DYSKUSJA: Diety tłuszczowe, LCHF, paleo, primal w sporcie
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Sporą łychę - 20-30g.
Saper, tak sobie myślałem, że jeśli ci lchf nie przypasuje, to może byś zaczął od paleo, która jest łatwiejsza do strawienia niż typowa dieta tłuszczowa dla standardowego "węglarza" . W skrócie bez limitu na owoce, warzywa, jajka i mięso, eliminujesz nabiał, zboża i przetworzone produkty. Ja od tego zaczynałem i nie wiem czy bym się nie zniechęcił próbując od razu high fat.
Po sobie widziałem jak na mnie działało pranie mózgu w mediach i jakie trudności sprawiało mi z początku nabicie odpowiedniej ilości tłuszczu w diecie, mimo że rozumowo dawno przyjąłem, że szkodzić to nie może. Odruchy pozostałe z kilkudziesięciu lat unikania tłuszczu pozostają i ciężko się ich pozbyć.
Jadłem wtedy jakieś 30-40% kcal z węgli, głównie owoców i dużo białka. Później obniżenie węgli i białka na korzyść tłuszczu dalej sprawiało pewną trudność, ale już było łatwiej. I przez ten czas łatwiej odzwyczaić się od nadmiernej ilości soli, której wszędzie jest ogromna ilość, a to może powodować, że teraz potrawy wydają ci się mdłe.
Mnie z kolei potrawy nawet domowe, ale robione przez kogoś jedzącego tradycyjnie smakują okropnie słono, na granicy zjedzenia. Smak się mocno wyczula po paru tygodniach bez wzmacniaczy smaku (sól to też wzmacniacz, nie wspominam o glutaminianie, który jak dla mnie wyłącza z 80% smaku).
Saper, tak sobie myślałem, że jeśli ci lchf nie przypasuje, to może byś zaczął od paleo, która jest łatwiejsza do strawienia niż typowa dieta tłuszczowa dla standardowego "węglarza" . W skrócie bez limitu na owoce, warzywa, jajka i mięso, eliminujesz nabiał, zboża i przetworzone produkty. Ja od tego zaczynałem i nie wiem czy bym się nie zniechęcił próbując od razu high fat.
Po sobie widziałem jak na mnie działało pranie mózgu w mediach i jakie trudności sprawiało mi z początku nabicie odpowiedniej ilości tłuszczu w diecie, mimo że rozumowo dawno przyjąłem, że szkodzić to nie może. Odruchy pozostałe z kilkudziesięciu lat unikania tłuszczu pozostają i ciężko się ich pozbyć.
Jadłem wtedy jakieś 30-40% kcal z węgli, głównie owoców i dużo białka. Później obniżenie węgli i białka na korzyść tłuszczu dalej sprawiało pewną trudność, ale już było łatwiej. I przez ten czas łatwiej odzwyczaić się od nadmiernej ilości soli, której wszędzie jest ogromna ilość, a to może powodować, że teraz potrawy wydają ci się mdłe.
Mnie z kolei potrawy nawet domowe, ale robione przez kogoś jedzącego tradycyjnie smakują okropnie słono, na granicy zjedzenia. Smak się mocno wyczula po paru tygodniach bez wzmacniaczy smaku (sól to też wzmacniacz, nie wspominam o glutaminianie, który jak dla mnie wyłącza z 80% smaku).
The faster you are, the slower life goes by.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 631
- Rejestracja: 05 mar 2012, 10:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wroclaw
Tak to juz prawie jem ... tyle ze z nabialem i owsianka. Jak to jest z tym nabialem ... powyzej napisales "eliminujesz nabial" a z drugiej strony pijecie smietane, jecie serek mascarpone i maslo ? Rozumiem ze granice wyznacza korzystny stosunek tluszcz/bialko -> czy tez chodzi o cos innego ?klosiu pisze:W skrócie bez limitu na owoce, warzywa, jajka i mięso, eliminujesz nabiał, zboża i przetworzone produkty.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
dołączam się do pytania.
szczególnie pytam o mleko z mlekomatu oraz twaróg tłusty (sklepowy).
szczególnie pytam o mleko z mlekomatu oraz twaróg tłusty (sklepowy).
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1241
- Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
@Trucho 3000 kcal na kolację w każdej postaci pozwoli nie jeść przez pół następnego dnia.
Z ciekawością czytam ten wątek, choć sam aktualnie jem super wysokoweglowodanowo.
