Komentarze: Bieganie i dieta wegańska – co z tym białkiem?

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
sturmkatze
Wyga
Wyga
Posty: 72
Rejestracja: 04 sty 2014, 19:04
Życiówka na 10k: 52:13
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Tłuszczowcy, nie dawajcie się prowokować :nienie:
Ja tam upodobania mańka popieram. Zieleninka, choć i to zależy jaka, jest dobra jako dodatek, ale porządnej karkówki, tudzież pulchnej golonki i smalczyku nie zastąpi nic :bleble:
A sama dyskusja chyba traci sens bo przerodziła się po raz kolejny w spór o wyższość Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą...
10 km - 48min:10s
21,1 km - 1h:41min
Od 01.01.14 - 10 kg w dół :)
PKO
maniek669
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 316
Rejestracja: 28 sie 2013, 15:20
Życiówka na 10k: 56:00
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

kowalus pisze:
maniek669 pisze:
Cholera, musiałbym pół supermarketu wykupić i cały dzień jeść a i tak byłbym głodny. Ja wolę 200 gram karkówki, pięć żółtek, kawę z masłem, niż wrzucać w siebie kilogramy zieleniny. A jak jeszcze dorzucę mascarpone z cukrem, to wtedy jest MOC :sss:
nieszczelne jelita, chore własne dziecko i dalej onkologia są kolejnym etapem przy tej filozofii zycia
nie opowiadaj mi takich bzdur, bo to nóż się w kieszeni otwiera, popatrz na przykład na sybiraków - oni tam nie mieli dostępu do świeżych owoców i warzywek (kolorków?) - marynowana słonina, popita wódeczką, i zapalona papieroskiem - i co? I żyli do 80-90 lat. W warunkach, w których wegetarianin by się wykończył w pierwszym roku. Pomyśl człowieku trochę zanim coś napiszesz. Masz jeszcze raz linka, do opisu diety zdrowych ludów:

http://www.westonaprice.org/basics/prin ... cteristics

może coś Ci zaświta, jak nie to Twoja przepowiednia okaże się prawdziwa, ale raczej dla Ciebie...
Awatar użytkownika
kfadam
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1270
Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
Życiówka na 10k: 1.05
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

kowalus pisze:
maniek669 pisze:
Cholera, musiałbym pół supermarketu wykupić i cały dzień jeść a i tak byłbym głodny. Ja wolę 200 gram karkówki, pięć żółtek, kawę z masłem, niż wrzucać w siebie kilogramy zieleniny. A jak jeszcze dorzucę mascarpone z cukrem, to wtedy jest MOC :sss:
nieszczelne jelita, chore własne dziecko i dalej onkologia są kolejnym etapem przy tej filozofii zycia
O!! a to ciekawe, a uświadomisz nam co doprowadzi do takiego stanu i jak??
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Raczej nie uświadomi, bo tego nie ma na akademiiwitalności ;).

Takie właśnie głupie wypowiedzi odstręczają ludzi którzy zachowali odrobinę rozsądku od wegetarian. Już wolę blasa, który przynajmniej myśli, a nie powtarza komunały.
The faster you are, the slower life goes by.
kowalus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 183
Rejestracja: 07 sty 2011, 17:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

klosiu pisze:Raczej nie uświadomi, bo tego nie ma na akademiiwitalności ;).

Takie właśnie głupie wypowiedzi odstręczają ludzi którzy zachowali odrobinę rozsądku od wegetarian. Już wolę blasa, który przynajmniej myśli, a nie powtarza komunały.
/ciachnięte przez moderację/

Uświadomić mogę sugerując pewne nazwiska - Ornish, Esselstyn, Fuhrman, Campbell, Gerson, Ewa Dabrowska, Żak-Cyran, Dr. Rath Health Foundation, Tomabak. Zagadnienia dotyczące nieszczelnych jelit, patologii w zakresie flory, kandydozy, profilaktyki antynowotworowej itd. AkademiaWitalności również. Wystarczy.

