Mieso i nabiał wyniszcza nasz organizm? - prof Campbell
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
luzak - tutaj na forum jest całkiem sporo ludzi, którzy budzą się w wieku 35 lat z fatalnym samopoczuciem i 20-30-kilogramową otyłością. W ten sposób działa skrajnie niekorzystna dieta i brak ruchu. W porównaniu z całościowo szkodliwą dietą samo mleko działa o wiele słabiej, i jak wiesz osteoporoza ujawnia się dopiero w o wiele starszym wieku.
Natomiast wielu ludzi je sporo nabiału i nawet nie wie że przez niego czuje się gorzej. Ale jest na to prosty test: odstaw całkowicie nabiał na 3-4 tygodnie i później do niego wróć. Jeśli źle go tolerujesz, to natychmiast poczujesz się gorzej i to zauważysz.
Natomiast wielu ludzi je sporo nabiału i nawet nie wie że przez niego czuje się gorzej. Ale jest na to prosty test: odstaw całkowicie nabiał na 3-4 tygodnie i później do niego wróć. Jeśli źle go tolerujesz, to natychmiast poczujesz się gorzej i to zauważysz.
The faster you are, the slower life goes by.
-
- Stary Wyga
- Posty: 183
- Rejestracja: 07 sty 2011, 17:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
ehh.......
ciężko pytać o zdanie kogoś, kto nie czytał źródeł o których się mówi
Może skrzykniemy się, każdy poczyta Campbela 'Nowoczesne zasady odżywiania' i wówczas wrócimy do dyskusji? Jest ktoś w stanie poświęcić 40 zł (albo ściągnąć książkę gdzieś w pdf z netu, chomika), plus 3 dni na przeczytanie książki?
W przeciwnym razie zauważalna jest mocna tendencja do krytyki - bez chęci poznania tematu od merytorycznej strony - na podstawie "wydaje mi się", "słyszałem, że...", "przyjęło sie, że...", "po sobie nie widzę, żeby...", "z tego co wiem....", "kolega to je i nie umiera..", bądź argumenty typu ludzie od tysięcy lat jedli głównie mięso kilogramami ze sklepowych półek itp itd.
Qrcze, to kto chętny i ambitny do przeczytania książki??
))
ciężko pytać o zdanie kogoś, kto nie czytał źródeł o których się mówi

Może skrzykniemy się, każdy poczyta Campbela 'Nowoczesne zasady odżywiania' i wówczas wrócimy do dyskusji? Jest ktoś w stanie poświęcić 40 zł (albo ściągnąć książkę gdzieś w pdf z netu, chomika), plus 3 dni na przeczytanie książki?
W przeciwnym razie zauważalna jest mocna tendencja do krytyki - bez chęci poznania tematu od merytorycznej strony - na podstawie "wydaje mi się", "słyszałem, że...", "przyjęło sie, że...", "po sobie nie widzę, żeby...", "z tego co wiem....", "kolega to je i nie umiera..", bądź argumenty typu ludzie od tysięcy lat jedli głównie mięso kilogramami ze sklepowych półek itp itd.
Qrcze, to kto chętny i ambitny do przeczytania książki??

- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Kowalus, mając świadomość, jak tendencyjne są badania żywieniowe, i na jakich pobożnych życzeniach opierają się współczesne zalecenia żywieniowe, które są nadal popierane przez duże organizacje hehe, prozdrowotne, mimo że fakty jasno pokazują że są bzdurne, nie mam zamiaru czytać książki która powstała 20 lat temu, w okresie największej histerii antybiałkowej i antytłuszczowej, więc jest mocno na bakier ze współczesnym stanem wiedzy o odżywianiu.
Uff, ale mi wielokrotnie złożone zdanie wyszło, to pewnie przez mięcho jakie właśnie zjadłem
.
Mam propozycję: przeczytaj "Dlaczego tyjemy i jak sobie z tym poradzić" Garego Taubesa. To nie jest jakieś religijne wychwalanie jedzenia tłuszczu, ot dziennikarska analiza sposobu w jaki ewoluowała nauka o żywieniu w zeszłym wieku, zestawienie wyników najbardziej oczywistych badań o żywieniu i wyciągnięcie z nich logicznych wniosków.
To w sumie takie streszczenie książki "Good calories, bad calories" która jest naprawdę naukową pracą z ogromną bibliografią. "Dlaczego tyjemy..." to wersja popularnonaukowa dla normalnego człowieka.
Uff, ale mi wielokrotnie złożone zdanie wyszło, to pewnie przez mięcho jakie właśnie zjadłem

