmocni"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Ale ja nie mowię, że tłuszcze są łatwiejszym źródłem, ale, że Twoj organizm nauczył sie lepiej korzystać z tłuszczu niz potrafią to organizmy innych ludzi, taka jest specyfika ultrasa.Arek Bielsko pisze:akurat jest odwrotnie - dla organizmu to cukier jest łatwiejszym źródłemAdam Klein pisze:Myślę o tych, których organizm nie przestawił sie jeszcze na łatwe (łatwiejsze) pozyskiwanie energii z tłuszczów.
ale na jakiego głodniaka??? dwa dni ładowania, bak pełny, więc na jakiego głodniaka?Adam Klein pisze:gdybyś zrobił długi trening na głodniaka
I nie ma znaczenia ile jadłeś w dniu przed biegiem, masz mieć maksymalnie duzo, jesli żołądek to dodatkowy "bak" to trzeba tez to czymś napełnić. (oczywiscie wykorzystanie tego co jest w żołądku bedzie jakos tam ograniczone).
-
- Wyga
- Posty: 110
- Rejestracja: 24 lip 2018, 19:30
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
To nie Adam miesza źródła energii tylko nasze ciało to robi. 100m przelatuje na ATP. Na samym glikogenie to się biegnie może sprint na 800m. Dalej wraz ze wzrostem dystansu, jak intensywność wysiłku spada to czy tego chcesz czy nie, rośnie udział kwasów tłuszczowych jako źródła energii (osiągając swój max gdzieś w mitycznej "strefie spalania tłuszczu").
- Skoor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9663
- Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jemu chyba chodziło, żeby nie mieszać w jednym posiłku.
- Arek Bielsko
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1004
- Rejestracja: 12 wrz 2005, 14:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
Adam, jak dla mnie, traktowanie żołądka jako dodatkowego baku paliwa na bieg jest mocno ryzykowne... wręcz innowacyjneAdam Klein pisze:I nie ma znaczenia ile jadłeś w dniu przed biegiem, masz mieć maksymalnie duzo, jesli żołądek to dodatkowy "bak" to trzeba tez to czymś napełnić. (oczywiscie wykorzystanie tego co jest w żołądku bedzie jakos tam ograniczone).

żołądek nie jest bakiem, czyli magazynem energii, tylko częścia ukł. pokarmowego (trawienia) i to raczej początkową, tam sie nic nie wchłania tylko trawi, a do tego podczas wysiłku następuje częściowy odpływ krwi z trzewi do mięśni i skóry, przez co np. trawienie jest mocno upośledzone,
więc ładując pokarm do żołądka na czas biegu, robisz sobie kuku, bo ten pokarm podczas biegu bedzie tam raczej zalegał niż sie trawił, a organizm dostaje zagwozdkę "no to qrna co mam robić - trawić czy biec???" bo to nie idzie raczej w parze... szczególnie jesli mówimy o zawodach, czyli biegu raczej na maksa,
jeśli masz pusty żołądek - to sprawa jest prosta, nic sie tam nie dzieje, wg mnie to jest pożądana sytuacja
jeśli zjadłeś tylko troche - no to żołądek może sobie z tym poradzi, ale możliwy jest jakiś mniejszy lub większy dyskomfort, np. kolka
jesli zjadłeś dużo - no to mamy pawia
to tak jak w samochodach wyścigowych (nie rajdowych) - tam nie ma nic oprócz tego co jest niezbędne na czas wyścigu, każdy niepotrzebny układ czy element (tylne fotele, klima, podłokietniki, schowki, przyciski, itp pierdoły) jest wywalany, zostaje tylko niezbędne minimum... a Ty chcesz mu do bagażnika włożyc spory kanister z benzyną, bo może się przyda...
co innego na długich rajdach (Dakar), ale nie o tym rozmawiamy
"co nas nie zabije, to nas wzmocni"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"
- Arek Bielsko
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1004
- Rejestracja: 12 wrz 2005, 14:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
kon pisze:To nie Adam miesza źródła energii tylko nasze ciało to robi. 100m przelatuje na ATP. Na samym glikogenie to się biegnie może sprint na 800m. Dalej wraz ze wzrostem dystansu, jak intensywność wysiłku spada to czy tego chcesz czy nie, rośnie udział kwasów tłuszczowych jako źródła energii (osiągając swój max gdzieś w mitycznej "strefie spalania tłuszczu").

