To też mogliście zrobić bez wizyty u lekarza

Dalej nie wiem po co poszedłeś do lekarza


Nie wiemy. A mówiąc szerzej: wiemy że tak się może stać. I to jest siłą nauki, że jeśli jakimś zbiegiem okoliczności zapędzi się w ślepy zaułek, to ma mechanizmy pozwalające z niego wyjść. W przeciwieństwie od wiary w różnej maści hochsztaplerów i guru, którą można przyjąć ale nie sposób jej podważyć ani nawet z nią dyskutować. Tu masz krótką zajawkę na temat tego, czym jest nauka.fotman pisze:Raczej nieporadność tej ulotki, ale też nauki. I tak:Kangoor5 pisze:To nie analizuj haseł z ulotki, tylko napisz w czym widzisz nieporadność nauki.
Hasło 1 "Nauka nigdy nie mówi ostatniego słowa." Czyli nauka wciąż poszerza swoje horyzonty. Skąd wiemy, że w pewnym momencie to, co do niedawna było przez naukę negowane lub pomijane, nie stanie się nagle naukowo zbadane i "pobłogosławione"?
Prosiłem o wyjaśnienie, w czym widzisz słabość nauki, a nie o żale na temat złej organizacji systemu opieki zdrowotnej. Gdyby system był zorganizowany w ten sposób, że nagradzalibyśmy lekarzy za coraz lepszą skuteczność leczenia (lepsze zdrowie jego pacjentów), zamiast karać ich za wpisanie złego kodu choroby albo pomyłkę przy przepisywaniu numeru PESEL, to mieli by większą motywację do całościowego patrzenia na pacjenta i więcej czasu na przejawianie empatii.fotman pisze:Hasło 2 "Nauka opiera się na coraz bardziej zaawansowanej specjalizacji" Czyli dochodzimy do punktu, w którym ortopeda traumatolog specjalizujący się w precyzyjnych rekonstrukcjach ścięgien Achillesa jest bezradny gdy spotka się np. z zatruciem organizmu. Poza tym wąska specjalizacja powoduje, że ciężko o całościowe podejście do leczenia. Lekarz staje się wybitnym specjalistą od usuwania skutku bez wchodzenie w przyczyny. Szczególnie choroby wewnętrzne wymagają szerokiej wiedzy ogólnej o organizmie, co stoi w sprzeczności z wąską specjalizacją.
Instytucje kontrolne w nauce to nie tylko ani nawet nie przede wszystkim urzędy, ale system zbudowany na recenzowaniu publikacji i wzajemnej kontroli. System ten ma swoje wady i są one obecnie dość szeroko dyskutowane w środowisku.fotman pisze:Hasło 3 "Nauka opiera się na zaufaniu wpisanym w system instytucji kontrolnych" Tu mam największy problem. Instytucje kontrolne przeważnie są różnymi odmianami urzędów. W urzędach pracują urzędnicy. Jacy są urzędnicy każdy wie, kto kiedykolwiek próbował przeprowadzić uczciwie jakąś sprawę przez urząd. Jest ciężko. Do tego dochodzi problem korupcji w instytucjach kontrolnych. Świat nauk medycznych w coraz większym stopniu jest zależny od przemysłu farmaceutycznego. Zdrowie i interesy firm farmaceutycznych nie zawsze idą w parze.
To czystej wody demagogia, bo "każdy, kto kiedykolwiek próbował przeprowadzić uczciwie jakąś sprawę przez urząd" i było mu ciężko, ma wyrobione subiektywne zdanie na temat kilku urzędników, które rozciąga sobie na całość instytucji. Z wiedzą o tym, "jacy są urzędnicy" ma to niewiele wspólnego. Subiektywne doświadczenie jest najsłabszym z możliwych dowodów.fotman pisze:Jacy są urzędnicy każdy wie, kto kiedykolwiek próbował przeprowadzić uczciwie jakąś sprawę przez urząd. Jest ciężko
Które odniesienie do pseudonauki jest nieprawdziwe i dlaczego?fotman pisze:Pozostałe dwa hasła są miałkie a odniesienia do pseudonauki nieprawdziwe. Szkoda na nie czasu.
