Buraki maja niski indeks glikemiczny i ladunek glikemiczny, po ich spozycie nie powoduje duzego wzrostu glukozy we krwi.Iseul pisze:no ale jesli sok jest warzywny to ten pik insulinowy chyba szalony nie jest?cava pisze: To błonnik spełnia rolę ogranicznika w szybkości przyswajania się cukrów . Jeśli się go odrzuca, to proces ten zachodzi zbyt gwałtownie i zalicza się typowy "pik" insulinowy.
nawiasem mowiac nigdy nie zaliczylam problemu z sokiem, nawet buraczanym, ktory chyba jest pod tym wzgledem najmniej korzystny, ale pije je rano, do sniadania, ktore i tak jest weglowe (choc wegle raczej zlozone), wiec moze dlatego, nie wiem; albo indywidualne reakcja moze sie roznic;
swoja droga - wiele osob decyduje sie na soki, bo od surowizny i nadmiaru blonnika maja problemy gastryczne znacznie bardziej dokuczliwie odczuwalne niz pik insulinowy;
Komentarz do artykułu Dlaczego warto przemyśleć zostanie wege-biegaczem?
- aro05
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 329
- Rejestracja: 20 cze 2012, 14:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 17
- Rejestracja: 04 mar 2014, 09:06
- Życiówka na 10k: 34:36
- Życiówka w maratonie: 2:53:22
[/quote]Stosujesz takie srodki stylistyczne ktore nie maja nic wspolnego z faktami: "wiele", "sporo", "wiadomo", "uwazam", "takie tam". Nie znasz kolego procesow biechemicznych skoro uwazasz ze "tluszcze nasycone sa niezdrowe i powoduja wiele chorob". Duskusja z toba nie ma sensu bo zarzucasz innym ze nie czytaja artykulow a WEGE skoro sam nie czytasz o LCHF.[/quote]
Widzę, że to dyskusja z Tobą nie ma sensu... Bo skoro ktoś napisał, że takowych dowodów nie ma, a ja podaję konkretne tytuły twierdząc, że są - tylko ktoś ich nie czytał, a Ty dalej twierdzisz, że to ogólniki to już nie mój problem. Co do tłuszczy i innych pochodnych artykułów, czytałem wiele począwszy od diety zgodnej z grupą krwi, paleodietą a kończąc na diecie kwaśniewskiego.
Jestem przyzwyczajony do tego że mięsożercy mnie atakują ale nie robi to na mnie wrażenia - przeciwstawiam im swoją stale polepszającą się wytrzymałość i sportowców takich jak Scott Jurek czy Rich Roll. Odrzućcie całą tą naukową otoczkę i spróbujcie na sobie
Widzę, że to dyskusja z Tobą nie ma sensu... Bo skoro ktoś napisał, że takowych dowodów nie ma, a ja podaję konkretne tytuły twierdząc, że są - tylko ktoś ich nie czytał, a Ty dalej twierdzisz, że to ogólniki to już nie mój problem. Co do tłuszczy i innych pochodnych artykułów, czytałem wiele począwszy od diety zgodnej z grupą krwi, paleodietą a kończąc na diecie kwaśniewskiego.
Jestem przyzwyczajony do tego że mięsożercy mnie atakują ale nie robi to na mnie wrażenia - przeciwstawiam im swoją stale polepszającą się wytrzymałość i sportowców takich jak Scott Jurek czy Rich Roll. Odrzućcie całą tą naukową otoczkę i spróbujcie na sobie

- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13398
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Tak.fantom pisze: A czy uznajemy za badacza kogos kto zamiast diety WEGE inwestuje swoje sily w diety LCHF (...)
-
- Stary Wyga
- Posty: 160
- Rejestracja: 26 lis 2013, 17:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Damian, nie rozumiesz podstawowej sprawy - publikacji ksiazkowych jest wiele, ale nie o to chodzi.Damian1986 pisze:Dowodów drodzy Państwo jest bardzo wiele, ale jak się czegoś nie czytało to proszę nie pisać, że tego nie ma. Polecam książki: dr colina campbella - nowoczesne zasady odżywiania, julieann hever - dieta roślinna na co dzień itp... Publikacji jest sporo. Teza - mięso zawiera czynniki kancerogenne czyli rakotwórcze (niezależnie czy to ze sklepu czy od chłopa). A Michał napisał przecież odnośnie regeneracji po wysiłku - organizm zamiast tracić energię na trawienie ciężkostrawnego mięsa lepiej zużytkowuje ją na regenerację (sprawdziłem na sobie). Ponadto nawet najchudsze mięso ma i tak dużo niezdrowych tłuszczy nasyconych odpowiedzialnych za wiele chorób... Co do samego nabiału słyszał ktoś może "pij mleko będziesz kaleką". Długo zanim zaprzestałem spożywania mlecznego nabiału słyszałem od wielu profesorów z mojej uczelni, że mleko nie jest dla ludzi, że powoduje osteoporozę i takie tam inne... Ale myślę że Michał fachowo opisze co i jak. Publikacji jest tak wiele że naprawdę jest po co sięgać![]()
Kazdy moze wydac ksiazke i opublikowac co chce. Na przyklad, ze kosmici co jakis czas przylatuja na ziemie