Co jest szczególnie ciekawe to fakt, że choć jem poniżej 10% tłuszczu (ilość kalorii) to bez większego problemu mogę trenować kilka godzin na czczo, zapewne w stanie ketozy (charakterystyczny posmak o którym wspominał klosiu jest mi dobrze znany nie od dziś). Fakt, że nigdy nie podjadałem węgli podczas wysiłku.
Moje wnioski są takie, że to nie węgle czy tłuszcz jest problemem, a dostępność jedzenia. Jak nie ma jedzenia w zasięgu ręki to organizm sam przestawi się na właściwy tryb metaboliczny. Jakimś sposobem jest jedzenie tak jak dawniej - 3, 4 razy dziennie i nie podjadanie pomiędzy posiłkami (jeśli chodzi o jedzenie HC).
Np. dziś po 2h pływania wyszedłem wypiłem wodę i wcale nie czułem wielkiego głodu. Po ok. godzinie jak już mogłem zrobić sobie jedzenie to zaczynałem jeść nieco z przymusu, bo śniadanie w postaci małej kromki chleba z ogórkiem kiszonym (bez masła) to raczej symboliczna porcja w wypadku 1.5h pływania nonstop i 0.5h biegania po pas w wodzie.
Ostatecznie zjadłem dużo, bo kal trzeba uzupełnić
To co ma dieta HF a czego nie ma HC to gęstość energetyczna - ilości ryżu jakie muszę zjeść by zaspokoić zapotrzebowanie kaloryczne są delikatnie to nazywając duże.
To nad czym się zastanawiałem ostatnio to jedzenie śniadań wysokotłuszczowych np. awokado, orzechy, bo i tak po nocy jest się "wyposzczonym" i pózniej po treningu przejście na węgle (np ryż, kasza gryczana), by wieczorem na kolację zjeść sałatkę, ale już nie tłustą (warzywa same).
Z ciekawością czytam ten wątek, choć sam aktualnie jem super wysokoweglowodanowo.
Co jest szczególnie ciekawe to fakt, że choć jem poniżej 10% tłuszczu (ilość kalorii) to bez większego problemu mogę trenować kilka godzin na czczo, zapewne w stanie ketozy (charakterystyczny posmak o którym wspominał klosiu jest mi dobrze znany nie od dziś). Fakt, że nigdy nie podjadałem węgli podczas wysiłku.
Moje wnioski są takie, że to nie węgle czy tłuszcz jest problemem, a dostępność jedzenia. Jak nie ma jedzenia w zasięgu ręki to organizm sam przestawi się na właściwy tryb metaboliczny. Jakimś sposobem jest jedzenie tak jak dawniej - 3, 4 razy dziennie i nie podjadanie pomiędzy posiłkami (jeśli chodzi o jedzenie HC).
Np. dziś po 2h pływania wyszedłem wypiłem wodę i wcale nie czułem wielkiego głodu. Po ok. godzinie jak już mogłem zrobić sobie jedzenie to zaczynałem jeść nieco z przymusu, bo śniadanie w postaci małej kromki chleba z ogórkiem kiszonym (bez masła) to raczej symboliczna porcja w wypadku 1.5h pływania nonstop i 0.5h biegania po pas w wodzie.
Ostatecznie zjadłem dużo, bo kal trzeba uzupełnić
To co ma dieta HF a czego nie ma HC to gęstość energetyczna - ilości ryżu jakie muszę zjeść by zaspokoić zapotrzebowanie kaloryczne są delikatnie to nazywając duże.
To nad czym się zastanawiałem ostatnio to jedzenie śniadań wysokotłuszczowych np. awokado, orzechy, bo i tak po nocy jest się "wyposzczonym" i pózniej po treningu przejście na węgle (np ryż, kasza gryczana), by wieczorem na kolację zjeść sałatkę, ale już nie tłustą (warzywa same).
Ostatnio zmieniony 22 sty 2014, 12:00 przez Klanger, łącznie zmieniany 1 raz.
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
saper, Qba - paleo wyklucza nabiał jako, nieprawdaż, niedostępny przed rewolucją neolityczną. "Tak to juz prawie jem ... tyle ze z nabialem i owsianka." - właśnie ludziom którzy jedzą "prawie" dietę optymalną ona szkodzi . "Prawie" dieta paleo nie jest paleo. Jak się nad tym zastanowić, to tucząca dieta zachodnia to też "prawie" dieta tłuszczowa - tylko z chlebem, makaronem i ziemniakami .