Mam propozycję: przeczytaj "Dlaczego tyjemy i jak sobie z tym poradzić" Garego Taubesa. To nie jest jakieś religijne wychwalanie jedzenia tłuszczu, ot dziennikarska analiza sposobu w jaki ewoluowała nauka o żywieniu w zeszłym wieku, zestawienie wyników najbardziej oczywistych badań o żywieniu i wyciągnięcie z nich logicznych wniosków.
To w sumie takie streszczenie książki "Good calories, bad calories" która jest naprawdę naukową pracą z ogromną bibliografią. "Dlaczego tyjemy..." to wersja popularnonaukowa dla normalnego człowieka.
The faster you are, the slower life goes by.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1241
- Rejestracja: 16 gru 2012, 17:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Spadnie mu poziom laktazy i bankowo będzie masakrycznie pierdział. Czy to jest wiarygodny test, raczej nie, bo pokazuje on że człowiek się adaptuje do warunków. To samo będzie, jak miesojad nagle odstawi mięso i ruszy na podbój witarianizmu (surowizny) - będzie pierdział na maksa, ale po kilku tyg. mu minie bo się flora bakteryjna zmieni, i org. przestawi na surowiznę. A jak wróci do mięsa, to jezzzzuuusie co się będzie działo... będzie pierdział itd itdklosiu pisze: jest na to prosty test: odstaw całkowicie nabiał na 3-4 tygodnie i później do niego wróć. Jeśli źle go tolerujesz, to natychmiast poczujesz się gorzej i to zauważysz.

Co nie zmienia faktu, że bez masła, mleka i serków, jogurcików i śmietanki da się żyć.
-
- Dyskutant
- Posty: 44
- Rejestracja: 04 sty 2012, 19:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Internet
Tak sie sklada, ze akurat posiadam inna ksiazke Campbell`ow "The China Study" nie dlatego, ze odzywiam sie w ten sposob czy, ze wszystkim sie tam zgadzam,ale przede wszystkim dlatego, ze jest to ksiazka traktujaca o ODZYWIANIU, ktora ma bardzo dobre oceny w swiecie. A ja, jako czlowiek mlody, uprawiajacy sport bardzo interesuje sie tymi sprawami. Profesor jest dosyc cenionym ekspertem i swego czasu pracujacym(moze wciaz) dla rzadu USA. Jesli to jest dla niektorych tutaj za malo to chyle czola przed paniami i panami ekspertami tutaj na forum. Gosciu poswiecil wiele lat tym badaniom i nalezy mu sie szacunek, bo w pelni na to zasluguje. Byly to badania glownie uniwersyteckie. Czy ktos w ogole czytal to co on ma do powiedzenia? Zapoznal sie z wynikami badan i argumentami? Najgorsza w tym wszystkim jest ignorancja, brak wiedzy i lek przed czyms nowym. Czesto spotykam sie ze stwierdzeniem, "a niech sobie jedza tam swoja trawe i kielki, ja zostane przy schabowym i kapuscie"... Niestety taki jest obraz przecietnego obywatela o ludziach nie spozywajacych miesa, ktory przy takiej roznorodnosci pokarmu dostepnego dla ludzi od lat wielu dalej uparcie tkwi przy swoim



-
- Dyskutant
- Posty: 44
- Rejestracja: 08 lip 2013, 17:35
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Da się żyć bez nabiału, bez mięsa, bez produktów roślinnych. Oczywiście bez każdego z osobna a nie wszystkiego razem, bo nie byłoby co jeść.Klanger pisze:..Co nie zmienia faktu, że bez masła, mleka i serków, jogurcików i śmietanki da się żyć.