/ciachnięte przez moderację/

nara
kowalus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 183
Rejestracja: 07 sty 2011, 17:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

maniek669 pisze:
kowalus pisze:
maniek669 pisze:
Cholera, musiałbym pół supermarketu wykupić i cały dzień jeść a i tak byłbym głodny. Ja wolę 200 gram karkówki, pięć żółtek, kawę z masłem, niż wrzucać w siebie kilogramy zieleniny. A jak jeszcze dorzucę mascarpone z cukrem, to wtedy jest MOC :sss:
nieszczelne jelita, chore własne dziecko i dalej onkologia są kolejnym etapem przy tej filozofii zycia
nie opowiadaj mi takich bzdur, bo to nóż się w kieszeni otwiera, popatrz na przykład na sybiraków - oni tam nie mieli dostępu do świeżych owoców i warzywek (kolorków?) - marynowana słonina, popita wódeczką, i zapalona papieroskiem - i co? I żyli do 80-90 lat. W warunkach, w których wegetarianin by się wykończył w pierwszym roku. Pomyśl człowieku trochę zanim coś napiszesz. Masz jeszcze raz linka, do opisu diety zdrowych ludów:

http://www.westonaprice.org/basics/prin ... cteristics

może coś Ci zaświta, jak nie to Twoja przepowiednia okaże się prawdziwa, ale raczej dla Ciebie...
Wydaje mi się, że kompletnie nie doczytałeś czym się żywili Sybiracy twierdząc, że ich dieta składała się ze słoniny, wódeczki - co przyprawiali zapalonym papieroskiem. Ich żywność była dużo bardziej zróżnicowana a nieprzetworzone dary natury jak tylko mozliwe wykorzystywane.

troszkę chyba i Ty imasz sie pisania bzdur.

Na co konkretnie chcesz zwrócić moją uwagę w tym linku?
kowalus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 183
Rejestracja: 07 sty 2011, 17:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Aśka pisze:wege jestem lat 20, vegan - z 6, może 7 już? artykuł, niestety, to lanie wody. niestety - bo sporo niewiedzy jest w społeczeństwie, i sporo postaw anty-wege. w Polsce z kim nie usiadłam do obiadu czy kolacji, starając się unikać tematu i samej go nie poruszać - wystarczyło spojrzenie w mój talerz i zaczynały się "wykłady". łącznie z tekstem koleżanki, która akurat w ciąży była i nie wiedziała, że omega można z orzechów, nie tylko z ryb - że ja zabiję moje dziecko, jak sama w ciązy będę, i ona nie chce mnie znać. wstała, odeszła i zniknęła z mojego życia, obrażona moim wegetarianizmem, na kilka długich miesięcy... a ja sobie sałatkę w szkole zjeść chciałam, ech...
potem ją "pokarało", jak sama stwierdziła, zaprosiwszy mnie do domu już po szczęśliwym porodzie, w okolicach gdy dziecko zbliżało się do roczku - próbowała jogurcik, próbowała kurczaczka, a mała ble i nie, i tylko wege żarcie do ust przyjmowała :sss:

wiele miałam nieprzyjemnych historii w naszym pięknym kraju, nigdy się o nie nie prosząc (ok, od 10 lat się nie proszę, pierwszych 10 krucjatę niewielką prowadziłam, przeszło mi). i naprawdę potrzeba artykułów sensownych, nie ideologicznych (mimo, że u mnie to decyzja zarówno zdrowotna, jak i etyczna), podających fakty, rzetelne badania, a nie - opinie, przekonania i wyznanie wiary.

polecam profil "Wiemy co jemy" na fejsie, prowadzony przez lekarza, dietetyka, Małgorzatę Desmond. Dużo faktów, dużo badań, dużo wątpliwości czytelników - systematycznie rozwiewane.

Barsenthor pisze: O diecie wegańskiej - to chciałbym poznać pediatrę i położnika który by powiedział i przede wszystkim poświadczył że są dobre dla swoich pacjentów. Nie mam nic przeciwko diecie wegetariańskiej, ale wegańska zostawię bez komentarza.

pediatra: Anna Romanowska, poszperaj w sieci
położnika nie znam, ale łatwo znaleźć, interesowałam się nieco "na wypadek", jak bardzo chcesz, mogę poszperać, albo pogugluj śmiało.
dietetyk: Małgorzata Desmond wspominana tu nieraz, a i moja pani dietetyk, bo i nadwagę miałam, nazwisko chcesz?