Sa takie ksiazki? Sa.
Podobnie w ksiazkach o zywieniu mozesz napisac co chcesz, nikt tego nie kontroluje. Sa ksiazki mowiace o tym, ze tluszcze nasycone powoduja choroby, jak i o tym, ze te same tluszcze sa znakomite w procesie regeneracji. Sa? No sa. I skad wiesz, kto ma racje?
To, ze cos sprawdziles na sobie nie ejst dla wiekszosci zadnym dowodem. Byc moze sprawdza sie tylko u ciebie, byc moze nie uwzgledniles innych zmiennych, byc moze dziala efekt placebo.
Dlatego chetnie przeczytam, jesli mi cos polecisz, ale niech to bedzie artykul naukowy, umieszczony w czasopismie naukowym, gdzie funkcjonuja recenzenci i obowiazuja pewne standardy.
Oczywiscie nie chroni to rpzed zjawiskami, o ktorych pisal Rosomak, ale daje o wiele lepsza podstawe do dyskusji niz dowolna ksiazka pana X, ktory moze napisac co chce.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1241
- Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Masz rację, ale tak samo nie ma sensu z punktu widzenia biologii i ewolucji bieganie 4/5x w tygodniu w koło bloku, jeziora czy stadionu (bieganie tylko po to by biegać).rosomak pisze: Co więcej, jeżeli proponowana ścieżka ewolucji człowieka jako łowcy zabiegającego na śmierć zwierzęta w upalnym klimacie Afryki jest słuszna, to wegetarianizm rozumiany jako kompletne wyeliminowanie z jadłospisu produktów pochodzenia zwierzęcego nie ma nawet uzasadnienia z punktu widzenia biologii. Może być kilkuprocentową "fluktuacją" co najwyżej.
Oczywiście wszystko IMVHO![]()
Ewolucja w czasach technoświata charakteryzuje się innymi cechami niż ta z czasów wychodzenia kręgowców na ląd, czy jaskiniowców czy okresu początków osadnictwa. Ewolucja jak pewnie wiesz, w swym założeniu nie ma celu, w rozumieniu planowanego dążenia do celu, w tym rozumieniu jest kompletnie bez celowa, stąd w każdym okresie historii ożywionej materii na Ziemi cechuje się innymi metodami adaptacyjnymi. Tak przynajmniej ja to widzę.
Co do metodologii badań - w najlepszych czasopismach naukowych bywają publikowane takie gnioty, że strach to czytać, i żal patrzeć że ktoś się pod tym podpisał

