Komentarze: Bieganie i dieta wegańska – co z tym białkiem?

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
Awatar użytkownika
Juannita
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 167
Rejestracja: 03 mar 2014, 10:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Jurek z Lasu pisze:Problemem tej dyskusji jest fakt że większość dyskutantów wypowiada się w niej nie opierając się o swoje doświadczenie dotyczące diety wegańskiej (wegetariańskiej). Michał Jarosz jest autentyczny; wy – nie. Nie wnikam teraz nawet w to, kto ma rację.

Innymi słowy: Nie dopuszczam możliwości polemizowania z doświadczeniem Michała samemu nie doświadczając na sobie danej diety, bo to zwykłe bujanie w obłokach.

Pozdrawiam Michała dziękując za ciekawe artykuły dające do myślenia.
W czym nie jesteśmy autentyczni? Trochę nie do końca rozumiem. W jedzeniu mięsa? Czy negacji weganizmu a priori?

Chyba nie twierdzisz, że trzeba koniecznie czegoś spróbować, żeby się wypowiadać? Nigdy w życiu nie paliłam, ale wiem, że to głupota i idiotyzm. Czyli dopiero, gdy spalę pełną paczkę, mogę zachować to zdanie? Czy wystarczy jeden papieros? Dwa? W którym momencie zacznie się moja autentyczność?
PKO
Awatar użytkownika
Juannita
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 167
Rejestracja: 03 mar 2014, 10:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

maniek669 pisze:
MasterBLASTERpl pisze: ps. ja nic nie neguje, ja mam wątpliwości, czy słuszne jest szczepienie dzieci w ciągu pierwszych miesięcy życia, na kilkadziesiąt chorób. Czytając same ulotki od szczepionek można mieś bardzo uzasadnione wątpliwości. A wzrost zachorowań na autyzm i inne komplikacje poszczepienne to co? Wymysł "roszczeniowychi" i sfiksowanych rodziców? Pewnie tak, bo przecież producenci szczepionek mówią, że wszystko jest ok! To czemu wycofali rtęć ze szczepionek jak było tak ok? I jeszcze jedno do zwolenników szczepionek, kiedy i na co się szczepiliście, bo WHO i producenci zalecają szczepienia cykliczne, co parę lat na daną chorobę. Ciekawy jestem kto z Was tego przestrzega? Przecież to samo zdrowie :bum:
Kiedyś w kremach i pudrach były związki cynku. Ciekawe, czemu ich nie ma? Hm... być może dlatego, że znaleziono inne substancje, o podobnym działaniu, bez skutków ubocznych? Nie, to chyba byłoby za proste...
Awatar użytkownika
Juannita
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 167
Rejestracja: 03 mar 2014, 10:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

MEL. pisze: Oczywiście zgadzam się. Trudno się nie zgodzić z frazesem i truizmem.
Z tym, że weganie nie spożywają hormonów i leków, które są w produktach odzwierzęcych wcale. Null. Zero. Jeśli potrzebują zażyć lek/hormon, to robią to świadomie, biorąc tabletkę, zastrzyk czy coś tam.

Jeśli chodzi o warzywa/owoce, to nigdy nie mam pewności, gdzie rosło i co wchłaniało to co jem, ale są metody, żeby obniżyć zawartość pestycydów: http://www.akademiawitalnosci.pl/jak-sz ... -i-owocow/
Frazes, frazesem, ale... unikając hormonów, najczęściej (jako weganka) pakujesz w siebie sztuczne białko, odzywki, suplementy. Zamienił stryjek...
MEL. pisze:Moje dzieci nie piły. Karmiłam je piersi do ok. 13 m-ca życia i potem przestały dostawać mleko. Chodziły do przedszkola dla alergików (bezmleczne i bezglutenowe). Dopiero jak poszły do szkoły, to powoli zaczęły przyjmować mleko, najpierw w postaci przetworzonej (sery, kefir, śmietana, jogurt), a potem już w normalnej. Jeśli komuś się wydaje, że mleko w diecie dzieci jest niezbędne albo choćby korzystne, to ja na przykładzie swoich dzieci oraz innych znajomych alergików mogę stwierdzić z całą pewnością, że nie. Co więcej - moje dzieci NIGDY nie chorowały (ani w przedszkolu ani potem w szkole, choć mleko już przyjmowały), zdarzały się okresy z lekkim katarem, drapiącym gardłem, 1-dniowego osłabienia, ale nigdy żadna tam choroba, która eliminowałaby z normalnego życia (chodzenie do przedszkola/szkoły/wychodzenie 2 razy dziennie na spacer czy do innych ludzi). Teraz są nastolatkami z wysokim IQ (córka gimnazjalistka jest w Mensie), usportowione (syn licealista trenuje kolarstwo), zdrowe, chyba szczęśliwe. Trochę zżymają się ma moją rygorystyczną dietę, one są bardziej swobodne w tym co jedzą, ale z duża ilość owoców, warzyw i nasion w ich diecie jest normą i nie jedzą żadnego śmieciowego jedzenia.
Czy dobrze rozumiem, że stawiasz znak równości między dietą a inteligencją? Czyli dziecko pierwszej, lepszej osoby wychowane na podobnej diecie, ma gwarantowaną mensę?