Co do zostawiania bez komentarza diety wegańskiej - ja się dziwię wegetarianom, że zagłębiając się w szkodliwość produktów odzwierzęcych, wciąż pozostają przy mleku.


Bylon pisze:Przez jakiś czas myślałem, że weganie próbują świadomie komponować jedzenie pod względem aminokwasów i wkuwają te aminogramy, aby wszystko miało ręce i nogi. No ale widzę, że nie: bierzemy różne warzywka, nie zapominamy o orzechach i roślinach strączkowych, liczymy, że to się jakoś zbilansuje. Może tak, może nie.
Dla człowieka: pełnowartościowe białko NIE JEST charakterystyczne dla roślin i tego się zagiąć NIE DA.

1. skoro w wege diecie ma się nie zbilansować, to jaką masz pewność, że bilansujesz w diecie mięsnej? nawet założywszy, że każde mięso zawiera idealne proporcje (co jest nieprawdą, ale wielu "mięsnych" zakłada, że już na nic patrzeć nie muszą, skoro mięsko jedzą codziennie...), wystarczy, ze dodasz trochę orzechów, trochę zboża i nie daj Cię panie fasolkę - i już wedle Twojej teorii jesteś równie niezbilansowany, jak wege ;) nie, nie ciągnijmy, bo trudność w zbilansowaniu mitem jest:
2. nie trzeba wcale siedzieć z kalkulatorem w ręku przy każdym posiłku, żeby dostarczyć aminokwasy egzogenne w odpowiednich proporcjach. wystarczy na przestrzeni dnia zjeść a to ryż, a to brokuły, a to pyr pospolity - najprościej rzecz ujmując. jeśli chcesz poczytać, proszę:
http://www.zostanwege.pl/zostanwege/wp- ... ialka4.pdf
Już nawet wincyj "popularne" portale przytaczają podobne instrukcje: http://kuchnia.wp.pl/kat,1037881,title, ... &_ticrsn=3
http://dietetykawpraktyce.blogspot.ca/2 ... sikow.html
http://www.naturalnamedycyna.pl/leczenie-dieta/zboza
Google, pierwsze wyniki z brzegu. Badań można znaleźć wiele, nie chce mi się, mówiąc szczerze, bo jeśli ktoś krytykuje, a sam nie poszpera wcześniej, to mi ręce opadają i odechciało mi się pod nos broszurki podstawiać. Także google. Serio, znajdzie się sporo, bardzo sporo. SIĘ DA, tylko poszukać trzeba, a w życiu codziennym serio prosto się to robi, o czym na końcu postu machnę krótką instrukszyn. Serio krótką.

klosiu pisze:Ja bym popatrzył na te przypadki.
Może i dieta wegańska jest zdrowa jak się przy tym dużo myśli, ale jak widać co niektórzy jej nie ogarniają. Ale skoro może działać w ten sposób, jak się nie ogarnia tematu, to znaczy że bezpieczna nie jest.
Ale jak ktoś chce ryzykować nie szczepiąc dziecka, to co tam taka dieta. Drobnostka.
Uprzedzając flamewar - to taka moja próbka argumentacji podobnej do tej użytej w artykule.

jeśli argumentacja jak z artykułu Ci nie odpowiada, może lepiej nie używaj tej samej? bo mi szczena opadła. mam przytoczyć wszystkie przypadki śmierci głodowej i z niedożywienia dzieci "mięsnych"? więcej by było... a może dla rozrywki poszperamy w miejskiej polskiej biedocie i strzelimy tezę, że jak ktoś je codziennie chleb z cebulą i szynką, to dziecko w beczce ląduje? serio w tę stronę chcesz iść? możemy poszaleć, uprzedzając, że uprzedzamy, ale co nam to wniesie sensownego do dyskusji?

fantom pisze:Przepraszam ale to zdanie pani Desmond mnie rozwalilo:
Rodzic dziecka na diecie wegetariańskiej powinien udać się do dietetyka wykwalifikowanego w takiej diecie. Taki specjalista powinien zlecić suplementację witaminy B12 i dać szczegółowe zalecenia odnośnie diety dziecka na 1-2, 3-5 i 5-10 rok życia. Warto też okresowo udać się do lekarza na badania krwi.