(oczywiście można to trochę przesunąć w prawo, po adaptacji)

"co nas nie zabije, to nas wzmocni"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Nie wiem o co wam chodzi z tym mieszaniem, ja nigdzie o tym nie pisałem, a jeśli tak, to pokażcie gdzie.
Natomiast co do żołądka jako dodatkowego baku.
Mówiąc żołądek myślałem trochę ogólnie, miałem na myśli nasz cały układ trawienny. Gdzie w momencie startu znajduje się lekki posiłek zjedzony na 2-3 godziny (zależy od intensywności) przed startem? Pewnie gdzieś w dwunastnicy, w każdym razie wychodzi z żołądka, zaczynają już na niego działać enzymy trawienne. Czyli jest w stanie optymalnym do wykorzystania przez organizm.
Jeśli pojawią się pierwsze braki glikogenu to powstanie z tego glikogen, jeśli nie to tłuszcz, no trudno. Ale czy myślisz, że Ty ze swoim musem jesteś w stanie w trakcie zawodów lepiej, szybciej uzupełnić uciekający glikogen?
Natomiast co do żołądka jako dodatkowego baku.
Mówiąc żołądek myślałem trochę ogólnie, miałem na myśli nasz cały układ trawienny. Gdzie w momencie startu znajduje się lekki posiłek zjedzony na 2-3 godziny (zależy od intensywności) przed startem? Pewnie gdzieś w dwunastnicy, w każdym razie wychodzi z żołądka, zaczynają już na niego działać enzymy trawienne. Czyli jest w stanie optymalnym do wykorzystania przez organizm.
Jeśli pojawią się pierwsze braki glikogenu to powstanie z tego glikogen, jeśli nie to tłuszcz, no trudno. Ale czy myślisz, że Ty ze swoim musem jesteś w stanie w trakcie zawodów lepiej, szybciej uzupełnić uciekający glikogen?
- ragozd
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 625
- Rejestracja: 23 paź 2015, 00:35
- Życiówka na 10k: 34:57
- Życiówka w maratonie: 2:45:28
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Ja testowałem różne warianty odżywiania na sobie, i już na połówce zdecydowanie na pusto nie daje rady. Tu mam stały schemat - 3h przed bułka z miodem i kawa, oraz żel tuż przed startem i żel w trakcie. A maraton pobiegłem na 5 żelach - jeden tuż przed, i 4 w trakcie. Nie przeszkadzały a intensywność dla mnie była maksymalna
Wynik pozytywny 
Z drugiej strony - praktycznie wszystkie rozbiegania robię rano i na czczo bez najmniejszego problemu, mocne akcenty to bułka jak przed startem lub banan przed, a w takcie carbo w piciu.


Z drugiej strony - praktycznie wszystkie rozbiegania robię rano i na czczo bez najmniejszego problemu, mocne akcenty to bułka jak przed startem lub banan przed, a w takcie carbo w piciu.
www.facebook.com/WarszawskiScyzoryk - mistrz Polski i vicemistrz dzielnicy 
M45 PB: 5km 17:10, 10km 34:57 HM 1:16:34 M 2:45:28