Pytanie po co? Dlaczego po publikacji jakiejkolwiek książki mielibyśmy nagle zmieniać sposób żywienia który funkcjonuje od tysięcy lat? Kiedyś też rożnej maści naukowcy prowadzili badania. Co ciekawe, co naukowiec to inne wyniki i inne zalecenia. Jaka jest gwarancja, że za 10 lat ktoś nie napisze nowej książki którą obali dotychczasowe wyniki badań? Niedawno były hasła promujące picie mleka, teraz mleko szkodzi..

Dlatego nie mam zamiaru polemizować z żadnymi "naukowcami" ani czytać ich książek. Bez problemu można wybrać którąś ze stron i dobrać odpowiednią literaturę na poparcie swojego wyboru.
Może to "nieprofesjonalne" ale wolę w tym wypadku opierać się na doświadczeniu poprzednich pokoleń.
Skoro ludzkość nie wyginęła, to chyba jawny dowód na to, że dotychczasowe metody żywieniowe spełniały swoją rolę. Ludzie jedli wszystko, a mleko i jego przetwory nie były dieta tylko i wyłącznie dzieci, ale też ludzi dorosłych.(znane powiedzenie: "..kraina mlekiem i miodem płynąca..")
Oczywiście są ludzie którzy nie tolerują mleka, ale to nie znaczy, że mleko jest złe, dowodzi jedynie, że ludzie się miedzy sobą różnią. To co jednemu jest dobre, innemu może szkodzić.
Miałem momenty kiedy nie spożywałem mleka nawet miesiąc. Nie przypominam sobie aby po powrocie do poprzedniego sposobu żywienia wiązało się to z jakimiś sensacjami .
Nie wiem, jak się wtedy czułem, ale myślę, że gdybym miał jakieś problemy gastralne, to bym na to zwrócił uwagę.
Tak jak pisałem wcześniej, kilkadziesiąt lat to wystarczająco dużo czasu, aby sobie zaszkodzić spożywaniem mleka, jeżeli faktycznie jest ono szkodliwe ogólnie, a nie tylko dla wybranych jednostek.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 723
- Rejestracja: 23 mar 2013, 22:37
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Pan Profesor robił jakieś tam badania chyba z 35 lat temu. To tak jakby w tej chwili wziąć książkę użytkowania samochodu Syrena - można się fajnie pośmiać. Nie mam awersji do tego człowieka ani do jego badań , ale dla mnie to jest trochę jak z książkami napisanymi pod konkretną grupę wzrastającą w społeczeństwie . Akurat nie jedzenie nabiału - to nic trudnego, ale nie przekonują mnie badania tego typu. Wiecznie nikt nie będzie żył , a jak zachoruje ten co je mięso i nabiał to będzie wina właśnie odżywiania ...a Weganie nie chorują?:) nie umierają? tylko na co skoro nie jedzą nic szkodliwego...Taka moda trochę teraz na bycie kimś innym niż otoczenie. Lub w ogóle bycie kimś
Jak np biegaczem, motocyklistą , wędkarzem. Tylko każda moda kosztuje. Bieganie niby jest za darmo , ale każdy kupuje buty , strój , zegarki - i napędza się wielka machina wielomilionowych zysków z tej branży . To samo jest zapewne z żywnością postrzeganą jako ta odpowiednia . Wyobraźmy sobie , że od dzisiaj nikt w Polsce nie je ziemniaków. Wiecie jakie to są pieniądze dla producentów ryżu , kasz itp - kolosalne . Obserwacja natury to podstawa żywienia. Wszystko co nam potrzebne dała nam natura. Jeśli ktoś twierdzi, że jedzenie jajek od swojej domowej kurki jest szkodliwe to dla mnie jest debilem. Wszystko co szkodzi człowiekowi jest przez niego wprowadzone do świata.Dziwi mnie jakiś maniakalny najazd na kozeinę w mleku - co prawda sam uważam , że jest coś nie tak - ssak ludzki spożywa mleko krowie , ale nie przesadzajmy z tymi problemami ...Najbardziej mnie rozwalają ludzie , którzy biorą witaminki , przechodzą na jakieś inne formacje żywieniowe a przy tym palą fajki , chleją wódę i gra gitara.

