Cześć,
Półtora roku temu, kiedy szukałem odpowiedzi na to pytanie pisano to całkiem normalne, mało płynów itp. Nie dałem wiary i słusznie. Wiem, że wiele osób po wyleczeniu nie wraca z wiadomościami a szkoda bo każdy chcialby wiedzieć co mu jest.
Przez kilka lat ćwiczyłem sporty walki a wiec głównie byłem na macie, później ze względu na chwilowe zawirowania życiowe nie mogłem tam ćwiczyć wiec poszedłem pobiegać - 30 min może 3 przebiegnięte. Po bieganiu zaszedłem na maszyny imitujące siłownie w parku zrobiłem kilka podciagniec i przyciągania nóg w zwisie. Tak czy owak nie specjalnie ciężki trening. Wchodząc do toalety i oddając mocz ujrzałem potwornie czerwona barwę jak wina. Pojechałem na SOR ale jako ze lekarz był znudzony zapytał tylko czy mnie pobolewa brzuch- odpowiedziałem ze tak. Po pobraniu czerwonego moczu i krwi stwierdził ze to zapalenie pęcherza moczowego. A wiec trułem się dwa tygodnie, żeby ponownie zrobić badanie moczu i wyszło świetnie. W związku z tym ponownie podobny trening i znowu to samo. Poszedłem do lekarza pierwszego kontaktu i dostałem skierowanie do urologa. Na miejscu u urologa zrobiono mi usg jamy brzusznej i byłem przerażony. Tak wielki fighter twardziel 100 kg czułem jak mi mrozi krew w żyłach gdy lekarz stawiał diagnozę. Możliwości były dwie: albo wielotorbielowatość nerek - na to się umiera bo przestają powoli pracować. Albo wodonercze które miałoby mi towarzyszyć od urodzenia. Co gorsza w tej lewej nerce znalazły się dwa kamienie 14 mm i 6 mm. Po prywatnej tomografii komputerowej dostałem opis. Całe szczęście okazało się ze to ta druga opcja ale i tak czekala mnie operacja. Pobyt w szpitalu ciężki bardzo smutno to wspominam aczkolwiek dzięki zabiegowi lapasrkopowemu po 2 tyg byłem już w domu. Aczkolwiek podczas założono mi wewnętrzny cewnik JJ z nerki do pęcherza co przez następne 3 mies potwornie mi dokuczalo. Przy każdym ruchu czułem ze coś „leży „ mi w pęcherzu. Po wyjęciu, robi się to bez znieczulenia przez fujarkę. Całe szczęście trwa to tylko chwilę. Nastał czas aby uporać się z kamieniami. Jeden został rozbity ESWl i powoli wychodził. Jeden wielki kawałek dostarczył mi wiele atrakcji i bólu ale już po nim. Niesamowite uczucie sikać kamieniami
tak czy owak po kontrolnej wizycie po roku nerka napuchnięta po wodonerczu trochę się zmniejszyła i został już rylko jeden kamień dostałem znowu skierowanie na rozbicie go aczkolwiek nie udało się ponieważ znajduje się w górnych kielichu nerki i promień uderzał w zebra zamiast w kamień. Niedługo idę znowu na wizytę i będę go konsultował z urologiem.
Podsumowując w moim przypadku wszystko powoli wraca do normy. Dla zainteresowanych dodam,że po ostatnim bieganiu krwi w moczu już nie było! Niemniej jeśli tylko ktoś zobaczy nie ma co zwlekać. Jak ktoś może to od razu prywatnie do urologa. Zdrowie jest najważniejsze.