Widze ze ta dieta jest tak zajebista ze musi byc ciagle pod kontrola ;-)
Pojawiaja sie tez stwierdzenia ze takie np rosliny straczkowe powoduja duze wzdecia (co oznaczaloby w moim mniemaniu ze organizm nie toleruje ich najlepiej) ale to nic bo po jakims czasie organizm sie przyzwyczaja ;-)

Desmondowa bardzo ostrożna jest, i ponieważ w Polsce generalnie panuje określone nastawienie do wegetarianizmu, woli dmuchać na zimne i wołać dziecko na kontrolę. ale ta kontrola wykazuje raczej, że dzieciaki są dobrze odżywione, i już, a na pewno w porównaniu z "mięsną" populacją. sama przez całe moje życie słyszałam, że przez wegetarianizm na pewno się dorobię tysiąca chorób. mało tego: jak koledzy z klasy mieli grypę - ok, ot, grypa. kiedy ja miałam grypę - słyszałam ja i mama, że na pewno przez ten mój wegetarianizm i umrę zaraz z pewnością...
o życiu na pograniczu anemii ktoś tu pisał - też ręce opadają. mit mitem pogania.
także chuchają na zimne, żeby pokazać społeczeństwu, że serio nic się nie dzieje. w Kanadzie to trochę inaczej wygląda - nikt nie zaleca badań tylko z uwagi na bycie wegetarianinem. byłam na konkretnej rozmowie z lekarzem, miałam mały problem, i przy okazji zapytałam, przyzwyczajona do polskiej mentalności, czy może moje wege ma coś wspólnego. lekarka oczy wybałuszyła, śmiechem wybuchnęła i stwierdziła, że wręcz odwrotnie i skąd mi taki pomysł do głowy przyszedł. z Polski... z wychowania w określonej atmosferze (na wege "mama mnie przeszła" jak miałam 10 lat).

kfadam pisze:Oki trawa i inne zielone zawierają aminokwasy tylko do diabła jest coś takiego jak łańcuch pokarmowy i lew zdycha z głodu w bujnej trawie, dlaczego?? pewnie dlatego że debil nie wie że leży na pełnowartościowych białkach.
(...)Weganizm i witarianizm to nowe trendy i trudno o wiarygodne badania a powoływanie się na słonie i inne trawożerne to czysty idiotyzm bo taki bydlak rusza się tylko wtedy i gdy w wyżre wszystko w zasięgu pyska, o

to możemy powoływać się na lwa, ale powoływanie się na słonia dwa zdania dalej już idiotyzmem jest? logika 5+
malag201 pisze: Skoro ta Pani uważa, że od mięsa rośnie cholesterol, to szacunek dla niej. Generalnie to jedzenie dużych ilości węglowodanów powoduje wzrost złego cholesterolu. Zaraz może dodamy, ze masło to też duży poziom cholesterolu, więc jedzmy margarynę :)

ta pani mówi, że margaryny też nie wolno, bo syf.
MariNerr pisze: Lierre Keith: The Vegetarian Myth, która doprowadza wegan do białęj gorączki, bo kobieta opisuje jakich szkód w zdrowiu sobie wyrządziła po 20 latach bycia weganką, do tego jej siostra i znajome. Oprócz chorób autoimmunologicznych, zniszczonego kręgosłupa, bolesności i tkliwości skóry, z ciekawszych objawów był brak miesiączki przez 20 lat z powodu nie dostarczania cholesterolu organizmowi, która to miesiączka wróciła po 3 tygodniach spożywania mięsa (siostra tego szczęścia nie miała, porobiły się inne komplikacje).

to ja napiszę książkę, jaką wzorcową mam miesiączkę, będąc wege równiez od lat 20, a miesiączkując nieco krócej, bo na wege przeszłam jako dziecko. może jej wege polegał na kanapce z serem, skoro już na starcie się owego braku miesiączki dorobiła? pieron wie. w każdym razie, tak, ja też mogę napisać książkę. każdy może. dlatego sporo jest również książek o tym, jak mięso zniszczyło komuś życie i jak przejście na wege odrodziło tego kogoś kompletnie. i tatę, i mamę, i dzieci, i nawet znajomego w pracy. dlatego cieszy mnie pani Desmond, która stara się badania na dużych populacjach przytaczać, wieloletnie.