Cholera, coś mi się kołaczą takie pojęcia, jak genetyka, wychowanie, edukacja... A tymczasem proszę - wystarczy karmić dziecko przysłwowiowym szczawiem i mirabelkami.
Ostatnio zmieniony 13 mar 2014, 13:45 przez Juannita, łącznie zmieniany 1 raz.
maniek669
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 316
Rejestracja: 28 sie 2013, 15:20
Życiówka na 10k: 56:00
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Juannita pisze:
maniek669 pisze:
MasterBLASTERpl pisze: ps. ja nic nie neguje, ja mam wątpliwości, czy słuszne jest szczepienie dzieci w ciągu pierwszych miesięcy życia, na kilkadziesiąt chorób. Czytając same ulotki od szczepionek można mieś bardzo uzasadnione wątpliwości. A wzrost zachorowań na autyzm i inne komplikacje poszczepienne to co? Wymysł "roszczeniowychi" i sfiksowanych rodziców? Pewnie tak, bo przecież producenci szczepionek mówią, że wszystko jest ok! To czemu wycofali rtęć ze szczepionek jak było tak ok? I jeszcze jedno do zwolenników szczepionek, kiedy i na co się szczepiliście, bo WHO i producenci zalecają szczepienia cykliczne, co parę lat na daną chorobę. Ciekawy jestem kto z Was tego przestrzega? Przecież to samo zdrowie :bum:
Kiedyś w kremach i pudrach były związki cynku. Ciekawe, czemu ich nie ma? Hm... być może dlatego, że znaleziono inne substancje, o podobnym działaniu, bez skutków ubocznych? Nie, to chyba byłoby za proste...
Przecież rtęć w szczepionkach nie miała żadnego skutku ubocznego (wg. producentów i "naukowców")...
Spoko, jak dla mnie możecie się szczepić na potęgę, jeśli nie dochodzi do niektórych, że współczesne szczepionki są co najmniej kontrowersyjne, to ok, co mi do tego. A porównywanie cynku w kremach do rtęci w szczepionkach, raczej nie ma większego sensu.

Producenci szczepionek mają przebicie 100 razy lepsze niż handlarze narkotykami, więc mają pieniądze na kręcenie ludźmi, którzy bezgranicznie ufają systemowi opieki zdrowotnej i będą walczyć o szczepienie wszystkich, wszystkim i na wszystko. Ale to dobrze, selekcja naturalna musi być.
Awatar użytkownika
MEL.
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1590
Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
Życiówka na 10k: 46:56
Życiówka w maratonie: 3:43
Lokalizacja: Las Kabacki
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Juannita pisze:Frazes, frazesem, ale... unikając hormonów, najczęściej (jako weganka) pakujesz w siebie sztuczne białko, odzywki, suplementy. Zamienił stryjek...
Że co??? Jakie odżywki, suplementy, sztuczne białko??? Wystarcza mi białko, które jest w ziarnach (różne kasze, ryż pełnoziarnisty, pestki przeróżne i orzechy), warzywach i owocach. Nie jem żadnych suplementów poza B12 (od kiedy jestem wege, czyli od niedawna, niecałe pół roku), żelazem (od wielu, wielu lat... staram się jednak teraz mniej, a nawet myślę, że odstawię zupełnie, bo nawet udało się na diecie wege oddawać krew, więc widać moja suplementacja nie jest konieczna, wystarczy odpowiednia ilość zielonych).