-
- Dyskutant
- Posty: 44
- Rejestracja: 08 lip 2013, 17:35
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wytłumaczenie jest proste. Dlaczego mam przechodzić na dietę wegetariańską, skoro dieta urozmaicona sprawdza się od tysięcy lat?manto pisze:.. Czesto spotykam sie ze stwierdzeniem, "a niech sobie jedza tam swoja trawe i kielki, ja zostane przy schabowym i kapuscie"... Niestety taki jest obraz przecietnego obywatela o ludziach nie spozywajacych miesa, ktory przy takiej roznorodnosci pokarmu dostepnego dla ludzi od lat wielu dalej uparcie tkwi przy swoim![]()
Dieta urozmaicona była testowana wystarczająco długo aby mieć do niej zaufanie, dieta wegetariańska stała się popularna od niedawna. Aby móc stwierdzić jakie naprawdę efekty wywoła stosowanie jakiejś diety, musiały by ją testować całe pokolenia.
Nie czytałem tej książki, czy autor opisuje w niej jakąś populację która żywi się jedynie roślinami od wielu pokoleń? Czy ta grupa ludzi ma jakieś szczególne osiągnięcia w stosunku do populacji żywiącej się urozmaiconym pokarmem?
Jeżeli nie, to z całym szacunkiem dla osiągnięć naukowca, nie mam zamiaru być jego świnką doświadczalną.
Jedzcie sobie proszę rośliny, nawet jeżeli będziecie trochę zdrowsi, nie sądzę, aby efekt był na tyle spektakularny, aby było warto ryzykować na sobie takie eksperymenty.
-
- Stary Wyga
- Posty: 183
- Rejestracja: 07 sty 2011, 17:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
ksiązka Campbela jest z 2004 r.klosiu pisze:Kowalus, mając świadomość, jak tendencyjne są badania żywieniowe, i na jakich pobożnych życzeniach opierają się współczesne zalecenia żywieniowe, które są nadal popierane przez duże organizacje hehe, prozdrowotne, mimo że fakty jasno pokazują że są bzdurne, nie mam zamiaru czytać książki która powstała 20 lat temu, w okresie największej histerii antybiałkowej i antytłuszczowej, więc jest mocno na bakier ze współczesnym stanem wiedzy o odżywianiu.
Uff, ale mi wielokrotnie złożone zdanie wyszło, to pewnie przez mięcho jakie właśnie zjadłem.
Mam propozycję: przeczytaj "Dlaczego tyjemy i jak sobie z tym poradzić" Garego Taubesa. To nie jest jakieś religijne wychwalanie jedzenia tłuszczu, ot dziennikarska analiza sposobu w jaki ewoluowała nauka o żywieniu w zeszłym wieku, zestawienie wyników najbardziej oczywistych badań o żywieniu i wyciągnięcie z nich logicznych wniosków.
To w sumie takie streszczenie książki "Good calories, bad calories" która jest naprawdę naukową pracą z ogromną bibliografią. "Dlaczego tyjemy..." to wersja popularnonaukowa dla normalnego człowieka.
Twoją propozycję już wypatruję na allegro - i o to chodziło

Opis Twojej podobny do mojej!
Są gdzieś w necie dostępne opinie innych ekspertów o Taubesie?
-
- Stary Wyga
- Posty: 183
- Rejestracja: 07 sty 2011, 17:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Rozdział 2 u Cambela pokazuje wynika badań według których każda wielkość białka (kazeiny) w diecie zwierząt ponad 5% powoduje wzmozony rozój ognisk nowotworowych. Gdy zwierzetom (z nowotworem po zainfekowaniu aflatoksyną) zredukowano kazeinę w diecie z 20% do 5% w dziennej dawce żywieniowej, rozwój nowotworów zatrzymywał się całkowicie.
Gdy białko w diecie nadal stanowiło 20%, ale zostało zamienione na wszelkie białko roślinne, również całkowicie zatrzymywało to rozwój ognisk rakowych.
Kluczem była kazeina mleczna. Wzrost nowotworów włączało się lub wyłączało (jak przełącznikiem) tylko poprzez modyfikację polegająca na konsumowaniu kazeiny lub jej nie konsumowaniu.
Po 100 tygodniach badania, zwierzeta na diecie z kazeiną wszystkie padły lub były prawie padnięte, zas zwierzeta, którym usunięto kazeinę a w jej miejsce wstawiono weglowodany wszystkie przezyły, były bardzo aktywne, miały ładne futro i były zdrowe....
Gdy białko w diecie nadal stanowiło 20%, ale zostało zamienione na wszelkie białko roślinne, również całkowicie zatrzymywało to rozwój ognisk rakowych.
Kluczem była kazeina mleczna. Wzrost nowotworów włączało się lub wyłączało (jak przełącznikiem) tylko poprzez modyfikację polegająca na konsumowaniu kazeiny lub jej nie konsumowaniu.
Po 100 tygodniach badania, zwierzeta na diecie z kazeiną wszystkie padły lub były prawie padnięte, zas zwierzeta, którym usunięto kazeinę a w jej miejsce wstawiono weglowodany wszystkie przezyły, były bardzo aktywne, miały ładne futro i były zdrowe....
-
- Stary Wyga
- Posty: 183
- Rejestracja: 07 sty 2011, 17:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
od aspartanu i izotoników sklepowych trzymam się jak najdalejrudnickir pisze:po aspartamie padły wszystkie szczury i jakoś afery nie robicie:) tylko walicie na treningach izotoniki z tym świetnym składnikiem...A o terapii Gersona słyszeli?

