Komentarze: Bieganie i dieta wegańska – co z tym białkiem?

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
Jurek z Lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1374
Rejestracja: 08 maja 2009, 08:32

Nieprzeczytany post

fotman pisze:Jurek, litości
Praca ortopedy, drogi fotmanie, polega na składaniu nóg a nie ich łamaniu. Na konsylium lekarskim największy autorytet i poważanie będzie miał ten kto złożył ich najwięcej i miał w tym największy procent zadowolonych pacjentów. Ten tok rozumowania pasuje jak najbardziej do pozostałych specjalizacji medycznych.

Doświadczenie i praktyka to są wartości budujące autorytet i wiarygodność człowieka.

Na koniec szanowny przyjacielu zadam ci pytanie: Kogo publikacje i źródła byłyby tobie bardziej wiarygodne – rekordziście świata na 400 metrów czy teoretykowi snującemu naukowe wywody przez 300 stron który nie może złamać 60-ciu sekund na jednym kółku?
PKO
Awatar użytkownika
Suunto
Wyga
Wyga
Posty: 51
Rejestracja: 28 kwie 2013, 16:28
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

W imię miłości lub sztuki kompromisów można tolerować nałogi alkoholizmu czy palenia papierosów. Podobnie brak ruchu ale i zbyt intensywne bieganie jest szkodliwe dla organizmu. Nie jest to łatwe, ale i z veganką można wytrzymać. Na dłuższą metę jest to bardzo uciążliwe, czym dzielę się tu z doświadczenia. Brakuje białka - uzupełniasz posiłki produktami, które to białko zawierają. Proste. Nie robisz tego ze względu na jakieś zasłyszane lub wymyślone przekonania - powstaje problem z niczego, który powoduje lawinę następnych.

Tak przy okazji: nie tak dawno zekranizowano historię kobiety, która przeprowadziła się do dużego miasta i chcąc być trendi przeszła na dietę vege. Doznała nieszczęśliwego wypadku, w wyniku którego zaszła w śpiączkę. Po wybudzeniu nie pamiętała niczego z 5-letniego okresu pobytu w mieście i zaczęła znów normalnie jeść produkty mięsne. Organizm na różne sposoby broni się przed lekkomyślnością właściciela.
Leśne 5k - 19:16 (GPS: wznios: 55m; spadek: 59m).
Leśne 10k - 38:48 (GPS: wznios: 102m; spadek: 109m).
Awatar użytkownika
kisio
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1774
Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Jurek z Lasu pisze:
fotman pisze:Jurek, litości
Praca ortopedy, drogi fotmanie, polega na składaniu nóg a nie ich łamaniu. Na konsylium lekarskim największy autorytet i poważanie będzie miał ten kto złożył ich najwięcej i miał w tym największy procent zadowolonych pacjentów. Ten tok rozumowania pasuje jak najbardziej do pozostałych specjalizacji medycznych.

Doświadczenie i praktyka to są wartości budujące autorytet i wiarygodność człowieka.

Na koniec szanowny przyjacielu zadam ci pytanie: Kogo publikacje i źródła byłyby tobie bardziej wiarygodne – rekordziście świata na 400 metrów czy teoretykowi snującemu naukowe wywody przez 300 stron który nie może złamać 60-ciu sekund na jednym kółku?
Jurku, a kto będzie lepszym trenerem? Rekordzista czy teoretyk? Patrząc na Danielsa i Salazara np. to jednak tej nauki i teorii całkiem sporo u nich.

Główne zarzuty pod adresem autora to o absurdalne przykłady i argumenty. Fajnie, że ma własne doświadczenie tylko dlaczego zamiast je rzeczowo przedstawia sięga po retorykę z mitów o veganizmie.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Kisio, podejrzewam, że dlatego, że to jest normalna retoryka ze stron wege :).
Tam to przechodzi bez najmniejszego problemu, bo czytają to ludzie zachłyśnięci (być może chwilowo) tą dietą o obniżonym krytycyźmie. Ale jak się z tym idzie między normalnych ludzi to efekt jest taki jak w tym wątku.
Dlatego często np weganie często piszą o zwykłej prośbie o rzeczowe argumenty albo o przedstawianiu kontrargumentów jako o agresywnym atakowaniu ich poglądów. Bo nie są kompletnie do normalnego argumentowania ani nawet dyskusji przygotowani.
The faster you are, the slower life goes by.
Jurek z Lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1374
Rejestracja: 08 maja 2009, 08:32

Nieprzeczytany post

kisio pisze:
Jurku, a kto będzie lepszym trenerem? Rekordzista czy teoretyk? Patrząc na Danielsa i Salazara np. to jednak tej nauki i teorii całkiem sporo u nich.
Gdybym miał wybór trenowałbym u Salazara. Ale to tylko moje subiektywne nic nie znaczące zdanie.

ps. Mo Farah miał ... i wybrał. Jak myślisz, dobrze wybrał czy nie?
maniek669
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 316
Rejestracja: 28 sie 2013, 15:20
Życiówka na 10k: 56:00
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Badania przeprowadzone przez dr. Westona A.Price (10 lat w różnych zakątkach świata, na zdrowych ludach) wykazały pewne prawidłowości. Jak się domyślacie, nie są to zalecenia zbieżne z artykułem Michała :hahaha:

