wojted pisze:Hmm. Faktycznie rodzynki to ciekawa alternatywa, dzięki. Biegać tak daleko bez jedzenia...?

Na to nie wpadłem ale dałes mi do myslenia

Zjedz może najpierw coś w pracy. Ale na trening naprawdę sugeruję Ci, żebyś nic nie brał (to znaczy możesz wziąć dla spokoju ducha, ale żebyś nie jadł.
Nie mówię, żebyś potraktował to skrajnie, że jeśli wiesz, że przy 20 km odcina Ci paliwo to Ty i tak decydujesz się na 30 km ale postaraj się stopniowo to wytrenować.
To jest do wytrenowania.
Przecież właśnie o to w bieganiu długodystansowym chodzi, żebyś bazował na rezerwach tłuszczowych, których masz dużo (każdy ma).
Trening właśnie po to jest, żeby trenować to co jest dla nas trudne.
U Ciebie widać jest roblem z przejściem na zasilanie z tłuszczu.
Może musisz nieco zwolnić, ale nie jedz i ewentualnie stopniowo wydłużaj trening bez jedzenia.
Jedną z cech organizmu dobrego długodystansowca jest bazowanie na zasobach tłuszczowych.
Wg mnie to jest międzyinnymi powód sukcesu biegaczy z Afryki - oni nie mają często co do garnka włożyć, zjedzą wieczorem ugali i rano na głodniaka zasuwają na długi trening. Oczywiście do tego też pewnie dochodzą stopniowo ale nawet tego nie zauważają, bo są najpierw młodzi, potem starsi i czas to reguluje. Zresztą oni czasami na treningu też właśnie schodzą bo siada im zasilanie. Widziałem takie przypadki, Kenijczyków wracających z długiego treningu spacerem.
A my tutaj duperelki, żelki, morelki