A guru altmedu może wieczorami bić swoją rodzinę. I co z tego? Jak to się ma do meritum? Rozmawiajmy poważnie.fotman pisze:Tak czy owak. Nauka nie jest oderwana od ludzi, którzy ją tworzą- jest i będzie niedoskonała ponieważ tworzą ją niedoskonali ludzie.
Genialny chirurg może być skorumpowanym chciwcem.
Fantastyczny onkolog może być bufonem, który niszczy kolegę po fachu będąc zazdrosnym o jego osiągnięcia.
Itp. itd.
Nie wiem co zaleca w książce bo nie mam zamiaru go sponsorować. Wiem za to, że jednego z guru środowisk proepidemiologicznych określa mianem "specjalisty w zakresie szczepień" (pisałem tu już o tym z czerwcu 2016).fotman pisze:Jak to się ma do tematu wątku? Nie wiem. Po prostu nie uważam, żeby Zięba jakoś szczególnie w swojej pierwszej książce podważał osiągnięcia nauki. Warto ją przeczytać zanim się go wyzwie od szarlatanów. Cóż tam jest? Rozdziały o (przywołuję z pamięci):
.
.
.
Czy jest tam coś kontrowersyjnego? Dla mnie niekoniecznie. Nigdzie nie zaleca odchodzenia od leczenia konwencjonalnego (no, w przypadku cholesterolu jest inaczej).
I po to ludzie starają się stworzyć mechanizmy zabezpieczające. Jak widać, mechanizmy te lepiej lub gorzej się sprawdzają i przyczyniły się do gigantycznego postępu medycyny: jeszcze kilka pokoleń wstecz leczenie próchnicy sprowadzało się do wyrywania bolącego zęba przez kowala; dzisiaj diagnozuje się choroby i przeprowadza operacje na ciele jeszcze nie narodzonych dzieci. Ten postęp nie dokonał się dzięki ślepej wierze w zapewnienia szamanów, ale przez pracę tysięcy naukowców, podlegającą kontroli i ocenie w ramach stworzonych do tego instytucji.. Leczenie metodami szamańskimi dawno przestało się rozwijać na pewnym poziomie i było tylko przekazywane w mniej więcej niezmienionej postaci z pokolenia na pokolenie. Na dalszy postęp nauk medycznych trzeba było czekać do momentu pojawienia się nauki we współczesnej formie.fotman pisze:W tym kontekście należy odczytywać moje wcześniejsze stwierdzenie, że nikt na tym świecie nie wie, jak naprawić mechanizmy nauki by były pozbawione wad. Wady są nieodłączną cechą ludzi- każdy system stworzony przez ludzi będzie skażony ich wadami.
+1Kangoor5 pisze:Nie wiemy. A mówiąc szerzej: wiemy że tak się może stać. I to jest siłą nauki, że jeśli jakimś zbiegiem okoliczności zapędzi się w ślepy zaułek, to ma mechanizmy pozwalające z niego wyjść. W przeciwieństwie od wiary w różnej maści hochsztaplerów i guru, którą można przyjąć ale nie sposób jej podważyć ani nawet z nią dyskutować. Tu masz krótką zajawkę na temat tego, czym jest nauka.fotman pisze:Raczej nieporadność tej ulotki, ale też nauki. I tak:Kangoor5 pisze:To nie analizuj haseł z ulotki, tylko napisz w czym widzisz nieporadność nauki.
Hasło 1 "Nauka nigdy nie mówi ostatniego słowa." Czyli nauka wciąż poszerza swoje horyzonty. Skąd wiemy, że w pewnym momencie to, co do niedawna było przez naukę negowane lub pomijane, nie stanie się nagle naukowo zbadane i "pobłogosławione"?
Ulotka 1
Ulotka 2
Prosiłem o wyjaśnienie, w czym widzisz słabość nauki, a nie o żale na temat złej organizacji systemu opieki zdrowotnej. Gdyby system był zorganizowany w ten sposób, że nagradzalibyśmy lekarzy za coraz lepszą skuteczność leczenia (lepsze zdrowie jego pacjentów), zamiast karać ich za wpisanie złego kodu choroby albo pomyłkę przy przepisywaniu numeru PESEL, to mieli by większą motywację do całościowego patrzenia na pacjenta i więcej czasu na przejawianie empatii.fotman pisze:Hasło 2 "Nauka opiera się na coraz bardziej zaawansowanej specjalizacji" Czyli dochodzimy do punktu, w którym ortopeda traumatolog specjalizujący się w precyzyjnych rekonstrukcjach ścięgien Achillesa jest bezradny gdy spotka się np. z zatruciem organizmu. Poza tym wąska specjalizacja powoduje, że ciężko o całościowe podejście do leczenia. Lekarz staje się wybitnym specjalistą od usuwania skutku bez wchodzenie w przyczyny. Szczególnie choroby wewnętrzne wymagają szerokiej wiedzy ogólnej o organizmie, co stoi w sprzeczności z wąską specjalizacją.