M45 PB: 5km 17:10, 10km 34:57 HM 1:16:34 M 2:45:28
- Arek Bielsko
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1004
- Rejestracja: 12 wrz 2005, 14:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
jeśli to będzie niewielka ilość (ta przysłowiowa kromka z dzemem), to tak jak pisałem wcześniej, jest szansa, że organizm sobie z tym poradzi i bedzie tak jak piszesz, ale nie do końca...Adam Klein pisze:Natomiast co do żołądka jako dodatkowego baku.
Mówiąc żołądek myślałem trochę ogólnie, miałem na myśli nasz cały układ trawienny. Gdzie w momencie startu znajduje się lekki posiłek zjedzony na 2-3 godziny (zależy od intensywności) przed startem? Pewnie gdzieś w dwunastnicy, w każdym razie wychodzi z żołądka, zaczynają już na niego działać enzymy trawienne. Czyli jest w stanie optymalnym do wykorzystania przez organizm.
Jeśli pojawią się pierwsze braki glikogenu to powstanie z tego glikogen, jeśli nie to tłuszcz, no trudno. Ale czy myślisz, że Ty ze swoim musem jesteś w stanie w trakcie zawodów lepiej, szybciej uzupełnić uciekający glikogen?

bo...
mechanizm trawienia/spalania węgli podczas wysiłku jest kompletnie inny niż podczas spoczynku,
podczas spoczynku organizm potrzebuje niewiele ww, to też i spala ich niewiele, gdzieś wyczytałem, że to jest poniżej 10g/h,
we krwi też jest stała ilość glukozy (ok.6g), każda ilość ponad uruchamia insuline, ta zamienia je w tłusze, do magazynu i po temacie,
podczas wysiłku jest taki przepał, że organizm jest w stanie przyjąć nawet 60-90g ww/h i to bez uruchamiania insuliny! jest wtedy takie zapotrzebowanie na energię, że ww są pochłaniane na bieżąco, insulina nie ma szans nawet zareagować,
więc jak mam pełny bak gliko, 2-3h przed startem zjemy co-nieco węgli, to... jako, że mamy jeszcze niskie zapotrzebowanie na ww, podniesie sie nam poziom cukru we krwi, a skoro mamy bak gliko pełny (magazyn ograniczony), to już nie ma gdzie tych węgli upchać, insulina reaguje i każdą nadwyżkę upycha w tłuszcz (magazyn nieograniczony)...
czyli jakaś tam część tej energii z kromki z dżemem pójdzie w tłuszcz, a nie gliko,
kolejny problem - niestety insulina pozostaje we krwi do kilku godzin, czyli kiedy mamy już nasz bieg, zaczynamy go z insuliną we krwi i wtedy zjedzony żel idzie niestety do magazynu tłuszczu, zamiast do mięśni...
co do moich Musów, Izo podczas biegu - jem tego tylko tyle, że nie przekraczam tych 60-90g ww/h, więc nie mam żadnych problemów (opisałem to dokładnie w art o moich Musach)
jesli podczas długiego wysiłku (na zawodach) na bieżąco dostarczamy cukrów (żele, izo), to organizm oszczędza gliko (co jest bardzo ważne), tzn. wolniej się on wypala, bo glukoza z krwi jest na bieząco konsumowana na enerię,
oszczedzanie glikogenu jest ważne, bo odsuwa zmęczenie w czasie, ponieważ jak zbliżamy się do rezerwy gliko (20-30%), a nie mamy innych cukrów, to nasz mądry organizm zaczyna oszczędzać ten gliko, czyli zwalniamy i jest po ptokach...
"co nas nie zabije, to nas wzmocni"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Arek, ale ja nie mówię o tak długich zawodach, mówię o takich, które dotycząc większości ambitnych ulicznych amatorów, czyli od półmaraton - 1h10 (bo zakładam, że w okolicach godzinnego wysiłku możne lecieć bez jedzenia) do maraton ~ 3h20 - 3h30 bo wolniej to już jest wysiłek poniżej 80% vo2max i tam sobie glikogen możesz oszczędzać.
