tdk67 pisze:Ja się leczę na entezopatię przyczepów do guza kulszowego (ponad połowa szerokości wszystkich 3 przyczepów była uszkodzona) od października ubiegłego roku (tzn. kontuzja powstała wcześniej, ale dopiero w październiku była postawiona właściwa diagnoza - wcześniej w innej klinice wymyślano różne dziwne hipotezy, co mi może dolegać, i pozwalano mi w międzyczasie biegać, co mi tylko pogłębiło kontuzję). Ogólnie rzecz biorąc przesadziłam z ilością treningu. Miałam robione podanie PRP w najbardziej uszkodzone miejsca. Też był zakaz biegania, który został częściowo zniesiony na rzecz marszobiegów dopiero miesiąc temu. Cały czas coś jeszcze mnie pobolewa przy długim obciążaniu przyczepów, ale jest o wiele lepiej niż na początku, kiedy był ból nawet przy wydłużonym kroku. Psychika też była pod zdechłym azorkiem przez długi czas, mimo że miałam przynajmniej pozwolenie na pływanie i od niedawna na rower. Teraz też jak znajomi się umawiają na jakieś bieganie czy na starty, to mnie aż skręca, bo wiem, że ten sezon startowy dla mnie nie istnieje. Robię cały czas ćwiczenia rehabilitacyjne. Było też tak, że niektóre wprowadzane ćwiczenia trzeba było odpuścić, bo po nich zaczynało bardziej boleć. Mam cały czas terapię manualną (dość bolesne rozmasowywanie przyczepów i mięśni oraz prądy 1h 2 razy w tygodniu). Nie wyleczyłam się jeszcze do końca, ale sądzę, że jestem na dobrej drodze. Na pewno będę wiedziała, jak mi rehabilitant pozwoli na prawdziwy bieg, a nie na marszobiegi, ale to, że podczas marszobiegu nie boli, jest pozytywnym sygnałem
Bardzo Ci dziękuję za szczegółowy opis. Ja swoją przygodę ze sportem zaczynałem od kolarstwa, które uprawiałem przez dobre kilka lat. W tym czasie bieganie było mi zupełnie obce. W międzyczasie odpuściłem kolarstwo a coraz większą frajdę zaczęło przynosić mi bieganie. Pojawiały się liczne drobne kontuzje spowodowane zmianą dyscypliny ale po krótkim odpoczynku zawsze mijały. Tym razem stało się inaczej. Tydzień odpoczynku a po nim szybko miesiąc nie przyniósł pomocy. W moim wypadku podczas aktywności nie czułem bólu a dziwną sztywność. USG pokazało entozopatię przyczepu mięśnia czworogłowego. Na początku moje leczenie polegało głównie na zastosowaniu terapii manualnej rozluźniającą mięsień i przyczepy oraz rozciąganiu. Dopiero od dwóch tygodni stosuje ćwiczenie ekscentryczne polegające na tym, że robię przysiady na pochyłej deseczce. Nawet sam zrobiłem z desek odpowiednią konstrukcję, żebym mógł ćwiczyć nawet gdy gdzieś wyjadę

Są dni, że jest gorzej, a są i takie, gdy nie czuję już żadnego dyskomfortu. Próbowałem przeanalizować od czego to zależy ale marna to robota. Zacząłem już troszkę jeździć na rowerze, 2 razy w tyg po godzince. O bieganiu na razie mogę zapomnieć. Jest lepiej ale to jeszcze nie to. Również tak jak Ty zdaje sobie sprawę, że w tym roku świata nie zwojuje, ale komfort życia podniósłby mi się znacznie gdybym wiedział, że jest szansa na to, że przyjdzie taki dzień, w którym będę mógł wyjść bez obaw na rower czy pobiegać.