Instytucje kontrolne w nauce to nie tylko ani nawet nie przede wszystkim urzędy, ale system zbudowany na recenzowaniu publikacji i wzajemnej kontroli. System ten ma swoje wady i są one obecnie dość szeroko dyskutowane w środowisku.fotman pisze:Hasło 3 "Nauka opiera się na zaufaniu wpisanym w system instytucji kontrolnych" Tu mam największy problem. Instytucje kontrolne przeważnie są różnymi odmianami urzędów. W urzędach pracują urzędnicy. Jacy są urzędnicy każdy wie, kto kiedykolwiek próbował przeprowadzić uczciwie jakąś sprawę przez urząd. Jest ciężko. Do tego dochodzi problem korupcji w instytucjach kontrolnych. Świat nauk medycznych w coraz większym stopniu jest zależny od przemysłu farmaceutycznego. Zdrowie i interesy firm farmaceutycznych nie zawsze idą w parze.
To czystej wody demagogia, bo "każdy, kto kiedykolwiek próbował przeprowadzić uczciwie jakąś sprawę przez urząd" i było mu ciężko, ma wyrobione subiektywne zdanie na temat kilku urzędników, które rozciąga sobie na całość instytucji. Z wiedzą o tym, "jacy są urzędnicy" ma to niewiele wspólnego. Subiektywne doświadczenie jest najsłabszym z możliwych dowodów.fotman pisze:Jacy są urzędnicy każdy wie, kto kiedykolwiek próbował przeprowadzić uczciwie jakąś sprawę przez urząd. Jest ciężko
Które odniesienie do pseudonauki jest nieprawdziwe i dlaczego?fotman pisze:Pozostałe dwa hasła są miałkie a odniesienia do pseudonauki nieprawdziwe. Szkoda na nie czasu.
A guru altmedu może wieczorami bić swoją rodzinę. I co z tego? Jak to się ma do meritum? Rozmawiajmy poważnie.fotman pisze:Tak czy owak. Nauka nie jest oderwana od ludzi, którzy ją tworzą- jest i będzie niedoskonała ponieważ tworzą ją niedoskonali ludzie.
Genialny chirurg może być skorumpowanym chciwcem.
Fantastyczny onkolog może być bufonem, który niszczy kolegę po fachu będąc zazdrosnym o jego osiągnięcia.
Itp. itd.
Nie wiem co zaleca w książce bo nie mam zamiaru go sponsorować. Wiem za to, że jednego z guru środowisk proepidemiologicznych określa mianem "specjalisty w zakresie szczepień" (pisałem tu już o tym z czerwcu 2016).fotman pisze:Jak to się ma do tematu wątku? Nie wiem. Po prostu nie uważam, żeby Zięba jakoś szczególnie w swojej pierwszej książce podważał osiągnięcia nauki. Warto ją przeczytać zanim się go wyzwie od szarlatanów. Cóż tam jest? Rozdziały o (przywołuję z pamięci):
.
.
.
Czy jest tam coś kontrowersyjnego? Dla mnie niekoniecznie. Nigdzie nie zaleca odchodzenia od leczenia konwencjonalnego (no, w przypadku cholesterolu jest inaczej).