ajajaj, i znowu z tej samej serii:
Suunto pisze: Tak przy okazji: nie tak dawno zekranizowano historię kobiety, która przeprowadziła się do dużego miasta i chcąc być trendi przeszła na dietę vege. Doznała nieszczęśliwego wypadku, w wyniku którego zaszła w śpiączkę. Po wybudzeniu nie pamiętała niczego z 5-letniego okresu pobytu w mieście i zaczęła znów normalnie jeść produkty mięsne. Organizm na różne sposoby broni się przed lekkomyślnością właściciela.

widziałam sporo zekranizowanych historii kobiet i mężczyzn. z dokładnie odwrotnym morałem. jak ja film o wege nakręcę, to będziesz cytować tylko dlatego, że "zekranizowano story"? oh yeah, fajnie by było, ale filmy ludzie kręcą. tak samo, jak książki piszą.
juanita pisze: frazes, frazesem, ale... unikając hormonów, najczęściej (jako weganka) pakujesz w siebie sztuczne białko, odzywki, suplementy. Zamienił stryjek...

frazes frazesem: ja nie pakuję. czemu najczęściej jako weganka mam w siebie pakować? nie kumam.
masterBLASTER pisze: Diety wegańskiej są dietami trudnymi, każdy lekarz to powie, każdy powie że lepiej by ich nie stosować.


matka mnie przerzuciła na wege 20 lat temu. lekarz jej kazał.
rozmawiałeś z każdym lekarzem w swojej przychodni? dzielnicy? mieście? kraju? świecie? znam wielu lekarzy, który mój wegetarianizm akceptują, popierają, tolerują. różnie. na bank wielu z nich nie mówi, że lepiej, żebym zrezygnowała. więc skąd przekonanie, że każdy powie etc etc?
Z drugiej strony byłbym dalece ostrożny przy fundowaniu takiej diety dzieciom i kobietą ciężarnym. Wiem że WHO i wszyscy mówią, że one "nie są złe", ale nikt też chyba nie powie że są dobre. Zawsze takie próby są kwitowane sakramentalnym "ja bym odradzał" a potem stos badań.

nie są kwitowane żadnym sakramentalnym "ja bym odradzał". kwitowane są w naszym kraju - tak jak Desmondowa kwituje, że musi być pod kontrolą lekarza i ułożony jadłospis najlepiej. bo klimat u nas (w sensie mentalnego nastawienia) jest taki, że lepiej dodac to sakramentalne. to tak jak McDonalds daje info na kubku z kawą, że gorąca. idiota wie, że jak sobie spodnie zamoczy, to mu się coś uszkodzić może, ale w Macu nie chcą ponosić odpowiedzialności, jakbyś sobie jednak na te spodnie wylał. idiota wie, kontynuując retorykę, że wegetarianizm to nie znaczy bułka z dżemem, jako pani Desmond m.in. próbuje wykazać, mówiąc, co jeść, a czego nie, ale ponieważ wielu mimo napisu "gorące" (czyt.: nie z samym dżemem) i tak liścia szpinaku w życiu do buzi nie włoży (czyt.: na spodnie kawę jednak wyleje) - to niestety: "pod ścisłą kontrolą lekarza" (Desmond) albo "uważać proszę i może na wszelki wypadek rybkę co wtorek" (inni, różni).
MEL pisze: Tak właśnie twierdzi całe lobby mleczarskie. Polecam lekturę książek prof. Cambella "Nowoczesne zasady odżywiania" oraz szczególnie w tym właśnie temacie "Ukryta prawda". Ja dziękuję.
Wapna od groma jest też w roślinach. Gdyby go tam nie było, to skąd krowie/kozie/wielbłądzie/etc. mleko miałoby je mieć??? Przecież krowa nie pije mleka na pastwisku, nie je serka Almette ani żadnej Jogobelli. A potem jakimś cudem w jej wymionach pojawia się mleko pełne wapnia. Czary normalnie.

ano, czary, ale Ci powiedzą, że przykład słonia nie nadaje się, bo lew zwinniejszy, a antylopa zawał miała :P :bum:

masterBLASTER pisze: Nie mniej piszę o problemach wynikających z jej prowadzenia, a już w szczególności dla dzieci, kobiet w ciąży. Cokolwiek byś chciała powiedzieć, to nie powiesz że to jest dieta prosta, trzeba się trzymać zasad żywienia, czego i ile jest w danym produkcie.

