Komentarz do artykułu Przypadki Dr. Małpy: "Trzymanie wody"
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
To ja wiem, że tak bywa, bo nie jeden wielogodzinny wyścig mam za sobą i tez mam skoki wagi w górę/dół po zawodach. Bardziej odniosłam się do tego wątku z problemem z oddawaniem moczu i zagęszczonym moczem pomimo spożywania ogromnej ilości napojów, nie o wagę mi chodzi.
- FilipO
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 602
- Rejestracja: 15 maja 2011, 21:27
- Życiówka na 10k: 38:15
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
A kolarze szosowi po wieloetapówkach podobno chudną kilka kilo. Wydatek energetyczny jest tak duży, że mimo opieki dietetyków i diety "w punkt" nie są w stanie dostarczyć i przysposobić wystarczającej ilości kalorii.klosiu pisze: bo na chłopski rozum po sześciu takich dniach powinni schudnąć o co najmniej kilo, a tu bach i po zawodach 5 kilo więcej
Obecnie: wieczny kontuzjusz.
Stare dzieje i rekordy życiowe:
5km - 18min 32s - rok '13
10km - 38min 14s - rok 13'
Stare dzieje i rekordy życiowe:
5km - 18min 32s - rok '13
10km - 38min 14s - rok 13'
- Bogil
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1908
- Rejestracja: 20 gru 2009, 12:16
- Życiówka na 10k: wstyd się przyznać
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Skawina
Upss! Faktycznie 1g/kg masy/godzine więc 70 g w godzinę.Arek Bielsko pisze:Bogil - no chyba jednak nie, bo 70g/kg masy ciała/godz daje przy 72kg i 3h prawie 15kg ww... Nie sądzę
Fajnie, że podzielacie spostrzeżenia które obserwujemy.
- Bogil
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1908
- Rejestracja: 20 gru 2009, 12:16
- Życiówka na 10k: wstyd się przyznać
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Skawina
Tak tylko trzeba rozróżnić spadek wagi od spadku ilości tkanek. U nich tez na pewno występuje to zjawisko ale Tour trwa tyle czasu, że i tak spadki w tkankach są tak duże, że naciagniecie wody nie jest w stanie zamaskować spadku.FilipO pisze:A kolarze szosowi po wieloetapówkach podobno chudną kilka kilo. Wydatek energetyczny jest tak duży, że mimo opieki dietetyków i diety "w punkt" nie są w stanie dostarczyć i przysposobić wystarczającej ilości kalorii.klosiu pisze: bo na chłopski rozum po sześciu takich dniach powinni schudnąć o co najmniej kilo, a tu bach i po zawodach 5 kilo więcej
U Kowalskiego natomiast może to być powodem do zmartwień i może on wpaść na pomysł, żeby przyciąć kalorie.
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Dokładnie. Duży tour trwa trzy tygodnie intensywnego wysiłku dzień w dzień. W dodatku kolarze zawodowi są do niego o niebo lepiej przygotowani od amatorów, a po wyścigu nie zajmują się niczym innym niż regeneracją i przyjmowaniem starannie zbilansowanych posiłków.
Poza tym nie sądzę że ważący 60kg góral schudnie kilka kilo na TdF, bo on już po prostu nie ma z czego
.
Za to sprinter z wymaksowaną przed tourem masą mięśniową i wagą na poziomie 80kg pewnie schudnie, bo intensywny wysiłek wytrzymałościowy kasuje zbędne mięśnie.
Zresztą - amator po takiej etapówce też może schudnąć kilo czy dwa i często się tak dzieje. My tu mówimy o przejściowym zjawisku przybrania na wadze bezpośrednio po wyczerpujących zawodach.
Poza tym nie sądzę że ważący 60kg góral schudnie kilka kilo na TdF, bo on już po prostu nie ma z czego

Za to sprinter z wymaksowaną przed tourem masą mięśniową i wagą na poziomie 80kg pewnie schudnie, bo intensywny wysiłek wytrzymałościowy kasuje zbędne mięśnie.
Zresztą - amator po takiej etapówce też może schudnąć kilo czy dwa i często się tak dzieje. My tu mówimy o przejściowym zjawisku przybrania na wadze bezpośrednio po wyczerpujących zawodach.
The faster you are, the slower life goes by.