Nabiał wielu ludziom szkodzi, na tyle niezauważenie, że poprawę widzą dopiero, jak odstawią nabiał na dłuższy czas, a później do niego wrócą i zauważą pogorszenie np nastroju. Tak samo ze zbożami - myślałem że nieźle je toleruję, a dopiero po wykluczeniu z diety i powrocie po jakimś czasie poczułem się znacznie gorzej.
Wracając do diet tłuszczowych - to one nie muszą być paleo. Ale jednak jeśli używam nabiał, to wyłącznie wysokotłuszczowy, ze śladową kazeiną i cukrem mlecznym, czyli tłustą śmietanę, mascarpone, masło. Mleko skondensowane, zwykłe, twarogi czy jogurty ekstremalnie rzadko, po prostu zawierają sporo węgli, szczególnie mleko i zbyt dużo białka. Białka nie powinno się jeść specjalnie dużo, według mnie maks to 150g, najlepiej mniej, a jedząc tłuszczowo i nie chcąc wpychać samego tłuszczu żeby nie jeść zbyt dużo białka powinno się koncentrować na możliwie niskobiałkowych produktach - tłustsze mięsto, podroby, tłusty nabiał, niskowęglowodanowe warzywa. Jedząc cyce z kury w dwóch filetach je się 100g białka. A później co? Kalorycznie to 700-900kcal.
Colnago, z tego co widzę, to kiedy się je i co kompletnie się nie liczy przy diecie tłuszczowej. Jak się napcham 3000kcal na kolację, to rano jestem trochę grubszy, fakt. Ale nie jestem głodny do wieczora następnego dnia, więc chudnę o to co przytyłem.
Klanger, ja jem podobnie, jak mam intensywne treningi - węgle tuż przed treningiem, żeby się uwalniały w czasie pracy (na rowerze się tak da) i ewentualnie trochę po, żeby poszło w glikogen. Poza tym dieta niskowęglowodanowa. Wychodzi może 200g węgli i to już wystarcza żeby trenować z wysoką intensywnością. A nie podnosi nadmiernie insuliny, bo w okresie okołotreningowym węgle wykorzystują bezpośrednio mięśnie, albo do pracy, albo do uzupełnienia glikogenu.
Nabiał wielu ludziom szkodzi, na tyle niezauważenie, że poprawę widzą dopiero, jak odstawią nabiał na dłuższy czas, a później do niego wrócą i zauważą pogorszenie np nastroju. Tak samo ze zbożami - myślałem że nieźle je toleruję, a dopiero po wykluczeniu z diety i powrocie po jakimś czasie poczułem się znacznie gorzej.
Wracając do diet tłuszczowych - to one nie muszą być paleo. Ale jednak jeśli używam nabiał, to wyłącznie wysokotłuszczowy, ze śladową kazeiną i cukrem mlecznym, czyli tłustą śmietanę, mascarpone, masło. Mleko skondensowane, zwykłe, twarogi czy jogurty ekstremalnie rzadko, po prostu zawierają sporo węgli, szczególnie mleko i zbyt dużo białka. Białka nie powinno się jeść specjalnie dużo, według mnie maks to 150g, najlepiej mniej, a jedząc tłuszczowo i nie chcąc wpychać samego tłuszczu żeby nie jeść zbyt dużo białka powinno się koncentrować na możliwie niskobiałkowych produktach - tłustsze mięsto, podroby, tłusty nabiał, niskowęglowodanowe warzywa. Jedząc cyce z kury w dwóch filetach je się 100g białka. A później co? Kalorycznie to 700-900kcal.
Colnago, z tego co widzę, to kiedy się je i co kompletnie się nie liczy przy diecie tłuszczowej. Jak się napcham 3000kcal na kolację, to rano jestem trochę grubszy, fakt. Ale nie jestem głodny do wieczora następnego dnia, więc chudnę o to co przytyłem.
Klanger, ja jem podobnie, jak mam intensywne treningi - węgle tuż przed treningiem, żeby się uwalniały w czasie pracy (na rowerze się tak da) i ewentualnie trochę po, żeby poszło w glikogen. Poza tym dieta niskowęglowodanowa. Wychodzi może 200g węgli i to już wystarcza żeby trenować z wysoką intensywnością. A nie podnosi nadmiernie insuliny, bo w okresie okołotreningowym węgle wykorzystują bezpośrednio mięśnie, albo do pracy, albo do uzupełnienia glikogenu.
Ostatnio zmieniony 22 sty 2014, 12:09 przez klosiu, łącznie zmieniany 1 raz.
The faster you are, the slower life goes by.