I po to ludzie starają się stworzyć mechanizmy zabezpieczające. Jak widać, mechanizmy te lepiej lub gorzej się sprawdzają i przyczyniły się do gigantycznego postępu medycyny: jeszcze kilka pokoleń wstecz leczenie próchnicy sprowadzało się do wyrywania bolącego zęba przez kowala; dzisiaj diagnozuje się choroby i przeprowadza operacje na ciele jeszcze nie narodzonych dzieci. Ten postęp nie dokonał się dzięki ślepej wierze w zapewnienia szamanów, ale przez pracę tysięcy naukowców, podlegającą kontroli i ocenie w ramach stworzonych do tego instytucji.. Leczenie metodami szamańskimi dawno przestało się rozwijać na pewnym poziomie i było tylko przekazywane w mniej więcej niezmienionej postaci z pokolenia na pokolenie. Na dalszy postęp nauk medycznych trzeba było czekać do momentu pojawienia się nauki we współczesnej formie.fotman pisze:W tym kontekście należy odczytywać moje wcześniejsze stwierdzenie, że nikt na tym świecie nie wie, jak naprawić mechanizmy nauki by były pozbawione wad. Wady są nieodłączną cechą ludzi- każdy system stworzony przez ludzi będzie skażony ich wadami.
O ile pierwsze zdanie jest całkowicie nieprawdziwe, to drugie daje iskierkę nadziei. Cały postęp nauki opiera się na sceptycyzmie.fotman pisze:Kangoor5 szkoda czasu na naszą wymianę zdań.
Ty jesteś wiernym wyznawcą nauki. Celowo używam słowa wyznawca.
Ja jestem sceptykiem, zarówno co do wszechpotęgi nauki (szczególnie medycyny), jak i tzw. "altmedu".
Ale ja nawet nie zamierzałem dyskutować o jakimś Ziębie, dopóki ktoś go tu nie przywołałeś. Tym niemniej nie zamierzam tracić czasu na czytanie książek człowieka pochwalającego ruchy proepidemiologiczne. Chyba że znalazłby się ktoś, kto chciałby mi za ten stracony czas godnie zapłacić.fotman pisze:Ty dyskutujesz o czymś czego nawet nie przejrzałeś. Nie musisz sponsorować Zięby, zapewne można jego książkę gdzieś znaleźć- kiedyś widziałem całkiem obszerne w internecie.
W zbliżeniu stanowisk bardzo by pomogło, gdybyś nie używał zamiennie pojęć "nauka" i "usługi medyczne" czy "branża medyczna".fotman pisze:Pewnie znacząco różnimy się wiekiem i doświadczeniem. Najbardziej wojowniczymi wyznawcami nauki są ludzie przed czterdziestką, którzy mieli ograniczony kontakt z rzeczywistością usług medycznych.
Ale tytuł wątku zauważyłeś?Kangoor5 pisze:Ale ja nawet nie zamierzałem dyskutować o jakimś Ziębie, dopóki ktoś go tu nie przywołałeś.
Ty chcesz dyskutować o nauce, ale problem w tym, że medycyna to dużo więcej niż nauka. To nauka, usługi a obecnie przede wszystkim gigantyczny biznes. Te trzy sfery tak mocno się ze sobą przenikają, że ciężko je rozgraniczyć. Nigdy do końca nie wiadomo, czy niedoskonałe leczenie wynika:Kangoor5 pisze:W zbliżeniu stanowisk bardzo by pomogło, gdybyś nie używał zamiennie pojęć "nauka" i "usługi medyczne" czy "branża medyczna".
A trzecie i czwarte zdanie jak skomentujesz? Bo jak zauważyłeś, jeśli w ogóle zauważyłeś, są cztery zdania.Kangoor5 pisze:O ile pierwsze zdanie jest całkowicie nieprawdziwe, to drugie daje iskierkę nadziei. Cały postęp nauki opiera się na sceptycyzmie.fotman pisze:Kangoor5 szkoda czasu na naszą wymianę zdań.
Ty jesteś wiernym wyznawcą nauki. Celowo używam słowa wyznawca.
Ja jestem sceptykiem, zarówno co do wszechpotęgi nauki (szczególnie medycyny), jak i tzw. "altmedu".
Po antybiotyku będziesz musiał brać probiotyki, bo te antybiotyki niszczą florę jelitową, no niestety.Lisciasty pisze:Antybiotyk zapisała mi i żonie po "badaniu", a zaraz po tym poszliśmy po testy CRP do apteki.bosak pisze:"ja nie wykupiłem ani nie żarłem."
To po co byłeś u lekarza??Pewnie po L4
Dlatego nie wykupiłem antybiotyku, bo na cholerę mi antybiotyk na wirusówkę?