jest prosta. 2 zestawy zasad, prostych, obiecane na wstępie:

zestaw 1: KOLORKI - jedz wszystkie kolorki, tj nie tylko marchewkę, brokuł i kapuchę, ale bakłażan, buraki, jarmuż, szpinak (zielonych najwięcej, zwłaszcza liściastych), cukinię żółtą, nie tylko zieloną, rzodkiewki rożowe i białe, paprykę tri kolor, bo wszędzie nieco co innego (badań se szukać proszę, ja upraszczam, żeby pokazać, że serio da się), itp. itd. z reguły jemy non stop 2-3 te same warzywa, tu pomidor, tam ogórek, tam surówka z marchewki, a chodzi o to, żeby jeść całą paletę kolorów, i starać się sięgać po różne warzywa tego samego koloru - czyli z czerwonych nie wystarczy pomidor, a z zielonych ogórek. rozejrzeć się czasem na straganie i sięgnąć po inną fasolę, niż zwykle, inną kaszę, niż tylko gryczana (brązowe), itd. itp. tak, serio, cała tęcza, np. ile z Was jadło ostatnio niebieskie - jagody, różowe - maliny?

już sama palet kolorów i różnorodność w ramach kolorów samych w sobie wystarczy, ale jest zasada nr 2, która pomaga pamiętać o tym, co ważne:

zestaw 2: RODZAJE - trza jeść w każdym tygodniu (ilości nie będę podawała, chociaż mam swoje zasady, to temat na osobną dyskusję, a off topów nie chcem):
a. podstawa talerza: warzywa, w tym dużo zielonolistnych, plus zasada kolorków ;)
b. owoce
c. zboża
d. strączki (max ilość, która zmieści się na dłoni - w ramach dyskusji o nadpodaży białka)
e. ziarna (typu sezam, siemię), orzechy

Stosowanie się do tego pomaga uniknąć monotonii i serio nie trzeba spędzać życia z tabelką i kalkulatorem w ręku. Serio. Tak, teraz można do piramid polecieć i sprawdzić, jest wszystko - w kolorach i rodzajach. W tygodniu mniej więcej trzeba się trzymać. A czemu nie z tabelką i nie z wagą? Ano, zwolennicy diet paleo zwłaszcza przyklasnąć powinni: człowiek pierwotny serio z excelem siedział? Mierzył ilość gram na kilogram? Chyba nie bałdzo...


Elo, pozdro, i tak, zgadzam się z opinią powszechnie w wątku panującą: artykuł jest ideologiczny i ZERO konkretów. Jednak nie jest to argument przeciw wegetarianizmowi, ale niestety w dyskusji wegetarianom takie artykuły szkodzą, bo łatwo strzelić komentarz, żesmy nawiedzeni i nic, poza przekonaniem, za tym sposobem żywienia nie stoi. Bo i ja nic, poza wiarą, w tym artykule nie widzę. Szkoda.

:)
maniek669
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 316
Rejestracja: 28 sie 2013, 15:20
Życiówka na 10k: 56:00
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

kowalus pisze:
Wydaje mi się, że kompletnie nie doczytałeś czym się żywili Sybiracy twierdząc, że ich dieta składała się ze słoniny, wódeczki - co przyprawiali zapalonym papieroskiem. Ich żywność była dużo bardziej zróżnicowana a nieprzetworzone dary natury jak tylko mozliwe wykorzystywane.

troszkę chyba i Ty imasz sie pisania bzdur.

Na co konkretnie chcesz zwrócić moją uwagę w tym linku?
kowalus, faktycznie sybiracy żywili się roszponką, jabłkami, gruszkami, winogronami z supermarketu. Sory nie doczytałem, mój błąd. Nie tykali jajek, słoniny, absolutnie alkoholu (no może czasem lampkę Burbona) :hahaha:

To jeszcze powiem Ci co było podstawą przeżycia na polskiej wsi (z opowieści starszych ludzi - białostocczyzna). Jak zapewne się domyślasz podstawą przeżycia mądrych ludzi była marynowana słonina, która była skoncentrowana energetycznie, łatwa w przechowywaniu, nie psująca się. I ci ludzie żyli także do 80-90 lat, bez suplementacji, bez lekarzy, pijąc i paląc. Trawożercy mogliby przy tych ciężko pracujących ludziach jedynie wegetować i chorować. Taka jest prawda. Dziwne, że eskimosi nie żywili się szczypiorem?