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Klanger, ja jem podobnie, jak mam intensywne treningi - węgle tuż przed treningiem, żeby się uwalniały w czasie pracy (na rowerze się tak da) i ewentualnie trochę po, żeby poszło w glikogen. Poza tym dieta niskowęglowodanowa. Wychodzi może 200g węgli i to już wystarcza żeby trenować z wysoką intensywnością. A nie podnosi nadmiernie insuliny, bo w okresie okołotreningowym węgle wykorzystują bezpośrednio mięśnie, albo do pracy, albo do uzupełnienia glikogenu.
Wiem że Colnago to Yurek, ale czasami się z nim nie zgadzam w pewnych kwestiach. Nie jesteśmy w sekcie, żeby jednomyślność była obowiązkowa .
Wiem że Colnago to Yurek, ale czasami się z nim nie zgadzam w pewnych kwestiach. Nie jesteśmy w sekcie, żeby jednomyślność była obowiązkowa .
The faster you are, the slower life goes by.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
klosiu, dzięki. jedna uwaga: twoje odpowiedzi są często hasłowe, przez co padają kolejne pytania. w swoich wypowiedziach stosujesz skróty myślowe, które nie są dla części (w tym dla mnie) czytelne. być może to ja musze się podszkolić, ale szczególnie takim dyletantom mógłbyś okazać większą wylewność w tłumaczeniach na dłuższą metę może sięo kazać, że zabierzemy ci mniej czasu...
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Kwaśniewski często też wspomina oksiędzu prof. Sedlaku i widać w tym olbrzymią fascynacje co mogło mieć wpływ na te wycieczki ku biblii i Boskiej instrukcjii obsługi człowieka. Nie mam pewności ale pierwsze takie odniesienia do bibli pojawiły się na prelekcjach doktora w USA dla polonii.trucho pisze:To znaczy, że na początku nikt mu nie wierzył, więc dorobił do tego całą ideologię?
Dla mnie człowiek jest niezlomny, tyle lat zmagać się kpinami i nie zrozumieniem....a teraz coraz więcej badań ujawnia prawidłowośc stosowanych przez niego zaleceń.
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Saper spoko daj czas organizmowi, myślisz że raz i już? Przez całe lata uczyłeś oranizm trawienia węgli i jedną jajecznicą chcesz załatwić sprawę. Miód to fruktoza, dr.Kwaśniewski wyklucza miód z diety. Ludzie którzy nie używają soli twierdzą że chleb jest niejadalny bo jest tak słony, to co mówią o wędlinach jest wysoce niecenzuralne. Ja po kilku tygodniach diety gdy spróbowałem ciasto czułem tylko ochydny smak margaryny i olejków smakowych.saper pisze:Właśnie zjadłem jajecznice :
140g boczku
2 cebule
5 jajka
pieprz, sól
popijałem miętą z łyżeczką miodu
Jakieś 800-900 kcal.
Bez chlebka oczywiście. Cóż ... mdłe, tłuste ... przyjemności z jedzenia żadnej - w połowie miałem ochotę skończyć. Zdecydowanie przegrywa z owsianką nie mówiąc już o kanapkach ze świeżego chrupiącego chlebka z wędliną/serem i pomidorkiem/jajkiem gotowanym. Jeśli by się kierować zasadą, że organizm sam wie co dla niego dobre i się tego domaga ... to jednak lipa z tym tłustym jedzeniem jest .
Kromka chleba z masłem bedzie ok. miód już nie. Przy następnej próbie ogranicz ilość białek do dwóch i bez cebuli.
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
mnie wychodzi jakoś sporo pow. 1000 to twoje śniadanko.saper pisze:To by conieco tłumaczyło. Ale skoro klosiu pisał o 3-4 tyś kcal dziennie, to "czułem się zobowiązany" załadować na śniadanie przynajmniej 800
- kisio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1774
- Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Klanger - nie wiem czy to można tłumaczyć tylko dostępnością jedzenia. Jak zaczynałem się racjonalnie ale 'tradycyjnie' odżywiać to musiałem się mocno pilnować, żeby nie podjadać pomiędzy. Może to kwestia przyzwyczajenia ale w tej chwili nie mam potrzeby się pilnować. Jem wtedy i tyle ile potrzebuje. Nie wiem w ogóle co to podjadanie. I to nie kwestia, że nie mam. Często w pracy leży przede mną paczka ciastek
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
140g. boczku wedzonego - ok.660trucho pisze:Ponad 1000? Jak?
5 jajek -ok.420
łyżeczka miodu (2g.) - 8
cebula - 50
do tego pewnie jakiś tłuszcz do smażenia z 5-10g. - 45-90