Żona mimo wszystko wzięła, zgodnie z zaleceniem.
Dzisiaj byliśmy na kontroli. Oboje szczekamy i dusimy się nadal, ale już nieco mniej, dreszczy i gorączki nie ma.
Lekarka nas osłuchała i stwierdziła, że u mnie jest duża "poprawa osłuchowa", a u żony nieszczególnie, więc w takim razie
przepisze mocniejszy antybiotyk (klabax).
Oboje kurowaliśmy się mniej więcej tym samym, przy czym ja nie żarłem antybiotyku, a za to żarłem większe dawki wit. C.
Żona też łykała, ale nie tak często jak ja, bo to trzeba mieć samozaparcie żeby wypić łyżkę od herbaty proszku zabełtanego
w małej ilości wody.
Wniosek jest taki, że lekarz rodzinny, kontakt, czy jak go tam zwać, nadaje się tylko do wypisywania świstka L4. Tylko nie wiem
po diabła mu studia i praktyka, bo do tego zadania można przeszkolić małpę i sobie poradzi.
Oczywiście nie twierdzę, że wszyscy lekarze tacy są, ale póki co w swoim życiu natrafiłem może na 4-5 kumatych, reszta to niestety ignoranci
"Wypociny" powiadasz?Sikor pisze:Idac takim tokiem rozumowania nalezaloby tez czytac wypociny zwolennikow teori plaskiej ziemiKrzysiekJ pisze:Zamiast obśmiewać, lepiej poczytać.
Być może ta wiedza kiedyś się przyda.
A czy żeby stwierdzić, że narkotyki są złe to koniecznie muszę spróbować, żeby móc wyrobić sobie zdanie? A może powinienem zanim się wypowiem przeczytać książkę z argumentami zwolenników brania?KrzysiekJ pisze:"Wypociny" powiadasz?Sikor pisze:Idac takim tokiem rozumowania nalezaloby tez czytac wypociny zwolennikow teori plaskiej ziemiKrzysiekJ pisze:Zamiast obśmiewać, lepiej poczytać.
Być może ta wiedza kiedyś się przyda.
Może i wypociny, może i brednie w części lub w całości, ale powiedz: czytałeś książkę Zięby, czy wyrobiłeś sobie zdanie na podstawie, ..., no właśnie na jakiej podstawie?
Może na podstawie publicznych występów autora? Jest dużo takich książek, których nie trzeba czytać żeby wiedzieć, jaką mają wartość i co w nich jest.KrzysiekJ pisze:Może i wypociny, może i brednie w części lub w całości, ale powiedz: czytałeś książkę Zięby, czy wyrobiłeś sobie zdanie na podstawie, ..., no właśnie na jakiej podstawie?
Czytając tutaj twoje ostatnie kilka postów miałem wrażenie, że ktoś przejął twoje konto i zaczął pouczać innych, nie zdając sobie sprawy z poziomu twojej radosnej twórczości na przestrzeni ostatnich kilku lat. Dla pewności sprawdziłem jednak swój krytykowany wpis i mam pełną jasność: to jednak dalej ty, niestety.Yahoo pisze:A trzecie i czwarte zdanie jak skomentujesz? Bo jak zauważyłeś, jeśli w ogóle zauważyłeś, są cztery zdania.Kangoor5 pisze:O ile pierwsze zdanie jest całkowicie nieprawdziwe, to drugie daje iskierkę nadziei. Cały postęp nauki opiera się na sceptycyzmie.fotman pisze:Kangoor5 szkoda czasu na naszą wymianę zdań.
Ty jesteś wiernym wyznawcą nauki. Celowo używam słowa wyznawca.
Ja jestem sceptykiem, zarówno co do wszechpotęgi nauki (szczególnie medycyny), jak i tzw. "altmedu".![]()
![]()
Za szybko odpisujesz, nie czytasz do końca i bez zrozumienia.
![]()
![]()
![]()
Celem było raczej wykazanie poprawności krytykowanego przez Ciebie sposobu działania poprzez prezentację jego skuteczności w sytuacji, z którą trudno się nie zgodzić.KrzysiekJ pisze:@brujeria:
Argument z narkotykami nie do końca adekwatny. Celem było wyszydzenie Zięby, czy jego poglądów/przekonań/twierdzeń zawartych w książce?