Ale tak jak napisałem, zrozumiesz to wygrałeś, nie zrozumiesz - przegrałeś. Twój problem.

A z jelitami zgadzamy się w 100%, tylko, że nie jest to wybór pomiędzy wege a nie wege.

ps. i nie cytuj tych książek, bo książkę może napisać dziś każdy idiota... W linku dobrze byłoby zapoznać się z całością, to tylko 5 minut... Ale rozumiem, nie chce się poznać konkretnych argumentów z praktyki, łatwiej opowiadać "teoretyczne" wege-głupoty.
Awatar użytkownika
Morfeusz
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 34
Rejestracja: 15 sty 2014, 10:05
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

maniek669 pisze: To jeszcze powiem Ci co było podstawą przeżycia na polskiej wsi (z opowieści starszych ludzi - białostocczyzna). Jak zapewne się domyślasz podstawą przeżycia mądrych ludzi była marynowana słonina,
to bzdura i to całkowita (chyba, że piszesz o bogatej szlachcie).
Podstawą wyżywienia chłopów na polskich wsiach były kasze, warzywa, owoce, miód i nabiał. Mięso jadano od wielkiego dzwona - w niedzielę i święta i raczej jako omastę. I choć niektórzy dożywali do 80-90 lat to średnia wieku była bliżej 40-50.

Znaczący wzrost udziału mięsa w diecie polskiej wsi to dopiero II połowa XX wieku - lata 60-te.


Widzę, że jeżeli fakty nie pasują do teorii, to tym gorzej dla faktów....

http://pl.wikipedia.org/wiki/Kuchnia_po ... ch_czasach
"Kuchnia chłopska opierała się prawie wyłącznie na pokarmie roślinnym. Mięso na włościańskim stole pojawiało się rzadko, z okazji świąt lub wesel, chyba że udało się coś nielegalnie upolować, albo ukraść z pańskiego kurnika. Łowiono też ptaki i ryby, a nadto zbierano po lasach i łąkach wszystko, co do jedzenia się nadawało: jagody, orzechy, grzyby i znaną szczególnie na Polesiu mannę (Glyceria fluitans), gdzie była jedną z danin włościańskich dla dworu".

żródło: Jan Bystroń: Dzieje obyczajów w dawnej Polsce. Warszawa: Księgarnia Trzaski, Everta i Michalskiego, 1932
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

możecie swoje wypowiedzi nawzajem okreslać jako głupie i bzdurne, ale nie używajcie inwektyw w sosunku do OSÓB, dyskutantów.
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
Morfeusz
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 34
Rejestracja: 15 sty 2014, 10:05
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

kfadam pisze: Patrz a byłem przekonany że to że zeszliśmy z drzewa
zawdzięczamy białku czyli diecie. No cóż pewnie masz
inną wiedze o ewolucji naszego gatunku.
Od 20 tys. lat nasze mózgi się kurczą nie znaczy to że
stajemy się mniej inteligentni ale jednak. Dziwnym
trafem owo 20 tys lat to czas gdy diecie człowieka
pojawiły się płody rolne.
niby jak miałby wyglądać taki mechanizm ewolucyjny? Sugerujesz, że od jedzenia diety "X" zmienia się kod genetyczny w plemnikach lub komórkach jajowych? I to w sposób wpływający na wielkość mózgu potomka?
:orany:
maniek669 pisze:
ps. proponuję zapoznać się ze skutkami np. cukru w diecie dzieci i wpływie na inteligencję. Jeżeli cukier ma wpływ, to każdy inny składnik odżywczy raczej też...
źródła?...

tylko proszę o artykuły naukowe po peer-review.

bo tak sobie bajdurzyć na forum to każdy może...
Z tego co wiem, nikt nigdy nie udowodnił bezpośredniego wpływu jakiejkolwiek diety (niedożywienie czy brak okr. substancji to inna bajka) na inteligencję dzieci i dorosłych. Co więcej, nikt nigdy nie udowodnił DZIEDZICZENIA inteligencji po rodzicach biologicznych (rzeczywiści opiekunowie to co innego)- wszelkie próby "twins studies" były totalną kompromitacją robiących je "naukofców", a mi osobiście kojarzyły się z Jozefem Mengele.