Juannita pisze:
MEL. pisze:Moje dzieci nie piły. Karmiłam je piersi do ok. 13 m-ca życia i potem przestały dostawać mleko. Chodziły do przedszkola dla alergików (bezmleczne i bezglutenowe). Dopiero jak poszły do szkoły, to powoli zaczęły przyjmować mleko, najpierw w postaci przetworzonej (sery, kefir, śmietana, jogurt), a potem już w normalnej. Jeśli komuś się wydaje, że mleko w diecie dzieci jest niezbędne albo choćby korzystne, to ja na przykładzie swoich dzieci oraz innych znajomych alergików mogę stwierdzić z całą pewnością, że nie. Co więcej - moje dzieci NIGDY nie chorowały (ani w przedszkolu ani potem w szkole, choć mleko już przyjmowały), zdarzały się okresy z lekkim katarem, drapiącym gardłem, 1-dniowego osłabienia, ale nigdy żadna tam choroba, która eliminowałaby z normalnego życia (chodzenie do przedszkola/szkoły/wychodzenie 2 razy dziennie na spacer czy do innych ludzi). Teraz są nastolatkami z wysokim IQ (córka gimnazjalistka jest w Mensie), usportowione (syn licealista trenuje kolarstwo), zdrowe, chyba szczęśliwe. Trochę zżymają się ma moją rygorystyczną dietę, one są bardziej swobodne w tym co jedzą, ale z duża ilość owoców, warzyw i nasion w ich diecie jest normą i nie jedzą żadnego śmieciowego jedzenia.
Czy dobrze rozumiem, że stawiasz znak równości między dietą a inteligencją? Czyli dziecko pierwszej, lepszej osoby wychowane na podobnej diecie, ma gwarantowaną mensę?

Cholera, coś mi się kołaczą takie pojęcia, jak genetyka, wychowanie, edukacja... A tymczasem proszę - wystarczy karmić dziecko przysłwowiowym szczawiem i mirabelkami.
Juannita, proszę, czytaj ze zrozumieniem. Ja nie piszę o tym, że na tej diecie będziecie mieć zdrowe i mądre dzieci, ja piszę, że bezmleczna dieta nie spowodowała uszczerbku na zdrowiu ani na inteligencji moich dzieci (i innych, które znam). Dla uczciwości dodam, że dzieci w tym okresie mięso jadły (nie jakoś szczególnie dużo, raczej mało i głównie indycze).
tajt28
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 282
Rejestracja: 10 sty 2013, 16:09
Życiówka na 10k: 39:48 min
Życiówka w maratonie: 3:05:30
Lokalizacja: Polska B

Nieprzeczytany post

maniek669 pisze:
Przecież rtęć w szczepionkach nie miała żadnego skutku ubocznego (wg. producentów i "naukowców")...
Spoko, jak dla mnie możecie się szczepić na potęgę, jeśli nie dochodzi do niektórych, że współczesne szczepionki są co najmniej kontrowersyjne, to ok, co mi do tego. A porównywanie cynku w kremach do rtęci w szczepionkach, raczej nie ma większego sensu.

Producenci szczepionek mają przebicie 100 razy lepsze niż handlarze narkotykami, więc mają pieniądze na kręcenie ludźmi, którzy bezgranicznie ufają systemowi opieki zdrowotnej i będą walczyć o szczepienie wszystkich, wszystkim i na wszystko. Ale to dobrze, selekcja naturalna musi być.
Ale już chyba nie powinieneś cierpieć na zbyt wysokie ciśnienie po tylu postach. Już wszyscy czytelnicy tego wątku znają twoje zdanie, osobiście dziękuję za troskę.
Wrzuć już może na luz.
Obrazek
maniek669
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 316
Rejestracja: 28 sie 2013, 15:20
Życiówka na 10k: 56:00
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

tajt28 pisze:
maniek669 pisze:
Przecież rtęć w szczepionkach nie miała żadnego skutku ubocznego (wg. producentów i "naukowców")...
Spoko, jak dla mnie możecie się szczepić na potęgę, jeśli nie dochodzi do niektórych, że współczesne szczepionki są co najmniej kontrowersyjne, to ok, co mi do tego. A porównywanie cynku w kremach do rtęci w szczepionkach, raczej nie ma większego sensu.

