Quote: from ArthurP on 9:23 pm on June 5, 2004
Ale wycięta łąkotka nigdy nie odrośnie, choćbyś zjadł 10 wagonów ludowej mądrości! Może się zregenerować jeśli pęknięta w części lepiej ukrwionej (poza białą) ale jeśli wycięto, trzeba zapomnieć i żyć dalej. Rehabilitacja, praktycznie na resztę życia, albo dalej postępująca degenracja stawu.
Jedzenie jest ważne - jedz tak żeby nie przybierać na wadze, bo z nadwagą nie dojdziesz do sprawnego kolana.
(Edited by ArthurP at 9:25 pm on June 5, 2004)
Co jesc po uszkodzeniu lekotki?
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 07 lis 2004, 18:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Katowice
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 07 lis 2004, 18:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Katowice
Cześć wszystkim , ja takze miałam przygode z łąkotką.Otóż jakieś 3 lata temu na wuefie mieliśmy takie durne ćwiczenie , w pewnym momencie moje kolano zgieło się w bok i najgorsze że nie chciało wrucić na swoje miejsce , jak próbowałam wstać to jakoś wróciło. Ale mimo to pojechałam na pogotowie zrobili mi rentgena i założyli gips ,okazało się że miałam skręcenie satawu.Gips nosiłam 3 tygodnie i myślałam że wszystko bedzie ok.Niestety po zdjęciu gipsu co jakiś czas wracało nienaturalne zginanie się kolana a dodatkowo jeszcze pojawiło się "trzaskanie" i przeskakiwanie.To było okropne po każdym takim chrupnięciu miałam krwiaka i opuchlizne a dodatkowo nie mogłam chodzić.Gdy to okazało się nie do wytrzymania poszłam do lekarza ortopedy.Ten skierował mnie na rezonans magnetyczny (oczywiście musiałam długo czekać).Okazało się że mam uszkodzoną łąkotke przyśrodkową , naciągnięte wiązadła krzyżowe i jeszcze zbierał mi się płyn w stawie.Lekarz od razu zaproponował mi operację,ja się zgodziłam bo i tak nie miałam nic do stracenia , z moim kolanem już nie mogło być gorzej:(Samej operacji sie nie bałam , ale miałam oczywiście lęk przed narkozą.Jakoś przeżyłam , już tydzień po zabiegu mogłam normalnie chodzić , lekarz powiedział że wyciął mi bardzo duży kawałek łąkotki ale najgorsze to to że prawdopodobnie będę musiała mieć jeszcze drógą na te nieszczęsne wiązadła krzyżowe .Ale to dopiero jak coś zacznie się niedobrego dziać ,na razie jest ok a już minęło 10 miesięcy jestem dobrej myśli.Jak narazie odczuwam tylko tarcie ,ale i tak boje się biegać , wydaje mi się że znowu może być trzask!!Wszystkich cierpiących z powodu łąkotek pozdrawiam , trzymajcie się!!!!!
- Paunow
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 262
- Rejestracja: 27 cze 2003, 13:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław/Kraków
[Misio] Może ten post po to żeby przywrócić niektórym nadzieję? Heh, ja nie mam kawałka łąkotki i nie jest mi z tym wcale dobrze, poza tym ten jeden kawałek jest dość ruchomy, ale wg mojego lekarza lepiej go mieć niż go nie mieć (ja się z nim nawet zgadzam), a łąkotka boczna jest nieco poluzowana jak to określił pan doktor w czasie 3 artroskopii, ale na razie jej nie wycina bo z założenia lepiej mieć łąkotki...
A co do jedzenia... jak już wcześniej wspominałam nie ma preparatów na regenerację tkanki łącznej. Tkanka chrzęstna (czyli jeden z rodzajów tkanki łącznej) nie ma zdolności regeneracyjnych u osób starszych (ma ona owe zdolności ale tylko u malutkich dzieci!!)... Można jeść owszem glukozaminę, ale to jest preparat odżywiający a nie regenerujący (nie wiem czy dobrze napisałam)..
Pozdrowionka !!
A co do jedzenia... jak już wcześniej wspominałam nie ma preparatów na regenerację tkanki łącznej. Tkanka chrzęstna (czyli jeden z rodzajów tkanki łącznej) nie ma zdolności regeneracyjnych u osób starszych (ma ona owe zdolności ale tylko u malutkich dzieci!!)... Można jeść owszem glukozaminę, ale to jest preparat odżywiający a nie regenerujący (nie wiem czy dobrze napisałam)..
Pozdrowionka !!
W górach jest wszystko co kocham...