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 282
- Rejestracja: 10 sty 2013, 16:09
- Życiówka na 10k: 39:48 min
- Życiówka w maratonie: 3:05:30
- Lokalizacja: Polska B
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Michale, dziękuję za Twój artykuł.
Ja co prawda nie musiałam wcale go czytać, bo dokładnie stosuję, to o czym piszesz. Mięsa nie jem od roku, nabiału od połowy. I żyję. I ruszam się. Czuję się lżej, choć waga jakoś się nie zmienia, ale ubrania jakby większe. Czyli zmieniła mi się... "gęstość"?
Ogólnie, wegańska dieta to nie jest unikanie mięsa i nabiału, ale świadome jedzenie, unikanie jedzenia wysoko przetworzonego, a zatem dieta oparta głównie na świeżych warzywach i owocach, w dalszej części na kiszonkach i warzywach/owocach gotowanych (najlepiej na parze), potem ew. duszonych/suszonych + oczywiście zboża, pestki, orzechy, ziarna strączkowych oraz tłoczone za zimno oleje z nich.
Do jednego się tylko przyczepię: "Ale powtórzę jeszcze raz człowiek ma się odżywiać, a nie zapychać. Masz zjeść tyle, żeby nie być głodnym i kropka." - to dotyczy każdej diety! Nie tylko wege. Dobre gryzienie i spożywanie tylko takiej ilości jedzenia, aby nasycić głód, a nie nażreć się po uszy powinno się uczyć w przedszkolu! (o ile nie wyniosło się tego z domu z okresu przed przedszkolnego).
Jeśli chodzi o badania naukowe i ogólnie o lekarzy, którzy promują dietę wege to poleca dr Cambella "Nowoczesne zasady odżywiania" oraz książki naszej polskiej lekarki dr Dąbrowskiej.
I jeszcze - soki są OK, ale wg zasad makrobiotyki należy spożywać cały owoc/warzywo, dlatego zaleca się wykorzystanie pulpy. Ja wytłoczyny z jabłek chętnie zjadam po wypiciu soku, trociny z marchwi czy buraków wrzucam do zupy, można też wygotowywać i robić z nich kisiel (to przeczytałam w książce o makrobiotyce, ale sama tego nie stosuję).
Ja co prawda nie musiałam wcale go czytać, bo dokładnie stosuję, to o czym piszesz. Mięsa nie jem od roku, nabiału od połowy. I żyję. I ruszam się. Czuję się lżej, choć waga jakoś się nie zmienia, ale ubrania jakby większe. Czyli zmieniła mi się... "gęstość"?
Ogólnie, wegańska dieta to nie jest unikanie mięsa i nabiału, ale świadome jedzenie, unikanie jedzenia wysoko przetworzonego, a zatem dieta oparta głównie na świeżych warzywach i owocach, w dalszej części na kiszonkach i warzywach/owocach gotowanych (najlepiej na parze), potem ew. duszonych/suszonych + oczywiście zboża, pestki, orzechy, ziarna strączkowych oraz tłoczone za zimno oleje z nich.
Do jednego się tylko przyczepię: "Ale powtórzę jeszcze raz człowiek ma się odżywiać, a nie zapychać. Masz zjeść tyle, żeby nie być głodnym i kropka." - to dotyczy każdej diety! Nie tylko wege. Dobre gryzienie i spożywanie tylko takiej ilości jedzenia, aby nasycić głód, a nie nażreć się po uszy powinno się uczyć w przedszkolu! (o ile nie wyniosło się tego z domu z okresu przed przedszkolnego).
Jeśli chodzi o badania naukowe i ogólnie o lekarzy, którzy promują dietę wege to poleca dr Cambella "Nowoczesne zasady odżywiania" oraz książki naszej polskiej lekarki dr Dąbrowskiej.
I jeszcze - soki są OK, ale wg zasad makrobiotyki należy spożywać cały owoc/warzywo, dlatego zaleca się wykorzystanie pulpy. Ja wytłoczyny z jabłek chętnie zjadam po wypiciu soku, trociny z marchwi czy buraków wrzucam do zupy, można też wygotowywać i robić z nich kisiel (to przeczytałam w książce o makrobiotyce, ale sama tego nie stosuję).
Ostatnio zmieniony 04 mar 2014, 11:11 przez MEL., łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 599
- Rejestracja: 29 maja 2008, 09:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Hmmmm ... Lamarck czy tylko mi się tak wydaje?Klanger pisze:Masz rację, ale tak samo nie ma sensu z punktu widzenia biologii i ewolucji bieganie 4/5x w tygodniu w koło bloku, jeziora czy stadionu (bieganie tylko po to by biegać).
Ewolucja w czasach technoświata charakteryzuje się innymi cechami niż ta z czasów wychodzenia kręgowców na ląd, czy jaskiniowców czy okresu początków osadnictwa. Ewolucja jak pewnie wiesz, w swym założeniu nie ma celu, w rozumieniu planowanego dążenia do celu, w tym rozumieniu jest kompletnie bez celowa, stąd w każdym okresie historii ożywionej materii na Ziemi cechuje się innymi metodami adaptacyjnymi. Tak przynajmniej ja to widzę.
Nazwanie psa Cezar nie robi z niego Imperatora
-
- Stary Wyga
- Posty: 160
- Rejestracja: 26 lis 2013, 17:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Rany, no pewnie ze tak, nie twierdze, ze kazdy artykul naukowy jest rzetelny (widze, ze wiecej kolegow z naukowego swiatka na biegowym forum, milo :uuusmiech: ), w kazdej dziedzinie zapewne, ale imho jest to jednak inny punkt wyjscia do forumowej dyskusji niz dowolna ksiazka pana X opublikowana w wydawnictwie Y (albo nastawionym na sprzedaz sensacji i nowosci, albo nalezacym do pana XKlanger pisze: Co do metodologii badań - w najlepszych czasopismach naukowych bywają publikowane takie gnioty, że strach to czytać, i żal patrzeć że ktoś się pod tym podpisał