Producenci szczepionek mają przebicie 100 razy lepsze niż handlarze narkotykami, więc mają pieniądze na kręcenie ludźmi, którzy bezgranicznie ufają systemowi opieki zdrowotnej i będą walczyć o szczepienie wszystkich, wszystkim i na wszystko. Ale to dobrze, selekcja naturalna musi być.
Ale już chyba nie powinieneś cierpieć na zbyt wysokie ciśnienie po tylu postach. Już wszyscy czytelnicy tego wątku znają twoje zdanie, osobiście dziękuję za troskę.
Wrzuć już może na luz.
ok :bum: :bum:

ps. tyle, że ja strasznie lubię te tematy :hejhej: a nic na swoję ekspresję nie poradzę :sss:

pozdrawiam
Ostatnio zmieniony 13 mar 2014, 14:59 przez maniek669, łącznie zmieniany 1 raz.
MasterBLASTERpl
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 13
Rejestracja: 12 mar 2014, 01:28
Życiówka na 10k: 58m
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

MEL. pisze:
Lisciasty pisze:A o co chodzi z tym mlekiem w wieku 1-8 lat? Bo się zacząłem niepokoić.
Moje dzieci nie piły. Karmiłam je piersi do ok. 13 m-ca życia i potem przestały dostawać mleko. Chodziły do przedszkola dla alergików (bezmleczne i bezglutenowe). Dopiero jak poszły do szkoły, to powoli zaczęły przyjmować mleko, najpierw w postaci przetworzonej (sery, kefir, śmietana, jogurt), a potem już w normalnej. Jeśli komuś się wydaje, że mleko w diecie dzieci jest niezbędne albo choćby korzystne, to ja na przykładzie swoich dzieci oraz innych znajomych alergików mogę stwierdzić z całą pewnością, że nie. Co więcej - moje dzieci NIGDY nie chorowały (ani w przedszkolu ani potem w szkole, choć mleko już przyjmowały), zdarzały się okresy z lekkim katarem, drapiącym gardłem, 1-dniowego osłabienia, ale nigdy żadna tam choroba, która eliminowałaby z normalnego życia (chodzenie do przedszkola/szkoły/wychodzenie 2 razy dziennie na spacer czy do innych ludzi). Teraz są nastolatkami z wysokim IQ (córka gimnazjalistka jest w Mensie), usportowione (syn licealista trenuje kolarstwo), zdrowe, chyba szczęśliwe. Trochę zżymają się ma moją rygorystyczną dietę, one są bardziej swobodne w tym co jedzą, ale z duża ilość owoców, warzyw i nasion w ich diecie jest normą i nie jedzą żadnego śmieciowego jedzenia.
Wiesz że były "badania", w zasadzie można powiedzieć że było to ostatnie tchnienie eugeniki. Od noblistów pobrano spermę i następnie zapłodniono kobiety ze związków bezpłodnych. Po kilkunastu latach zbadano dzieci i co się okazało? Że ich średnie IQ niewiele różniło się od średniej statystycznej. Tam więc ma się sprawa IQ do czegokolwiek.


Odnośnie tych diet i wszystkiego innego: w rodzinie mam rodzeństwo - dwóch braci. Oboje ustatkowani, dobrze sobie radzą. Jeden za kółkiem zawsze szalał, kupując samochody obchodził go tylko silnik, ile do setki, ile litrów. Resztę "detalów" zostawiał żonie. Na drodze z reguły jedzie tyle ile fabryka dała, zawsze CB i antyradar by misiaczki nie zepsuły mu frajdy na trasie, akceleracje i deceleracje że błędnik mi często z nim po prostu szalał.
Drugi brat bezpieczeństwo ponad wszystko. Ilość poduszek powietrznych, strefy zgniotów, gwiazdki w kolejnych testach bezpieczeństwa. Zawsze stosuje się do ograniczeń, podwójną ciągłą traktuje niczym hindusi krowy.
Kilka razy jechałem z każdym z nich, różnic nie widziałem żadnych w jeździe. Obaj prawie 20 lat z prawkiem. Ten pierwszy mimo wielu europejskich i tych polskich eskapad, prawie zero wypadków, no może jeden, niegroźny, ale samochód po tygodniu był sprawny. Ten drugi wyjeździł może 1/3 tego - 3 wypadki, 2 razy skasował samochód, raz leżał w szpitalu.
Teraz chcesz mi powiedzieć, że powinienem wzorować się na tym pierwszym bracie? Skoro drugi jeździ przepisowo i miał wypadki?


