Gibkość i rozciągnięcie (elastyczność) rzecz ważna, ale rozciąganie rozciąganiu nierówne. Oprócz wspomnianych poniżej materiałów po niemiecku nietrudno (ot, choćby 2-3 kliknięcia zaczynając od niniejszego portalu) dotrzeć też do angielskojęzycznych, krytycznych wobec rozciągania (dla uściślenia: rozciągania statycznego, typu "naciągnij-i-trzymaj", w pozach nieraz dość karkołomnych z punktu widzenia naturalnej motoryki
Homo sapiens). Mam nadzieję, że nie naruszam regulaminu załączając odnośniki?
http://sock-doc.com/2011/04/stop-stretching/
http://sock-doc.com/2012/09/move_natura ... t_stretch/
Nie jestem specjalistą (zawodnikiem, trenerem, fizjoterapeutą ani lekarzem) więc nie chcę merytorycznie oceniać tych opinii. Podaję gwoli uzupełnienia dyskusji. W moim osobistym, indywidualnym przypadku (facet w średnim wieku biegający wolniej lub żwawiej, ale tak czy siak czysto rekreacyjnie) - działa! Czyli: JA osobiście się nie rozciągam (ew. przeciągam czy uprawiam zwykłą gimnastykę

i nic się złego nie dzieje, nie dręczą mnie kontuzje, szarpiące bóle ani nic takiego.
Wydaje mi się, że sprawność, funkcjonowanie ciała i kontuzje to sprawy na tyle złożone i wieloprzyczynowe, że czynienie z rozciągania magicznego środka profilaktycznego i leczącego to jak próbować załatwić problemy dermatologiczne pudrem a kwestię równouprawnienia płci parytetami