I ja nie mówię o jakimś niewiadomo jakim śniadaniu, typu jajecnica z sześciu jaj, sałatka jarzynowa, masa pieczywa ale nie mówię też o jednej kromce chleba, to co Kuba Czaja napisał jest dla mnie ok.
Natomiast uwaga do kolegi Yahoo - nie obraź się i nie potraktuj tego osobiście, ale wytnę Twoje wrzutki w tym temacie bo nie dość, że cytujesz całe posty to jeszcze nie przeczytasz postów na które odpowiadasz, nie rozumiesz zatem o czym mówimy i tylko tworzysz bałagan w dyskusji.
I ja nie mówię o jakimś niewiadomo jakim śniadaniu, typu jajecnica z sześciu jaj, sałatka jarzynowa, masa pieczywa ale nie mówię też o jednej kromce chleba, to co Kuba Czaja napisał jest dla mnie ok.
Natomiast uwaga do kolegi Yahoo - nie obraź się i nie potraktuj tego osobiście, ale wytnę Twoje wrzutki w tym temacie bo nie dość, że cytujesz całe posty to jeszcze nie przeczytasz postów na które odpowiadasz, nie rozumiesz zatem o czym mówimy i tylko tworzysz bałagan w dyskusji.
- Arek Bielsko
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1004
- Rejestracja: 12 wrz 2005, 14:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
podsumowując - wg mnie nie ma w ogóle potrzeby jeść cokolwiek przed biegami typu 10k, HM (to na pewno) czy nawet M (tak do 3h), jeśli oczywiście wcześniej zrobiliśmy odpowiednie ładowanie ww, bo z reguły ta potrzeba zjedzenia koniecznie czegoś przed wynika raczej z:
- przyzwyczajeń (bo zawsze coś jadłem),
- mody (bo wszyscy coś jedzą),
- nacisku medialnego tzn. tych wszystkich art i programów (często sponsorowanych), które nam to wmawiają,
- niewiedzy, tzn. myślimy, że musimy jeść (pod wpływem powyższych), ale nawet nie próbowaliśmy tego zweryfikować,
we wcześniejszych postach starałem się coś tam lekko wytłumaczyć co, jak i dlaczego,
osobiście gorąco namawiam, by poczytać (książki, art, badania), pooglądać (filmiki na necie), poszukać, policzyć, pokombinować podczas treningów, sprawdzić co nam faktycznie pasuje, co na nas działa, a nie tylko leniwie płynąć z nurtem ogólnych trendów czy mody...
tym bardziej, że ta wiedza jest na wyciągnięcie ręki, trzeba tylko chceć z niej skorzystać,
nie mam w tym żadnego interesu, żeby kogoś na siłę namawiać na to czy tamto...
a ostatecznie i tak każdy zrobi jak uważa
amen
- przyzwyczajeń (bo zawsze coś jadłem),
- mody (bo wszyscy coś jedzą),
- nacisku medialnego tzn. tych wszystkich art i programów (często sponsorowanych), które nam to wmawiają,
- niewiedzy, tzn. myślimy, że musimy jeść (pod wpływem powyższych), ale nawet nie próbowaliśmy tego zweryfikować,
we wcześniejszych postach starałem się coś tam lekko wytłumaczyć co, jak i dlaczego,
osobiście gorąco namawiam, by poczytać (książki, art, badania), pooglądać (filmiki na necie), poszukać, policzyć, pokombinować podczas treningów, sprawdzić co nam faktycznie pasuje, co na nas działa, a nie tylko leniwie płynąć z nurtem ogólnych trendów czy mody...
tym bardziej, że ta wiedza jest na wyciągnięcie ręki, trzeba tylko chceć z niej skorzystać,
nie mam w tym żadnego interesu, żeby kogoś na siłę namawiać na to czy tamto...
a ostatecznie i tak każdy zrobi jak uważa
amen

"co nas nie zabije, to nas wzmocni"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"