Nie mam nic przeciwko diecie i innych tego typu sprawach, ale mam wrażenie że sporo ludzi wychodzi z całkiem dwuznacznej roli - że sami dostawali to co najlepsze, szczepionki, diety zbilansowane. A u swoich dzieci nagle eksperymentują. Nie mówię że to jest złe, bo może nie. Tylko że jakiekolwiek działania u dzieci, to trochę jak operacje na otwartym sercu. Krzywdy się mu może nie zrobi, ale pytanie czy wykorzysta cały swój potencjał? A co jeżeli tylko 90%? Ja bym nie chciał mieć poczucia że rzucam swoim dzieciom kłody pod nogi. Całkowicie bym zrozumiał gdyby miały 16-18 i same podjęły taką decyzję.

Diety wegańskiej są dietami trudnymi, każdy lekarz to powie, każdy powie że lepiej by ich nie stosować. Jeżeli się uprzesz, to powiedzą ok, ale fakt takiej rozmowy zapewne odnotują w dokumentacji. Potem będą zapewne częstsze badania, ale bardziej po to by sami kryli tyłek, że jak coś się stanie to mogą powiedzieć "mamę ostrzegaliśmy, odradzaliśmy, uparła się ale badania były", wyjdą na czysto.
Nie mam nic przeciwko wegetarianizmowi, całkowicie go akceptuję, sam miałem kiedyś rozterki natury religijnej z tego powodu. Jednak weganizm uważam trochę za rodzaj fanaberii i wyszukiwanie sobie w życiu górek, gdyż sama dieta bez suplementacji jest niemożliwa w utrzymaniu.
axell
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 513
Rejestracja: 31 sty 2012, 09:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

MEL. pisze: Juannita, proszę, czytaj ze zrozumieniem. Ja nie piszę o tym, że na tej diecie będziecie mieć zdrowe i mądre dzieci, ja piszę, że bezmleczna dieta nie spowodowała uszczerbku na zdrowiu ani na inteligencji moich dzieci (i innych, które znam). Dla uczciwości dodam, że dzieci w tym okresie mięso jadły (nie jakoś szczególnie dużo, raczej mało i głównie indycze).
Dobrze że napisałaś - bo ja też tak to odebrałem - że wysoka inteligencja jednego dziecka oraz usportowienie, zdrowie i szczęście zawdzięczają diecie.
Sam mam dwójkę dzieci - syn ma 9 lat i córka 2 lata - praktycznie nie chorują - gdybym był wege to na 100% byłbym pewien że to z powodu diety. No nie ma bata - wszyscy wokoło problemy - epidemia grypy w szkole a syn tylko 2 dni nieobecności od września ma. Chodzi mi o to że bardzo łatwo przekonać samego siebie że pewien efekt jest akurat następstwem innego naszego działania.
Mam znajomego, którego dzieci wciąż mu chorowały. W pewnym momencie ktoś mu doradził żeby przeszedł na leki homeopatyczne - jak ręką odjął. Wierzyć się nie chciało ale fakt był niezaprzeczalny - homeopatia działa. W każdym razie działała pół roku. Czego to dowodzi - no właśnie niczego - po prostu często patrzymy przez pryzmat swoich własnych doświadczeń i uogólniamy - przekonani o słuszności jakiejś tezy a tak wcale nie musi być.
rosomak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 599
Rejestracja: 29 maja 2008, 09:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

axell pisze:Chodzi mi o to że bardzo łatwo przekonać samego siebie że pewien efekt jest akurat następstwem innego naszego działania.
To mi przypomina taki fajny program, który kiedyś oglądałem. Nazywał się Test Your Brain.
Strona Brain Game na National Geographic.
Linki do poszczególnych odcinków serii 0: pierwszy, "Pay Attention", drugi, Perception oraz trzeci, Memory.
Nazwanie psa Cezar nie robi z niego Imperatora
Awatar użytkownika
MEL.
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1590
Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
Życiówka na 10k: 46:56
Życiówka w maratonie: 3:43
Lokalizacja: Las Kabacki
Kontakt:

