Komentarz do artykułu Co jeść na zawodach biegowych?

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
kon
Wyga
Wyga
Posty: 110
Rejestracja: 24 lip 2018, 19:30
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Sugerujesz, że praktycznie w każdym sporcie, na każdym etapie rozwoju i na każdym poziomie wytrenowania kobiety "ruszają się gorzej"? (mniej efektywnie)
Ja tego nie kupuje.

I nie wiem co to jest "nie metaboliczne źródło napędu". Ale trąci Noblem.
(Nie zrozum mnie źle - śledzę twoje wątki, uważam je za bardzo ciekawe i być może nawet to co robisz pozwoli na dalszy rozwój sportu, ale.... )
Wiem za to, że nawet teoretycznie idealna sprężyna która nie posiada tłumienia sama się nie porusza. Żeby wykonała rządaną pracę trzeba jej najpierw dostarczyć energii. Sprężyna to nie silnik. Ograniczanie strat to nie napęd.
PKO
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Adam Klein pisze:Henio je przed maratonem śniadanie.
A jak to wygląda przy dystansach 10k czy HM? Mowa o Polskie elicie też. Jedzą czy nie jedzą?

Zresztą zastanawiam się, jak to wygląda u takiego zwykłego szarego jak ja. Poprzedniego dnia jadłem porządna kolację, obfitą w "węgle" to czy następnego dnia rano jak wstanę na 3h przed startem nie muszę nic zjeść by lecieć w trupa na nowy PB przy dystansie 10k czy HM. Mam wrażenie że energia szybko mi spieprza z organizmu.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13397
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

W gimnastyce sportowej podczas konkurencji nazywanej ćwiczeniami wolnymi, kobiety lepiej wykonują salta. Są dynamiczniejsze ze względu na niższą wagę. W ewolucjach podczas których sprężynowanie odgrywa dużą rolę, kobiety nie ustępują mężczyznom. To nie szokujące odkrycie zasługujące na nobla, tylko obserwacja rzeczywistości. Dlatego nie sugeruję dominacji mężczyzn w każdym sporcie. Wręcz przeciwnie, uważam, że poprawa ruchu biegowego u kobiet pozwoli zbliżyć im się do mężczyzn wynikowo, bo tam jest znacznie większy potencjał niż u mężczyzn.
Awatar użytkownika
Arek Bielsko
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1004
Rejestracja: 12 wrz 2005, 14:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Nieprzeczytany post

kon pisze:Wg mnie podstawowym błędem tutaj jest rozpatrywanie tego względem dystansu. Dlatego, że szlaki metaboliczne są silnie zależne od czasu trwania wysiłku.
Nie dziwi mnie, że elita potrafi zrobić 42km na wodzie skoro trwa to 2h z kawałkiem. Dla kogoś kto robi maraton w 4h sytuacja już będzie zupełnie inna. U niego glikogenu będzie pewnie brakować w już w połowie dystansu. Jego organizm będzie musiał w większym stopniu korzystać z przemian tłuszczowych, a jednocześnie jakoś osoba mniej wytrenowana niż elita będzie miał te przemiany mniej wydajne.
Moim zdaniem odżywianie należy rozpatrywać w funkcji czasu, a nie dystansu
dystans pojawił sie tylko dlatego, że przykłady dotyczyły głównie M, jako najbardziej symbolicznego w temacie wyczerpania gliko,
ale jeśli już tak uszczegóławiamy, to jak dla mnie to chodzi o intensywmność w funkcji czasu, bo cóż nam mówi samo bieg 2h? może to biec truchtem, ale można też biec to w trupa, a wtedy zupełnie inaczej wygląda udział gliko i tłuszczu
kon pisze:
Arek Bielsko pisze:...
biegną dłużej, bo nie są w stanie pobiec szybciej, przecież biegna na swojego maxa, a nie dlatego, że dają fory facetom,
tak jak faceci biegną na przysłowiowe 100%, tak i kobiety też, więc wydatek energetyczny na kg masy ciała jest raczej ten sam....
Wniosek z tego byłby taki, że kobiety biegają wolniej ponieważ ich "silnik" ma mniejszą sprawność tj. przepalając taka sama ilość paliwa generuje mniejsza moc i w efekcie wykonuje mniejsza pracę.
Moim zdaniem jest inaczej: sprawność jest ta sama, tylko maksymalna moc ciągła tego silnika jest po prostu mniejsza. Nie są w stanie pracować tak szybko jak mężczyźni, ale zużywają przy tym taka sama ilość energii na jednostkę pracy.
tu bym raczej szedł w hormony... tak nas natura zaprojektowała, że to mężczyzna miał być wojownikiem, a kobieta wychowywać potomstwo (prosze mi tu nic nie imputować! :) )
"co nas nie zabije, to nas wzmocni"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13397
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

