Żel na maraton
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Wytrenowanie to podstawa, żel, kostka cukru, banan czy izo to tylko pudrowanie - jak klient już jest słaby albo martwy puder nie pomoże. Ludzie biegają też maratony o samej wodzie, no problem niemniej jak ktoś jest nie przygotowany to i 100 zeli mu nie pomoże a i wanna wody nie popchnie do przodu, to jasne kwestie. Może żel to jakiś fetysz, placebo, środek wspomagający negocjacje z samym sobą - jakkolwiek by pomagał to jeśli tak jest to warto i to wszystko. Ludzie biegają w minimalach i wmawiają sobie, ze dzięki temu biegają szybciej i lepiej co nie jest w żaden sposób udowodnione naukowo a w czołówkach biegów amatorskich ilość ludzi w minimalach jest śladowa. Z tego co piszesz to ty nie biegasz maratonu prawdziwym tempem maraton, tempo, które możesz utrzymywać przez wiele godzin nie jest tempem maratońskim.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
-
- Wyga
- Posty: 135
- Rejestracja: 08 wrz 2014, 09:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Być może, ale ja jestem dziwny. Mój puls spoczynkowy wynosi około 35.mihumor pisze:Wytrenowanie to podstawa, żel, kostka cukru, banan czy izo to tylko pudrowanie - jak klient już jest słaby albo martwy puder nie pomoże. Ludzie biegają też maratony o samej wodzie, no problem niemniej jak ktoś jest nie przygotowany to i 100 zeli mu nie pomoże a i wanna wody nie popchnie do przodu, to jasne kwestie. Może żel to jakiś fetysz, placebo, środek wspomagający negocjacje z samym sobą - jakkolwiek by pomagał to jeśli tak jest to warto i to wszystko. Ludzie biegają w minimalach i wmawiają sobie, ze dzięki temu biegają szybciej i lepiej co nie jest w żaden sposób udowodnione naukowo a w czołówkach biegów amatorskich ilość ludzi w minimalach jest śladowa. Z tego co piszesz to ty nie biegasz maratonu prawdziwym tempem maraton, tempo, które możesz utrzymywać przez wiele godzin nie jest tempem maratońskim.
W kwestii minimali trzeba jednak przyznać, że lżejszy but to szybsze bieganie. Przynajmniej tak mi się zdawało, że do tego celu wymyślono właśnie "startówki". Wg badań odchudzanie buta pomaga tylko do jakiegoś momentu, bo z kolei pozbawienie go kompletnie amortyzacji powoduje, że człowiek musi już stąpać tak ostrożnie, że znowu zaczyna zwalniać w porównaniu do "tradycyjnego" buta.
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Dominik, jak mnie już wywołujesz do tablicy, bez klikania w moje linki to masz w załączniku swoją wątrobę.
Kłeszczyn łan - Bo napisał "W organizmie standardowo gromadzisz 1600 - 2000 kcal w postaci glikogenu" czyli dokładnie tyle, ile mniej więcej gromadzi się w mięśniach.
A maratonu się amatorsko NIE biega powyżej 80-85%, co nie zmienia faktu, że PRZECIĘTNIE WYTRENOWANY amator NIE ma tyle zapasów węglowodanów w organizmie, by to zrobić bez energetycznej zapaści. I po prawdzie nie mam pojęcia czego chcesz od tego wątku? By pół bieganie.pl przekonywało Cię, że warto jeść podczas maratonu, a Ty będziesz domagał się dowodów? Stary, nie chcesz - nie jedz. Chętnie zobaczę jaki masz wynik i jak będzie lepszy od mojego to się zgłoszę na korepetycje. A teraz idę sobie, bo jeszcze kilka wpisów i mi tętno do 40-tu podskoczy

Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Puls jest tu raczej nieco bez znaczenia i może dawać mylne dane z powodu problematyczności z dokładnym określeniem hr maxa, w innym wypadku nie byłoby całej teorii biegania na tempo, różne są też tempa TM, życzeniowe, tabelkowe, pulsometrowe, kalkulatorowe itp. Sprawa jest chyba prosta, jest to najszybsze tempo jakim jesteśmy w stanie przebiec równo 42km - nie więcej. Z drugiej strony sporo ludzi biega bardzo płasko, ich różnica między tempem biegu spokojnego a tempem maksymalnym jest mała więc pewnie maratony biegają niewiele szybciej niż wolne wybiegania - ale to się postrzega raczej jako ułomność wynikająca z długotrwałych błędów treningowych. Jak biegam z różnymi przypadkowymi ludźmi czy patrzę na treningi amatorskich klubów biegowych to oni często biegają wolne wybiegania koło 5 minut a maraton mało kto z nich jest w sanie pobiec dużo szybciej niż 4 godziny a i półmaraton przeważnie biegają wolniej niż wolne bieganie treningowe - bardzo częsty przypadek.
Inną rzeczą jest precyzja określenia swojego TM, dla wielu ludzi to szeroki zakres np 5,20-5,40 wiec jeśli biegną po 5,40 to też niby to jest ich TM - a raczej to nieprawda.
Inną rzeczą jest precyzja określenia swojego TM, dla wielu ludzi to szeroki zakres np 5,20-5,40 wiec jeśli biegną po 5,40 to też niby to jest ich TM - a raczej to nieprawda.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
-
- Wyga
- Posty: 135
- Rejestracja: 08 wrz 2014, 09:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Mea Culpa. Może faktycznie źle się wyraziłem i wątek poszedł nie tam, gdzie trzeba. Po prostu drażni mnie już nachalny marketing tych żeli. Kiedy kupowałem kurtkę w sklepie pan bardzo się dziwił, że nie chcę tanich promocyjnych żeli i uznał, że moje treningi muszą być słabe.jabbur pisze:Dominik, jak mnie już wywołujesz do tablicy, bez klikania w moje linki to masz w załączniku swoją wątrobę.
Kłeszczyn łan - Bo napisał "W organizmie standardowo gromadzisz 1600 - 2000 kcal w postaci glikogenu" czyli dokładnie tyle, ile mniej więcej gromadzi się w mięśniach.
A maratonu się amatorsko NIE biega powyżej 80-85%, co nie zmienia faktu, że PRZECIĘTNIE WYTRENOWANY amator NIE ma tyle zapasów węglowodanów w organizmie, by to zrobić bez energetycznej zapaści. I po prawdzie nie mam pojęcia czego chcesz od tego wątku? By pół bieganie.pl przekonywało Cię, że warto jeść podczas maratonu, a Ty będziesz domagał się dowodów? Stary, nie chcesz - nie jedz. Chętnie zobaczę jaki masz wynik i jak będzie lepszy od mojego to się zgłoszę na korepetycje. A teraz idę sobie, bo jeszcze kilka wpisów i mi tętno do 40-tu podskoczy
Biorąc pod uwagę twoje wyliczenia (te z linku) :D faktycznie przeciętny amator wszama banana i się doturla. Na gwint żelować się kolesiom, którzy biegają w strefie komfortu? Czytając ten wątek zacząłem już podejrzewać, że oprócz mnie wszyscy biegają maraton na 95% HR

Przepraszam wszystkich, którzy poczuli się urażeni.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3659
- Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
- Lokalizacja: Wroclaw, POL
- Kontakt:
Moje 3 grosze: w tej dyskusji należałoby inaczej traktować gości biegających po 2:30h, inaczej 3:15h, a inaczej 5h. Wrzucanie wszystkich do jednego worka nie ma sensu. Druga rzecz, o której pisze mihumor: nie ma co podpierać się amatorami, którzy biegają większość biegów szybko i bardzo szybko - bo ich organizm nie jest przyzwyczajony praktycznie w ogóle do pobierania energii z tłuszczów i maraton też zacznie za szybko (no bo skoro tak biega 25km i czuje się dobrze, to czemu nie...). Taki gość wpadnie na słynną ścianę szybciej niż myśli i będzie to mocne buuum. A z kolei postawiony obok amator, który "odrobił lekcje na wybieganiach wolnych" osiągnie metę na 2 bananach i to w sumie często w lepszym czasie niż nasz pierwszy pędziwiatr. do tego jeszcze każdy inaczej się odżywia, stosuje różne diety, każdy organizm działa inaczej - jak z bieganiem na czczo. Ktoś wstanie, wypije kawę i może biec 20km, a inny po 5 km ma brak prądu. Ja po wstaniu z łóżka w ciągu godziny muszę zjeść śniadanie, bo "mnie skręca", a są ludzie którzy wypiją pół kubka kawy i idą biegać 20km.
A już zupełnie inną parą kaloszy są zawodowcy, którzy znają swój organizm doskonale i ich tygodniowy kilometraż zamyka się w 3 cyfrach.
A już zupełnie inną parą kaloszy są zawodowcy, którzy znają swój organizm doskonale i ich tygodniowy kilometraż zamyka się w 3 cyfrach.
biegam ultra i w górach 

- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
Pozwól że wytłuszczę - bo jest różnica:
Kolega przytoczył swoje liczby, co podsumowałeś sarkastycznie. Jeśli masz na ten temat inną/szerszą wiedzę (a zakładam że tak, skoro wspomniałeś temat) - uzupełnij równanie żeby dalsza dyskusja mogła się oprzeć na faktach, a nie opiniach.
Okej, czyli ich opinia/doświadczenie nie wystarczy żeby Cię przekonać.

EDIT:
nie było mnie trochę przy kompie i dyskusja poszła dalej
natomiast odpowiadając na pytanie "Na gwint żelować się kolesiom, którzy biegają w strefie komfortu?"
W teorii może tak być, że faktycznie przeciętny amator wszama banana i się doturla. Ale ten średnio wytrenowany amator (np. ja) jak zje tego banana to się doturla pod warunkiem, że pobiegł optymalnie i optymalnie spalił to co miał w mięśniach i wątrobie. Jak nie, to ten jeden banan może nie wystarczyć, i może być potrzbny drugi i trzeci, a to już obciążenie dla orgaznimu trawieniem (plus albo musze nosić swoje banany albo szukać/walczyc na stanowiskach żywieniowych).
A poza tym, jak zjem 4 żele na maratonie to tego (mówię za siebie) nie odczuję jako obciążenie trawienne. Jakbym zjadł 2-3 banany, to się nie widzę w trakcie biegu, bo pewnie by wróciły. Więc wcinam żele
Widzę, że emocje opadają, duskusja się prostuje, więc pozdrawiam
DominikM pisze:Skoro nie kumasz pytania zadam je inaczejBo trochę nie kumam czego oczekujesz po swoim pytaniu
DominikM pisze:w wyliczeniach kolega nie ujął innych zapasów glikogenu
Kolega przytoczył swoje liczby, co podsumowałeś sarkastycznie. Jeśli masz na ten temat inną/szerszą wiedzę (a zakładam że tak, skoro wspomniałeś temat) - uzupełnij równanie żeby dalsza dyskusja mogła się oprzeć na faktach, a nie opiniach.
DominikM pisze:Nie napisałem, że mi się odpowiedzi nie podobają, tylko napisałem, że nie były dla mnie przekonujące.
Okej, czyli ich opinia/doświadczenie nie wystarczy żeby Cię przekonać.
DominikM pisze:Są jakieś badania na ten temat? Konkretne badania. Nie twierdzę, że nie ma. Natomiast spotkałem się z opiniami, że to nie jest prawda.
Aha, czyli spotkałeś się z opiniami potwierdzającymi swoją opinię i jest ok? I nie potrzebujesz badań?DominikM pisze:Pozostanę przy swoim zdaniu, że wciskane biegaczom żele po 9 zł/sztuka to po prostu intratna gałąź biznesu

Nope. Nie to było moim celem, po prostu wnioskując po historii dyskucji stwierdziłem (moja opinia), że prezentujesz albo troling (czyli popytam, postymuluję, a odpowiedź i tak z góry mam w dupie), albo typ negatora (dostaję argument, i subiektywnie odrzucam zasadność owego argumentu) - stąd i w jednym i w drugim przypadku dalsza dyskusja bez określenia punktu do którego zmierzamy (poprawienie równania jabbura i dalsza dyskusja vs przekonujcie mnie a ja i tak nie zmienie zdania) troche nie ma sensu, skoro albo nie jesteś przekonany, albo ironizujesz, nie idąc w merytorykę ze swojej strony.DominikM pisze:Napisałeś mnie więcej tak "zgódź się nimi albo wypierd..."
EDIT:
nie było mnie trochę przy kompie i dyskusja poszła dalej