Nieprzeczytany post

MasterBLASTERpl pisze:Nie mam nic przeciwko diecie i innych tego typu sprawach, ale mam wrażenie że sporo ludzi wychodzi z całkiem dwuznacznej roli - że sami dostawali to co najlepsze, szczepionki, diety zbilansowane. A u swoich dzieci nagle eksperymentują. Nie mówię że to jest złe, bo może nie. Tylko że jakiekolwiek działania u dzieci, to trochę jak operacje na otwartym sercu. Krzywdy się mu może nie zrobi, ale pytanie czy wykorzysta cały swój potencjał? A co jeżeli tylko 90%? Ja bym nie chciał mieć poczucia że rzucam swoim dzieciom kłody pod nogi. Całkowicie bym zrozumiał gdyby miały 16-18 i same podjęły taką decyzję.
Człowieczu, czy przeczytałeś to co napisałam? Napisałam, że dzieci miały alergię na mleko. Tzn. że nie mogły go spożywać, ponieważ pojawiały się u nich natychmiast wysypki. Za nic w świecie nie starałam się sprawdzić co dalej, czyli narażać dzieci na cierpienie, aby sprawdzić, czy może dojdzie do jeszcze jakiś głębszych objawów (np. astma czy uszkodzenie narządów wewnętrznych). Od razu dzieci przeszły na dietę eliminacyjną, czyli bezmleczną (przy okazji nie dostawały też innych produktów, które mogły alergizować, np. cytrusy, orzechy, ryby). Może dla mnie to był jakiś eksperyment na moich dzieciach, a może nie, bo innych nie miałam. Dla lekarzy prowadzących to może też był eksperyment, choć chyba nie, bo mam wrażenie, że taki lekarz, w szczególności alergolog to się na swojej robocie choć trochę zna.
Jak pisałam wcześniej w okresie szkolnym dzieci zaczęły przyjmować mleko i jego produkty i tak jest do dziś (mają małą reakcję skórną, gdy zjedzą za dużo). Córka jednak podjęła decyzję, że mięsa nie je, wówczas i ja taką decyzję podjęłam, po kolejnym pół roku dopiero przeszłam na dietę wegańską (dokładnie po przeczytaniu książki Campbella "Nowoczesne zasady odżywiania"). Syn w domu mięsa nie uświadczy (chyba, że sam sobie kupi, nie zabraniam, forsy nie ograniczam), ale "na zewnątrz" czasami zjada, nie zamierza być wegetarianinem (choć praktycznie jest).
Jednak weganizm uważam trochę za rodzaj fanaberii i wyszukiwanie sobie w życiu górek, gdyż sama dieta bez suplementacji jest niemożliwa w utrzymaniu.
Też dokładnie tak myślałam, szczególnie, gdy przeszłam na wegetarianizm, nie wyobrażałam sobie, żeby jeszcze z serów (serników!), jogurtów i jajecznicy zrezygnować. Dopóki nie poczytałam i nie spróbowałam. Teraz to mi się wydaje łatwizną.
Co więcej, ciężko zastanawiam się nad okresowym (latem) witarianizmie. Albo o "głodówkach" owocowo-warzywnych (wg dr Dąbrowskiej).

[Dla równowagi przyznam, że czytałam też książkę "4-godzinne ciało" Timothy Ferrisa, żeby nie było, że tylko o dietach bezmięsnych.]

Dziś byłam u lekarza po skierowanie na badania kontrolne. Lekarka nawet nie zareagowała, gdy powiedziałam, że jestem weganką i dlatego proszę o dodatkowe badanie na Ferrytynę i B12. Po prostu dopisała do zaleconych badań. Żadnych uwag i dodatkowych pytań w tej sprawie z jej strony nie było. Aż się zdziwiłam.