To są stereotypy, które wypada podważyć. Nie wiemy jak hormony wpływają na strukturę tkanki łącznej, którą dopiero poznajemy. Nie możemy więc mówić o jakimś wspaniałym wojowniku i kurze domowej. Już zadawałem pytanie o istnienie "czarnego" kolagenu. Można iść dalej i zadać pytanie o istnienie żeńskiego kolagenu. Gdzie źródło metaboliczne łączy się z niemetabolicznym? Jaką ewentualną rolę odgrywałyby różnice w strukturze kolagenowej w aspekcie diety i hormonów? Czy wiedza o zasadach działania tkanki łącznej pozwoli na sterowanie treningiem, tak by kobiety wykorzystały atut niskiej wagi? Być może to właśnie kobiety są bliższe idei maszyny do biegania wyjmowanej z szafy i wzbudzanej do oscylowania. Siła mięśni jest potrzebna wszędzie tam, gdzie ruch jest klasyczny, oparty na ich skurczu. Siła powięzi jest potrzebna wszędzie tam, gdzie ruch jest balistyczny. To się oczywiście ze sobą wiąże na zasadzie udziału w pracy. Celem jest zwiększenie zaangażowania powięzi i tym samym poprawa ekonomiki działania, ale nie uciekamy od diety i hormonów. Być może właśnie w tym momencie, gdy jesteśmy świadomi do czego dążymy, wpływ diety będzie znacznie ważniejszy.
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9663
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Jedno mogę powiedzieć.

Typowa polska dieta nie służy powięzi. Cztery dni kuchni u teściowej rozjebały mi regenerację doszczętnie :hahaha:
Awatar użytkownika
Arek Bielsko
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1004
Rejestracja: 12 wrz 2005, 14:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Nieprzeczytany post

infernal pisze:
Adam Klein pisze:Henio je przed maratonem śniadanie.
A jak to wygląda przy dystansach 10k czy HM? Mowa o Polskie elicie też. Jedzą czy nie jedzą?

Zresztą zastanawiam się, jak to wygląda u takiego zwykłego szarego jak ja. Poprzedniego dnia jadłem porządna kolację, obfitą w "węgle" to czy następnego dnia rano jak wstanę na 3h przed startem nie muszę nic zjeść by lecieć w trupa na nowy PB przy dystansie 10k czy HM. Mam wrażenie że energia szybko mi spieprza z organizmu.
to trzeba (chcieć) zrozumieć mechanizm działania naszego organizmu, dokładnie przerobić na treningach, troche pokombinować i gotowe,
wiadomo, że na zawodach nie ryzykujemy z eksperymentami,
to tak jakbyś zatankował auto do pełna wieczorem, a rano twierdził, że musisz jeszcze dotankować na wszelki wypadek...
zaraz ktos napisze, że przecież spalamy także podczas snu - no tak (powiedzmy, że ok.60-70kcal/h), ale to załatwia nam kolacja,
do 10k czy HM trzeba naprawde niewiele (700-800kcal/h), więc tym bardziej nie ma co przesadzac z żarciem przed,
ładowanie 1-2 dni przed wystarcza, no i nie ma co zostawiać wszystkiego na tą kolację czy "pasta party", warto rozłożyć na cały dzień,