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 579
- Rejestracja: 23 lut 2011, 11:04
Patrząc w ten sposób, to Taubes jeszcze mniej wiarygodny, bo bardzo często powołuje się na niemieckie badania sprzed wojny :Pklosiu pisze:nie mam zamiaru czytać książki która powstała 20 lat temu, w okresie największej histerii antybiałkowej i antytłuszczowej, więc jest mocno na bakier ze współczesnym stanem wiedzy o odżywianiu.... Mam propozycję: przeczytaj "Dlaczego tyjemy i jak sobie z tym poradzić" Garego Taubesa...
A książkę napisał w okresie największej mody na "diety wszelakie" czyli dzisiaj

-
- Stary Wyga
- Posty: 183
- Rejestracja: 07 sty 2011, 17:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
manto pisze:.. Czesto spotykam sie ze stwierdzeniem, "a niech sobie jedza tam swoja trawe i kielki, ja zostane przy schabowym i kapuscie"... Niestety taki jest obraz przecietnego obywatela o ludziach nie spozywajacych miesa, ktory przy takiej roznorodnosci pokarmu dostepnego dla ludzi od lat wielu dalej uparcie tkwi przy swoim![]()
NA PODSTAWIE JAKICH DANYCH TAK TWIERDZISZ??Wytłumaczenie jest proste. Dlaczego mam przechodzić na dietę wegetariańską, skoro dieta urozmaicona sprawdza się od tysięcy lat?
Dieta urozmaicona była testowana wystarczająco długo aby mieć do niej zaufanie, dieta wegetariańska stała się popularna od niedawna.
TAK - CAŁY ROZDZIAŁ NP 2 O BADANIU CHIŃSKIM. Rozdział traktuje o pozamiejskich (ale nie tylko) obszarach Chin (wciąż mówimy o ogromnych ilościach mieszkańców) i ludziach je zamieszkujących. Ich zdrowotność było bezposrednio skorelowana z żywnością roślinną i znikomą - niemal zerową - konsumpcją żywności odzwierzęcej. Te społeczności wielokrotnie mniej (nawet kilkadziesiątkrotnie rzadziej) zapadały na szereg chorób nowtworowych, szereg chorób cywilizacyjnych i sercowo-naczyniowych.Nie czytałem tej książki, czy autor opisuje w niej jakąś populację która żywi się jedynie roślinami od wielu pokoleń? Czy ta grupa ludzi ma jakieś szczególne osiągnięcia w stosunku do populacji żywiącej się urozmaiconym pokarmem?
Jeżeli nie, to z całym szacunkiem dla osiągnięć naukowca, nie mam zamiaru być jego świnką doświadczalną.
Opisywane są też różne społeczności (choć w dużo mniejszym stopniu) z całego świata, ktorych żywność opierała się na roślinnej. STatystyki tak jak w Chinach. Ponadto, ddy tylko przenosili się do któregoś kraju zachodniego, zmieniali dietę na odzwierzęcą, ich statystyki zachorowalności (nowotwory, autoimmunologiczne, otyłość, układ krążenia) rosły lawinowo na wzór społeczeństw zachodu.