(Dla sprostowania jeszcze napiszę, że obydwoje mają wysokie IQ, ale tylko córka aż takie, żeby dostać się do Mensy. Syn po prostu jest mózgowcem matematyczno-fizycznym i tyle. Takie dobre geny, nie uszkodzone dzięki ograniczeniu mleka.)
malag201
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 333
Rejestracja: 23 lis 2011, 14:04
Życiówka na 10k: 44:09
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Legionowo

Nieprzeczytany post

MEL. pisze:Takie dobre geny, nie uszkodzone dzięki ograniczeniu mleka.)
No moment, a mleko uszkadza geny? :)
Klanger
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1241
Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

http://nutritionfacts.org/video/back-to ... nd-cancer/

Bardzo ciekawy klip o kurkumie i jej ew. wpływie oraz ogólnie przypraw na zachorowalność na nowotwory.
MasterBLASTERpl
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 13
Rejestracja: 12 mar 2014, 01:28
Życiówka na 10k: 58m
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

MEL. pisze:
MasterBLASTERpl pisze:Nie mam nic przeciwko diecie i innych tego typu sprawach, ale mam wrażenie że sporo ludzi wychodzi z całkiem dwuznacznej roli - że sami dostawali to co najlepsze, szczepionki, diety zbilansowane. A u swoich dzieci nagle eksperymentują. Nie mówię że to jest złe, bo może nie. Tylko że jakiekolwiek działania u dzieci, to trochę jak operacje na otwartym sercu. Krzywdy się mu może nie zrobi, ale pytanie czy wykorzysta cały swój potencjał? A co jeżeli tylko 90%? Ja bym nie chciał mieć poczucia że rzucam swoim dzieciom kłody pod nogi. Całkowicie bym zrozumiał gdyby miały 16-18 i same podjęły taką decyzję.
Człowieczu, czy przeczytałeś to co napisałam? Napisałam, że dzieci miały alergię na mleko. Tzn. że nie mogły go spożywać, ponieważ pojawiały się u nich natychmiast wysypki. Za nic w świecie nie starałam się sprawdzić co dalej, czyli narażać dzieci na cierpienie, aby sprawdzić, czy może dojdzie do jeszcze jakiś głębszych objawów (np. astma czy uszkodzenie narządów wewnętrznych). Od razu dzieci przeszły na dietę eliminacyjną, czyli bezmleczną (przy okazji nie dostawały też innych produktów, które mogły alergizować, np. cytrusy, orzechy, ryby). Może dla mnie to był jakiś eksperyment na moich dzieciach, a może nie, bo innych nie miałam. Dla lekarzy prowadzących to może też był eksperyment, choć chyba nie, bo mam wrażenie, że taki lekarz, w szczególności alergolog to się na swojej robocie choć trochę zna.
Jak pisałam wcześniej w okresie szkolnym dzieci zaczęły przyjmować mleko i jego produkty i tak jest do dziś (mają małą reakcję skórną, gdy zjedzą za dużo). Córka jednak podjęła decyzję, że mięsa nie je, wówczas i ja taką decyzję podjęłam, po kolejnym pół roku dopiero przeszłam na dietę wegańską (dokładnie po przeczytaniu książki Campbella "Nowoczesne zasady odżywiania"). Syn w domu mięsa nie uświadczy (chyba, że sam sobie kupi, nie zabraniam, forsy nie ograniczam), ale "na zewnątrz" czasami zjada, nie zamierza być wegetarianinem (choć praktycznie jest).
Sam wiem co to znaczy uczulenie na mleko, dla mnie próba ograniczenia spożycia mięsa w zamian za produkty mleczne skończyła się aktywacją uczulenia na mleko które miałem w dzieciństwie. Tak więc dzisiaj mleko i wszystkie produkty mleczne to szklanka mleka dziennie. Więc wiem co to znaczy być uczulonym (bardzo nieładne wysypki na twarzy).
Dieta wegetariańska jednak w ogóle bez mleka jest problematyczna z uwagi na fakt że tam jednak białko jest w formie bardziej dostępnej niż to zawarte w samych warzywach. Dla młodych dzieci, kiedy metabolizm jest szybko, organizm rośnie (od urodzenia do 18 rż - to jest przyrost 20 krotny) takie eksperymenty nie muszą być zawsze dobre. Weź pod uwagę że mleko to jednak witamina D, przede wszystkim wapń chyba o największej biodostępności, dodatkowa porcja białka gdzie zapotrzebowanie na kg mc jest większe niż u dorosłych. Dalej to także tłuszcze, weź pod uwagę że do 2 roku życia kończy się proces mielinizacji włókien nerwowych w mózgu, bardzo ważna sprawa. O innych korzyściach można jeszcze pisać i pisać.