wyjaśnienie - ja wcale nie namawiam kogoś żeby na siłę rezygnował z tego swojego przedstartowego śniadania! jak ktoś lubi i to mu pasi to ok, niech tak robi!
a czemu tak robi? bo wszystcy tak robią! aha...
no i generalnie ludzie w tym temacie przesadzają, a ogólny przekaz medialny ich w tym tylko utwierdza,
tak jak dyskutowany tu artykuł, który proponuje przed nie wiadomo jakimi biegami masowymi (5, 10, HM, M czy Ultra?)
Główny posiłek powinno się spożyć na około 2 godziny przed startem.
oraz
Godzinę przed startem warto pokusić się jeszcze o przekąskę
i to jest wg mnie lekka przesada i... doskonały przepis na kolkę :taktak:
"co nas nie zabije, to nas wzmocni"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13397
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Z czysto mechanicznego punktu widzenia, wrzucenie w siebie jedzenia przed biegiem zwiększy bezwładność mas nie podążających w rytmie oscylacji głównych. Pojawią się wtedy naciski na organy i taśmy anatomiczne. Tym większe im bardziej ciało jest skoordynowane i nastawione na sprężynowanie (żuków napierających płasko po asfalcie, to będzie najmniej dotyczyło, dlatego bułka im się nie odbije).
Cała terapia manualna to w gruncie rzeczy nacisk na tkanki. Fizjoterapeuci studiują, praktykują, wczuwają się w warstwy które dotykają. Niuanse nacisku są niezwykle subtelne, a rezultaty terapii potrafią być ogromne. Faszerowanie się przed biegiem w myśl zasady im więcej tym lepiej, również może mieć spektakularne efekty naciskowe, tyle że raczej przypadkowe i nie terapeutyczne.
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13824
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

Skoor pisze:Jedno mogę powiedzieć.

Typowa polska dieta nie służy powięzi. Cztery dni kuchni u teściowej rozjebały mi regenerację doszczętnie :hahaha:
Za to powinno sie teściowe karać jakaś grzywna!! :bum:
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9663
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Rolli, zdecydowanie! Moja jest jeszcze na tyle podstępna, że da się lubić i dobrze gotuje :bum:
Yahoo
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2781
Rejestracja: 19 cze 2015, 17:20
Życiówka na 10k: 43:30
Życiówka w maratonie: 3:44:25

Nieprzeczytany post

Arek Bielsko pisze:
infernal pisze:
Adam Klein pisze:Henio je przed maratonem śniadanie.
A jak to wygląda przy dystansach 10k czy HM? Mowa o Polskie elicie też. Jedzą czy nie jedzą?

Zresztą zastanawiam się, jak to wygląda u takiego zwykłego szarego jak ja. Poprzedniego dnia jadłem porządna kolację, obfitą w "węgle" to czy następnego dnia rano jak wstanę na 3h przed startem nie muszę nic zjeść by lecieć w trupa na nowy PB przy dystansie 10k czy HM. Mam wrażenie że energia szybko mi spieprza z organizmu.
to trzeba (chcieć) zrozumieć mechanizm działania naszego organizmu, dokładnie przerobić na treningach, troche pokombinować i gotowe,
wiadomo, że na zawodach nie ryzykujemy z eksperymentami,
to tak jakbyś zatankował auto do pełna wieczorem, a rano twierdził, że musisz jeszcze dotankować na wszelki wypadek...
zaraz ktos napisze, że przecież spalamy także podczas snu - no tak (powiedzmy, że ok.60-70kcal/h), ale to załatwia nam kolacja,
do 10k czy HM trzeba naprawde niewiele (700-800kcal/h), więc tym bardziej nie ma co przesadzac z żarciem przed,
ładowanie 1-2 dni przed wystarcza, no i nie ma co zostawiać wszystkiego na tą kolację czy "pasta party", warto rozłożyć na cały dzień,

wyjaśnienie - ja wcale nie namawiam kogoś żeby na siłę rezygnował z tego swojego przedstartowego śniadania! jak ktoś lubi i to mu pasi to ok, niech tak robi!
a czemu tak robi? bo wszystcy tak robią! aha...
no i generalnie ludzie w tym temacie przesadzają, a ogólny przekaz medialny ich w tym tylko utwierdza,
tak jak dyskutowany tu artykuł, który proponuje przed nie wiadomo jakimi biegami masowymi (5, 10, HM, M czy Ultra?)
Główny posiłek powinno się spożyć na około 2 godziny przed startem.
oraz
Godzinę przed startem warto pokusić się jeszcze o przekąskę
i to jest wg mnie lekka przesada i... doskonały przepis na kolkę :taktak:
Lepiej juz na czczo wrzucic jakas kofeinę bezwodna badz AMP citrate zamiast obciążać zoladek byle jakim jedzeniem.