Proponuję zostawić teorie ewolucyjne w spokoju - oprócz tego, że jesteśmy wszystkożerni nie da się za ich pomocą nic więcej w sprawach diety udowodnić.
Jedyną cechą bezpośrednio skorelowaną z wielkością mózgu u ssaków jest "społeczność" danego gatunku - czyli zdolność do tworzenia grup (grupa to nie to samo co stado, grupa ma wspólną hierarchię, jej członkowie współpracują i komunikują się). Im większy mózg - tym bardziej społeczny tryb życia prowadzi dany gatunek. Dobremu myśliwemu nie jest potrzebny wielki mózg. Wystarczy dobry węch - dużo oszczędniejszy, praktyczniejszy i nie sprawiający takich problemów (trudny poród, długi okres dorastania itp.).
M&S
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 212
Rejestracja: 08 kwie 2013, 21:16
Życiówka na 10k: 00:53
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Z mojego prywatnego śledztwa wynika, że polska wieś jadła kasze, chleb i słoninę. Warzywa owszem ale głównie te co pod ziemia i nie w takim bogactwie jak mamy teraz. Mieso od święta, dużo mleka i jajek czasem orzechy. Tylko to wszystko były produkty bez dzisiejszej chemii ;/
run for fun
10km - 48'27" - treningowo czerwiec 2014
21,097km - 1:58'00" - treningowo 12.09.2013
42,195km - 4:02'58" - Maraton Warszawski 29.09.2013

Plan na 2014 - dyszka poniżej 45' - Zaliczony
Długo długo nic i powrot do biegania w 2021
Awatar użytkownika
kfadam
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1270
Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
Życiówka na 10k: 1.05
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Morfeusz białko i jego wpływ na ewolucje to masa prac naukowych, zmniejszenie masy mózgu to też wynik prac naukowych.
Tak dieta wpływa na kod genetyczny jako jeden z czynników zewnętrznych, tzn. informacja z kodu może być inaczej pobierana w zależności od czynników zewnętrznych. W kodzie genetycznym masz zapisane całe mnóstwo informacji ale to nie znaczy że kożystasz z całości. Jeśli przez tysiąclecia jakiś czynnik zewnętrzny dominuje to kod genetyczny też się modyfikuje. Nie chodzi o zmianę sekwencji DNA, a o zmianę jego struktury,
upakowanie, dostępność dla czynników transkrypcyjnych.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Hmm, ja dorastałem w małym miasteczku i miałem dużo rodziny na wsi. Prawdę mówiąc nie przypominam sobie wielu obiadów bez kury, schabowego czy innego mięsa. Być może zaopatrzenie w mięso w dużych miastach 30 lat temu kulało, ale na wsi każdy trzymał kilkanaście-kilkadziesiąt kur i kaczek, więc spokojnie na weekendowe obiady było mięso. Jajek takie 20 kur też potrafi naprodukować w zdumiewającej ilości :). A już nie mówię o świniobiciu, gdy tego mięsa jadło się do oporu, a zapas też starczał na długo.
Teraz większość je kurczaka, a jak się bierze do wyliczania ile tego mięsa się jadło to jakoś o drobiu zapomina. A przecież tego biegało pełno po obejściach jeszcze kilkanaście lat temu.
Jakieś naleśniki czy kluski, albo ziemniaki ze śmietaną? Obiad niższego rzędu, i jedzony rzadko, raczej w dni powszednie.
The faster you are, the slower life goes by.
M&S
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 212
Rejestracja: 08 kwie 2013, 21:16
Życiówka na 10k: 00:53
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ale Ty Klosiu o czasach wspolczesnych a ja o przedwojennych ew latach 50-60 ;)
run for fun
10km - 48'27" - treningowo czerwiec 2014
21,097km - 1:58'00" - treningowo 12.09.2013
42,195km - 4:02'58" - Maraton Warszawski 29.09.2013

Plan na 2014 - dyszka poniżej 45' - Zaliczony
Długo długo nic i powrot do biegania w 2021
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