-
- Wyga
- Posty: 62
- Rejestracja: 27 sty 2013, 10:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jestem wege jakos tak 22 moze 23 lata (nie długo ćwiartka stuknie). Jestem wege "bezrefleksyjnym", nie jem mięsa przez tyle lat ot tak, nikogo do tego nie mamawiam ani nie specjalnie sie dziele radością z tego faktu z innymi ludźmi.
Na swoim przykładzie sprobuje się odnieść do kilku faktów z artykułu.
Biegam sporo od 4 lat, raczej nie szybko. Po 40 -ce ciężko być sprinterem.
W zawodach startuje głównie ultra górskie, środkowe i dolne stany stawki docierającej na mete.
Bardzo szybko po takim biegu się regeneruję, tak samo po ciężkich i długich treningach nie mam długotrwałych stanów przymulenia ciała.
Nie bardzo wiem co to ta mityczna lekkość w brzuchu
Jak się najem dużo to lekkości nie czuję. Jak zjem syty posiłek też jakoś nie czuję się specjalnie lekko. Zatem nie bardzo wiem o co biega z tym lekkim stanem wnętrzności
Faktem jest, ze od pół roku próbuje łykac witamine B12, ale jakos mi dobrze nie idzie zapominam często. W diecie wege naturalnie dość trudno jest ją zastąpić. Na razie badania z przed tygodnia nie potwierdziły, ze mam spustoszony organizm i czegos mi brakuje.
Tak szukając na siłe pozytwów wegetarianskiej diety znalazlem jeden, przez ten czas nie zatrułem się pokarmowo ani razu co przy miesie raz do roku się przytrafiało.
W trakcie samych długich zawodów nie odntowałem problemów typu muszę coś zjeść a organizm nie daje rady przyjmować pokarmu, może to zaleta "lekkości" bezmięsnego jadła? Jak jestem głodny w trakcie biegu przyswajam to i owo i lecę dalej.
Nie zauważyłem też specjlanie wpływu jedzenia wege na wyniki sportowe. Tutaj progresu lub regresu upatruję w jakości treningu.
Jakby kogoś ciekawiło to czy wege są suchulcami to na swoim przykładzie odpowiem, ze mi ten stan nie grozi :D Także bycie wege nie wyszczupla a można nawet mieć sporą nadwagę, gdy zaczynałem biegac waga wskazywała 110 kg
Generalnie od strony ludzkiej przyjemna dieta, smaczne, dobre i różnorodne jedzenie. I w sumie to śmiało może być więcej biegaczy wege, będą coraz mniejsze kłopoty z bufetami na biegach. Wiadomo im więcej bez mięsnych biegaczy tym większa szansa na bufet poza własnym plecakiem. Choć da się poleciec setke na chlebie z dzemem i batonach musli
A jeśli już o jedzeniu mowa to większym wysiłkiem będzie wyrugowanie z jedzenia codziennego pokarmów mocno przetworzonych czy to wege czy nie wege. To się robi sztuka coraz bardziej hardkorowa w współczesnym dniu powszednim.
Pozdrawiam wege i nie wege biegaczy
ps. mam słabość do dobrego jedzenia, lubię jeść i ciągle poszukuje nowych smaków
Na swoim przykładzie sprobuje się odnieść do kilku faktów z artykułu.
Biegam sporo od 4 lat, raczej nie szybko. Po 40 -ce ciężko być sprinterem.
W zawodach startuje głównie ultra górskie, środkowe i dolne stany stawki docierającej na mete.
Bardzo szybko po takim biegu się regeneruję, tak samo po ciężkich i długich treningach nie mam długotrwałych stanów przymulenia ciała.
Nie bardzo wiem co to ta mityczna lekkość w brzuchu


Faktem jest, ze od pół roku próbuje łykac witamine B12, ale jakos mi dobrze nie idzie zapominam często. W diecie wege naturalnie dość trudno jest ją zastąpić. Na razie badania z przed tygodnia nie potwierdziły, ze mam spustoszony organizm i czegos mi brakuje.
Tak szukając na siłe pozytwów wegetarianskiej diety znalazlem jeden, przez ten czas nie zatrułem się pokarmowo ani razu co przy miesie raz do roku się przytrafiało.
W trakcie samych długich zawodów nie odntowałem problemów typu muszę coś zjeść a organizm nie daje rady przyjmować pokarmu, może to zaleta "lekkości" bezmięsnego jadła? Jak jestem głodny w trakcie biegu przyswajam to i owo i lecę dalej.
Nie zauważyłem też specjlanie wpływu jedzenia wege na wyniki sportowe. Tutaj progresu lub regresu upatruję w jakości treningu.
Jakby kogoś ciekawiło to czy wege są suchulcami to na swoim przykładzie odpowiem, ze mi ten stan nie grozi :D Także bycie wege nie wyszczupla a można nawet mieć sporą nadwagę, gdy zaczynałem biegac waga wskazywała 110 kg