Jakby juz zwykłym szarym kowalskim tak energii by zabraklo, bo taka moda, aby zjesc cos, to konieczność. Zaadaptowani i zakorzenione juz to mamy od malego, oraz media nami manipulują i kontrolują nas.
Dlaczego nie zrobic czegos na odwrot temu o czym sie tak glosno mowi i slyszy?

Wysłane z mojego DUK-L09 .
"Ból jest nieunikniony.Cierpienie jest wyborem."
Haruki Murakami, z książki: 'O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu?'
kon
Wyga
Wyga
Posty: 110
Rejestracja: 24 lip 2018, 19:30
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

yacool pisze:To są stereotypy, które wypada podważyć. Nie wiemy jak hormony wpływają na strukturę tkanki łącznej, którą dopiero poznajemy. Nie możemy więc mówić o jakimś wspaniałym wojowniku i kurze domowej....
Wiemy doskonale jak hormony kształtują i wpływają na człowieka. O tym, że męski hormon płciowy (testosteron) ma działanie maskulinizujace, anaboliczne i jest odpowiedzialny za poziom agresji uczą w każdej szkole.
Hormony kształtują człowieka, jego ciało, płeć i psychikę.
Może i nie wiemy jak wplywa akurat na strukturę tkanki łącznej, ale wiemy jak działa całościowo na człowieka i na tej podstawie możemy z otwartą przyłbicą mówić o tym wojowniku.
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Arek Bielsko pisze:[...]
Cofnijmy się w czasie o niecały rok. Nie jest to historia która miło wspominam, ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Uczymy się na błędach. Dalej biegam etc. Zresztą, jak ktoś się nie potyka, nie popełnia błędów to znaczy że nie stara się wystarczająco mocno. Do rzeczy.
"Biegałem" już wtedy jakieś 5 miesięcy(?). Pojechałem na mój pierwszy HM. Nie miałem zbyt dużego pojęcia o bieganiu, odżywianiu czy znajomości swojego organizmu. Byłem "zatankowany" dzień przed półmaratonem. A nawet dwa dni wcześniej. Przed biegiem zjadłem wtedy dwie kromki chleba z dżemem, bo wiedziałem że czeka mnie ciężka przeprawa. I tu niespodzianka.. od 18km zaczynałem czuć że odcina mi prąd. Byłem coraz słabszy i słabszy. Jednak zacięcie spowodowało że jakoś dobyłem do mety. Po przekroczeniu już całkowicie opadłem z sił. Dwukrotnie dostałem glukozę bo miałem tak bardzo niski cukier. Na trasie piłem tylko wodę - nie wiedziałem że powinno coś się jeść. Jakieś banany, cukry czy czekolady.
I co tu jest powodem? Dobrze, możemy mówić że byłem mniej zaawansowany. Mniej wyćwiczony. No ale jednak, byłem zatankowany...
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13397
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Byłeś zatankowany paliwem jak wojownik agresją, ale wystarczyło zamknąć przyłbicę i z wojownika zostało wspomnienie. Wciąż za mało wiemy, a to czego dowiadujemy się o tkance łącznej, czyli właśnie o całościowym funkcjonowaniu człowieka jest wciąż świeże, tegoroczne, nawet z zeszłego miesiąca...
Siedlak1975
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4952
Rejestracja: 22 lis 2017, 14:58
Życiówka na 10k: 37:59
Życiówka w maratonie: 2:59:13
Lokalizacja: Tychy

Nieprzeczytany post

Infernal, poprostu biegłeś tempem na ktore nie byleś przygotowany i tyle. Zajechaleś się. Idąc tą drogą to każdy z nas po zatankowaniu węglami na full może biegać dowolny czas na każdym długim dystansie? Bo byl ma full?
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