-
- Stary Wyga
- Posty: 160
- Rejestracja: 19 gru 2014, 16:09
- Życiówka na 10k: 39:20
- Życiówka w maratonie: brak
Interesująca obserwacja. Sam zresztą wielokrotnie doświadczyłem w.w. efektu. Ciekawi mnie natomiast czy skokowe złapanie wagi towarzyszące mocnej jednostce treningu siłowego można tłumaczyć tym samym mechanizmem. Ja, raczej czując "zakwasy" we wszystkich mięśniach, skok wagi składałem na karb zwiększonej osmolarności wewnątrzkomórkowej (cytokiny, i produkty przemiany materii) i łapaniem wody w tym mechanizmie na okres regeneracji DOMS. Myślę, że ta przyczyna, będzie także składową przy długotrwałym treningu tlenowym, choć rozwalenie układu RAA przez krzyżowe działanie kortyzolu będzie miało większe znaczenie. Co do zaburzeń jonowych to większość ludzi intuicyjnie pod pojęciem odwodnienie rozumie odwodnienie izo i hiperosmolarne. W biegowym wysiłku, zwłaszcza przy błędnej suplementacji, może dojść natomiast do odwodnienia hipoosmolarnego. Pomijając fakt, że jest to olbrzymi bodziec do wyrzutu kortyzolu sam w sobie, to dodatkowo mimo deficytu wodnego nie czujemy pragnienia i mamy chęć właśnie na kiszonego ogóra. Padło pytanie jak zapobiegać temu efektowi... Moim pytaniem jest raczej: "czy zapobiegać?". Bo skoro przyjmujemy tezę, że trening to wyprowadzanie organizmu z jakiejś tam hemostazy, a adaptacja i zdolność radzenia sobie z taką dysregulacją jest elementem pożądanym, to po co niszczyć efekt treningu. Inna jest co prawda w.w. sytuacja, bo dotyczy zawodów, czyli czegoś co z założenia jest niezdrowe i przebodźcowane i tutaj jak napisano: żarcie, spanie i przerwa w treningu zrobią najlepiej. Co do browara, to chyba na tym forum, ktoś podesłał badanie z którego wynikało, że jakość pożywienia po intensywnym wysiłku ma znikome znaczenie na czas regeneracji, bo organizm i tak wszystko przerobi na energię. Tam porównywano fast foody do ultrazbilansowanej diety, więc Tomek jest jak najbardziej usprawiedliwiony z naukowego punktu widzenia;).
- fotman
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1738
- Rejestracja: 25 wrz 2008, 15:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
W moim organizmie występuje podobne zjawisko.
Po niedzielnym porannym treningu wytrzymałościowym (np. intensywny fartlek), wykonywanym rano na czczo, przez cały dzień chodzę po domu i szukam jedzenia. Stosunkowo niewiele piję.
Następnego dnia jestem cięższy o ok. 2,5kg. Następnie przez dwa dni chudnę do wagi wyjściowej. Chudnięcie polega na solidnych wypróżnieniach.
Ciekawa sprawa.
Po niedzielnym porannym treningu wytrzymałościowym (np. intensywny fartlek), wykonywanym rano na czczo, przez cały dzień chodzę po domu i szukam jedzenia. Stosunkowo niewiele piję.
Następnego dnia jestem cięższy o ok. 2,5kg. Następnie przez dwa dni chudnę do wagi wyjściowej. Chudnięcie polega na solidnych wypróżnieniach.
Ciekawa sprawa.
Nie lubię człapać kilometrów. Wystarczy 400m.
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1627
- Rejestracja: 17 gru 2012, 13:28
- Życiówka w maratonie: 2:59:50
Jakos nie zwracałem na to uwagi, ale przed weekendowym startem trailowym (57km Bieg Szlak Trafi) wazylem się regularnie i zanotowalem spadek wagi (1,5-2kg) dopiero piatego dnia (start był w sobote) - spadek z 73kg.
Czyli nie podbilo mi jak w artykule, bo było plasko, a nagle sroda-czwartek zjazd. Ciekawe, czy tak zostanie, czy to tylko jakas hustawka.
Czyli nie podbilo mi jak w artykule, bo było plasko, a nagle sroda-czwartek zjazd. Ciekawe, czy tak zostanie, czy to tylko jakas hustawka.