Artykuł i cała ta dyskusja obraca się w okół weganizmu gdzie nie powinno się jeść niczego od zwierząt. Dobrze że twoim dzieciom się udało, chciałem tylko zabrać głos w dyskusji by nie było takiego wrażenia że brak mleka/mięsa w diecie to wszystko jest ok. I takie też miało być przesłanie całej mojej poprzedniej wypowiedzi.

Też dokładnie tak myślałam, szczególnie, gdy przeszłam na wegetarianizm, nie wyobrażałam sobie, żeby jeszcze z serów (serników!), jogurtów i jajecznicy zrezygnować. Dopóki nie poczytałam i nie spróbowałam. Teraz to mi się wydaje łatwizną.
Co więcej, ciężko zastanawiam się nad okresowym (latem) witarianizmie. Albo o "głodówkach" owocowo-warzywnych (wg dr Dąbrowskiej).

[Dla równowagi przyznam, że czytałam też książkę "4-godzinne ciało" Timothy Ferrisa, żeby nie było, że tylko o dietach bezmięsnych.]
Nie ma nic przeciwko weganizmowi jeżeli decyzję podejmuje suwerennie dorosły człowiek. Mam takie nawet wrażenie (przede wszystkim - główny artykuł) że ludzie się powiedzmy "wstydzą" tego i wymyślają jakieś dziwne teorie. Jeżeli ktoś jest do czegoś przekonany to powinien powiedzieć, że tak lubi, pokazać że może i to nie będzie wymagała żadnego argumentowania, a już w szczególności takiego zahaczającego niemalże o propagandę.

Z drugiej strony byłbym dalece ostrożny przy fundowaniu takiej diety dzieciom i kobietą ciężarnym. Wiem że WHO i wszyscy mówią, że one "nie są złe", ale nikt też chyba nie powie że są dobre. Zawsze takie próby są kwitowane sakramentalnym "ja bym odradzał" a potem stos badań. I to wszystko nie po to by pacjent czuł się bezpieczny a po to by lekarz mógł się kryć.
Dziś byłam u lekarza po skierowanie na badania kontrolne. Lekarka nawet nie zareagowała, gdy powiedziałam, że jestem weganką i dlatego proszę o dodatkowe badanie na Ferrytynę i B12. Po prostu dopisała do zaleconych badań. Żadnych uwag i dodatkowych pytań w tej sprawie z jej strony nie było. Aż się zdziwiłam.
Nie wiem gdzie byłaś, ale jeżeli prosiłaś o coś swojego lekarza rodzinnego to raczej bym się tym nie sugerował. Przeciętny czas na wizytę z pacjentem to w PL jest koło 10 minut - w to wchodzi, wejście, wyjście, wypisanie wszystkich potrzebnych rzeczy. Plus jeszcze to że do końca dnia za drzwiami czeka jeszcze 30 pacjentów. Znajoma rodziców wyjechała do Szwecji jako rodzinny, opowiada że jak raz przyjęła 20 pacjentów dzinnie, to szefowa kazała jej wziąć wolne następnego dnia. W PL to jest koło 50+ przyjęć od 8 do 15.

Ogólnie to jest mrzonka by mieć jakąkolwiek szanse na rzetelne przedyskutowanie jakiś spraw. Na jednego lekarza przypada u nas 2700 pacjentów, co jest grubo ponad europejską normę. Przy obecnych próbach przerzucenia części obowiązków z lekarzy specjalistów na rodzinnych ten system będzie się dławił jeszcze bardziej.
kowalus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 183
Rejestracja: 07 sty 2011, 17:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

MasterBLASTERpl pisze:Weź pod uwagę że mleko to jednak witamina D, przede wszystkim wapń chyba o największej biodostępności, dodatkowa porcja białka gdzie zapotrzebowanie na kg mc jest większe niż u dorosłych. Dalej to także tłuszcze, weź pod uwagę że do 2 roku życia kończy się proces mielinizacji włókien nerwowych w mózgu, bardzo ważna sprawa. O innych korzyściach można jeszcze pisać i pisać.
Biodostępność wapnia z mleka UHT to już chyba dawno została podważona.
Witamina D jest w szeregu, bardziej zdrowych produktach natury.
Białko z krowiego mleka UHT..... to już lepiej strzelić sobie w głowę z dobrej klamki.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