Generalnie od strony ludzkiej przyjemna dieta, smaczne, dobre i różnorodne jedzenie. I w sumie to śmiało może być więcej biegaczy wege, będą coraz mniejsze kłopoty z bufetami na biegach. Wiadomo im więcej bez mięsnych biegaczy tym większa szansa na bufet poza własnym plecakiem. Choć da się poleciec setke na chlebie z dzemem i batonach musli

A jeśli już o jedzeniu mowa to większym wysiłkiem będzie wyrugowanie z jedzenia codziennego pokarmów mocno przetworzonych czy to wege czy nie wege. To się robi sztuka coraz bardziej hardkorowa w współczesnym dniu powszednim.
Pozdrawiam wege i nie wege biegaczy

ps. mam słabość do dobrego jedzenia, lubię jeść i ciągle poszukuje nowych smaków
Ostatnio zmieniony 04 mar 2014, 12:01 przez MarkosM, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Stary Wyga
- Posty: 158
- Rejestracja: 21 sty 2008, 08:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Jedzmy grunt
, grunt to zdrowie
.


- aro05
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 329
- Rejestracja: 20 cze 2012, 14:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Niektorzy uwazaja, ze zawartosc wit. C w owocach i warzywach jest niewystarczajaca (niezaleznie od tego czy spozywamy mieso czy nie).gl pisze:MichalJ pisze: czy suplementowałeś codziennie odpowiednio witaminę b12 i witaminę C?
B12 - rozumiem, ale vit. C? Przecież wcinamy owoce, warzywa..
- MichalJ
- Ekspert/Trener
- Posty: 2107
- Rejestracja: 18 lut 2006, 07:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Peru
- Kontakt:
No można, że tak powiem brzydko nażreć się fasoli i nie czuć się lekko ba kiedyś w Peru nażarłem się tak bananami i innym owockami, że ledwo organizm to przetrawił, ale nie mogłem się opanować takie były dobre i też lekkości nie czułem. Można też wypić naraz 3 litry wody i będzie ciężko.
W tekście napisałem, że nie chodzi o zapychanie się tylko odżywianie. Czyli odpowiednie jedzenie. Najlepiej widzę to moich dzieciakach. To niesamowite, że one jedzą tylko tyle ile potrzebują i jak czują się odżywione nie chcą już nic innego jeść po prostu mówią nie dziękuję i koniec chociażbym im zaserwował nie wiadomo jak pyszne ciasteczko.
W tekście napisałem, że nie chodzi o zapychanie się tylko odżywianie. Czyli odpowiednie jedzenie. Najlepiej widzę to moich dzieciakach. To niesamowite, że one jedzą tylko tyle ile potrzebują i jak czują się odżywione nie chcą już nic innego jeść po prostu mówią nie dziękuję i koniec chociażbym im zaserwował nie wiadomo jak pyszne ciasteczko.
Michal. J
MOIM TRENEREM JEST JEZUS-strasznie wymagajacy ale warto mu zaufac
www.rodzinkamisyjna.pl
MOIM TRENEREM JEST JEZUS-strasznie wymagajacy ale warto mu zaufac
www.rodzinkamisyjna.pl
- MichalJ
- Ekspert/Trener
- Posty: 2107
- Rejestracja: 18 lut 2006, 07:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Peru
- Kontakt:
Co od witaminy C. Niestety owoce i warzywa, które jemy obecnie nie są tak odżywcze i bardziej uboższe w składniki odżywcze dodatkowo żywność przetworzona robi spustoszenie w naszym organizmie. W związku z tym zachodzi potrzeba suplementacji witaminami i sokami. W szklance soku znajduje się kilka marchewk i jabłek. Zjeść to ciężko na jeden raz, a w soku mamy to jakby skumulowane.
Michal. J
MOIM TRENEREM JEST JEZUS-strasznie wymagajacy ale warto mu zaufac
www.rodzinkamisyjna.pl
MOIM TRENEREM JEST JEZUS-strasznie wymagajacy ale warto mu zaufac
www.rodzinkamisyjna.pl