W teorii może tak być, że faktycznie przeciętny amator wszama banana i się doturla. Ale ten średnio wytrenowany amator (np. ja) jak zje tego banana to się doturla pod warunkiem, że pobiegł optymalnie i optymalnie spalił to co miał w mięśniach i wątrobie. Jak nie, to ten jeden banan może nie wystarczyć, i może być potrzbny drugi i trzeci, a to już obciążenie dla orgaznimu trawieniem (plus albo musze nosić swoje banany albo szukać/walczyc na stanowiskach żywieniowych).
A poza tym, jak zjem 4 żele na maratonie to tego (mówię za siebie) nie odczuję jako obciążenie trawienne. Jakbym zjadł 2-3 banany, to się nie widzę w trakcie biegu, bo pewnie by wróciły. Więc wcinam żele

Widzę, że emocje opadają, duskusja się prostuje, więc pozdrawiam

BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
SpxDominikM pisze:Mea Culpa. Może faktycznie źle się wyraziłem i wątek poszedł nie tam, gdzie trzeba. Po prostu drażni mnie już nachalny marketing tych żeli. Kiedy kupowałem kurtkę w sklepie pan bardzo się dziwił, że nie chcę tanich promocyjnych żeli i uznał, że moje treningi muszą być słabe.jabbur pisze:Dominik, jak mnie już wywołujesz do tablicy, bez klikania w moje linki to masz w załączniku swoją wątrobę.
Kłeszczyn łan - Bo napisał "W organizmie standardowo gromadzisz 1600 - 2000 kcal w postaci glikogenu" czyli dokładnie tyle, ile mniej więcej gromadzi się w mięśniach.
A maratonu się amatorsko NIE biega powyżej 80-85%, co nie zmienia faktu, że PRZECIĘTNIE WYTRENOWANY amator NIE ma tyle zapasów węglowodanów w organizmie, by to zrobić bez energetycznej zapaści. I po prawdzie nie mam pojęcia czego chcesz od tego wątku? By pół bieganie.pl przekonywało Cię, że warto jeść podczas maratonu, a Ty będziesz domagał się dowodów? Stary, nie chcesz - nie jedz. Chętnie zobaczę jaki masz wynik i jak będzie lepszy od mojego to się zgłoszę na korepetycje. A teraz idę sobie, bo jeszcze kilka wpisów i mi tętno do 40-tu podskoczy
Biorąc pod uwagę twoje wyliczenia (te z linku) :D faktycznie przeciętny amator wszama banana i się doturla. Na gwint żelować się kolesiom, którzy biegają w strefie komfortu? Czytając ten wątek zacząłem już podejrzewać, że oprócz mnie wszyscy biegają maraton na 95% HR
Przepraszam wszystkich, którzy poczuli się urażeni.

-
- Wyga
- Posty: 135
- Rejestracja: 08 wrz 2014, 09:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Znajomy marynarz twierdzi, że banany to jedyny owoc, który smakuje tak samo w obie stronysochers pisze:
Jakbym zjadł 2-3 banany, to się nie widzę w trakcie biegu, bo pewnie by wróciły. Więc wcinam żele![]()

-
- Dyskutant
- Posty: 41
- Rejestracja: 18 wrz 2014, 14:37
- Życiówka na 10k: 42,23
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Ja tam lubię żele o cytrusowym smaku, limonkowe, albo pomarańczowe są spoko bo orzeźwiają
On The Edge
http://www.otesports.pl
http://www.otesports.pl
- sochers
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3431
- Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
- Życiówka na 10k: 44:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:12
- Lokalizacja: Woodge aka Uć
W temacie - Agisko przetestowane - mocno gęsty, ale wchodzi i bez popicia - smak super, trochę słodki, trochę kwaśny.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680
PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12