Robert Lustig: U dorosłych i odpowiedż była podobna: gdy obniżyliśmy im poziom insuliny to przestali się obżerać; faktycznie to zmiejszyli ilość spożywanych węglowodanów z 900 kCal do 350 kCal dziennie, przestali podjadania pomiedzy posilkami tudzież przestali pić słodzone napoje gazowane (soft drinks). My im tego nie kazaliśmy; zrobili to sami z siebie. Ich poziom insuliny został obniżony, oni tracili i tracą na wadze, zaczęli ćwiczenia fizycznie. Wszelkie środki na chudnięcie dostepne obecnie na rynku powodują utratę wagi do pewnego momentu po czym następuje plateau i więcej schudnać się nie da. Powodem tego jest to, że poziom leptyny spadł do takiego poziomu, że mózg zaczyna odczuwać głód. Jeśli obniżymy im poziom insuliny to postępuje spadek leptyny, następuje większa utrata wagi, czują się lepiej, nabierają większej chęci do życia i ruchu, a przez to jeszcze wiecej tracą na wadze, bez uzyskania efektu plateau.
Jakbym siebie widział. Od kilku tygodni kompletnie mnie nie ciągnie do żadnych słodyczy i słodzonych napojów. Mam więcej energii, zero popołudniowych zamuleń czy strat koncentracji. Mam nadzieję że pozostała część wypowiedzi też się sprawdzi i w końcu przełamię tę psychologoczną barierę 77kg

.
IXOF --> tak jak ja to rozumiem, bo żadnym specjalistą nie jestem, tylko tak się wymądrzam

.
1. Na deficycie kalorycznym się faktycznie chudnie, ale w pewnym momencie proces się zatrzymuje. Organizm albo pozyskuje energię z białek mięśni, albo metabolizm hamuje tak żeby tych dodatkowych 400 kcal nie było potrzeba. Mniej energii, nic się nie chce itp.
Bardzo często ludzie na redukcji, ale nie ograniczający węglowodanów tracą na wadze, ale pozostaje im sporo tłuszczu, bo znaczna ilość straconej masy to mięśnie. Nie mówię że nie traci się w ogóle tłuszczu, ale jest to utrudnione na diecie wysokowęglowodanowej.
2. Wydaje mi się że nie rozumiesz zasady działania tkanki tłuszczowej. To nie jest taki worek, gdzie wieczorem odkłada się nadmiar dziennej dawki kalorii. Tłuszcz się odkłada po każdym posiłku, to jest normalne i jest to proces stały. To co można spalić doraźnie, czyli 80-100kcal/h się spala, reszta idzie w tłuszcz. Jak zjesz duży posiłek, to jesteś dłużej najedzony, bo organizm później czerpie te kalorie z tłuszczu. Dopiero jak poziom tłuszczu w komórkach tłuszczowych spadnie poniżej pewnego poziomu, zaczyna człowiek być głodny. Tak to działa prawidłowo.
Apetyt wtedy jest adekwatny do potrzeb, więc jak masz zapotrzebowanie na 2500kcal, bo nie trenujesz, to zjesz te 2500kcal, zrobisz się najedzony i nie będzie ci się chciało jeść. Jak się je mało węglowodanów, to nie ma czegoś takiego, że "a może jeszcze bym coś upchnął", jak jesteś najedzony, to jesteś najedzony i więcej nie zjesz. Można się zupełnie bezpiecznie opierać na apetycie.
A jak się ma wysoki poziom insuliny, to odkładanie tłuszczu działa, ale odzyskiwanie napotyka na spore przeszkody. Organizm nie ma wyjścia, zaczyna odczuwać wcześniej głód, bo nie może się dokopać do własnych zapasów. Dlatego ludzie jedzący dużo węgli są częściej głodni, muszą jeść więcej niż trzy posiłki dziennie, a dodatkowo coś tam podjadać pomiędzy.
3. Fakt, część to na pewno była woda, to normalne, tym bardziej że glikogen wiąże bardzo dużo wody. Ale ja ciągle chudnę

.
4. Mięso, jaja i warzywa. Można też tłusty nabiał, ale ja unikam, za dużo syfu się teraz dodaje przy producji. Generalnie rzeczy tłuste, bo z czegoś trzeba energię czerpać, a jak się obcina węgle to pozostaje tłuszcz.
5. Po słodkim jedzeniu faktycznie można mieć niższy cukier we krwi. Nie przejmuj się tym wynikiem, tylko zrób sobie normalne badania rano na czczo

.
The faster you are, the slower life goes by.