Gajos, mega ekspertem nie jestem, ale jesz mega śmietnik. Musisz radykalnie zmienić swoje podejście do odżywania.
Na Twoim miejscu zrobił bym tak:
1. policzył ile dziennie potrzebujesz kcal (uwzględniając w tym swoją aktywność fizyczną czyli pracę, siłownię, bieganie itp
2. na początek jechał bym przez jakiś czas z bilansem na zero, a zwiększył intensywność treningów (nie wiem na ile intensywne są teraz - zwłaszcza te na siłowni)
3. jak zaobserwujesz, że obwody nie lecą (właśnie ... pomierz się w pasie, udach, klatce, bicu i nie sugeruj się wagą a obwodami) to delikatnie ścinasz kcal - delikatnie - i dalej ćwiczysz i patrzysz co się dzieje. jak będziesz jadł więcej niż potrzebujesz to niestety zadowalających efektów nie będzie. ale też jak będziesz jadł jak panienka (bez obrazy dla kobiet

) to spowolnisz metabolizm.
4. zamień te kopytka i inne gadżety na drób, ryby, wołowinę, ryż brązowy (biały po treningu), makarony (najlepiej razowy, durum), dużo warzyw. mięso w piekarniku, na parze, gotowane, smażone na teflonie itp.
I pamiętaj o systematycznych treningach, bo właśnie u mnie tego często brakowało ... bez ciężkiej pracy nic nie zdziałasz.
Pamiętaj też o odpoczynku - regeneracja jest b. ważna.
Nie wiem czy można tutaj wklejać linki, ale gorąco polecam Ci przeczytanie podwieszonych postów na sfd.pl w dziale dieta i trening, bo zakładam (być może błędnie) że trening na siłowni też mógłby inaczej wyglądać
pozdro