Dr. Weston A. Price spent 10 years studying the diets of the last healthy peoples on Earth. These peoples were free of the chronic diseases that plague the modern world. Dr. Price did not just read studies, he actually traveled right to the people he studied and observed them personally. Dr. Price found a number of similarities in the diets of these people:
They ate a large amount of animal fat.
They ate a substantial amount of meat and/or seafood.
They ate a large amount of organ meats regularly.
They ate some of their meat and/or seafood raw.
They ate many kinds of natural foods, unrefined and unprocessed.
They ate a number of naturally fermented foods.
They ate at least a small amount of seafood, fermented if they could not get it fresh.

ps. a w niebezpieczeństwach dietetycznych tego samego badacza "zdrowych dzikusów" jeden z podpunktów: :taktak:

8.Do not practice veganism. Animal products provide vital nutrients not found in plant foods.

jakby ktoś ciekawy był:
http://www.westonaprice.org/basics/prin ... cteristics
Ostatnio zmieniony 13 mar 2014, 11:29 przez maniek669, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika
MEL.
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1590
Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
Życiówka na 10k: 46:56
Życiówka w maratonie: 3:43
Lokalizacja: Las Kabacki
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Juannita pisze:
MEL. pisze:
Juannita pisze:Żywimy się w mniejszym lub większym stopniu chemią, a to czy przybierze ona postać sałaty czy steku, to już naprawdę nieduża różnica.
Nie zgadzam się. Ja wolę się żywić w mniejszym stopniu chemią, dlatego poświęcam mój czas i pieniądze na to, aby wybierać te "mniej" chemiczne i bez hormonów, ukrytych leków, etc.
Nie wiem, z czym się nie zgadzasz. Napisałam, że w mniejszym lub większym stopniu, pod co podchodzi staranie się. Nad wszystkim nie zapanujesz, do restauracji fajnie pójść, do cioci na imieniny też niekiedy trzeba.
Oczywiście zgadzam się. Trudno się nie zgodzić z frazesem i truizmem.
Z tym, że weganie nie spożywają hormonów i leków, które są w produktach odzwierzęcych wcale. Null. Zero. Jeśli potrzebują zażyć lek/hormon, to robią to świadomie, biorąc tabletkę, zastrzyk czy coś tam.

Jeśli chodzi o warzywa/owoce, to nigdy nie mam pewności, gdzie rosło i co wchłaniało to co jem, ale są metody, żeby obniżyć zawartość pestycydów: http://www.akademiawitalnosci.pl/jak-sz ... -i-owocow/
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

a MEL dopuszczasz do siebie, że po pierwsze, istnieją mięsożercy, którzy zwracają uwagę na jakość zjadanego mięsa oraz wegetarianie/weganie, którzy jedzą co popadnie byle roślinne?

Czy to jest jakieś obiektywne prawo: mięsożerca-debil, weganin-świadomy dbacz?
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
MEL.
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1590
Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
Życiówka na 10k: 46:56
Życiówka w maratonie: 3:43
Lokalizacja: Las Kabacki
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Qba Krause pisze:a MEL dopuszczasz do siebie, że po pierwsze, istnieją mięsożercy, którzy zwracają uwagę na jakość zjadanego mięsa oraz wegetarianie/weganie, którzy jedzą co popadnie byle roślinne?
Dopuszczam. Oczywiście! Znam nawet przypadki.
Co więcej, gdybym miała dostęp do "zdrowego", pewnego mięsa czy nabiału, być może nie byłabym teraz wege. Przeraża mnie jednak to co tam może być, szczególnie gdy przez prawie półtora roku odwiedzałam przeróżnych lekarzy z zapytaniem "co mi jest?", gdy zaczęłam "więdność" w oczach, zaczęłam biegać dużo wolniej, dusiło mnie i nie pozwalało ruszać z kopyta, tak jak jeszcze niedawno skakać po górach jak kozica. Lekarze po dogłębnych badaniach rozkładali ręce i ostateczna diagnoza to "globus histericus". Musiałam coś z tym zrobić, czyli wziąć sprawy w swoje ręce (wege). Wydaje się, że wychodzę na prostą. Powoli, ale konsekwentnie. Dużo się trzeba naczytać różnej literatury (czytam też np. wątki dyskusyjne paleo i tłuszczowców, ale również różne książki np. z makrobiotyki - to już zupełne czary jing-jang), żeby jeść i żyć bardziej świadomie. Mam trochę doświadczenia życiowego z żywieniem, bo moje dzieci były alergikami - teraz stwierdzam, że NA SZCZĘŚCIE. Bo uniknęły mleka i produktów mlecznych w najważniejszym okresie swojego życia (1-8 lat). Uniknęły też wszystkich sztucznych słodyczy. Idąc tropem diety moich dzieci (z okresu przed- i przedszkolnego) mogę poruszać się spokojnie w tym, co jest potrzebne do życia/wzrostu/prawidłowego rozwoju (tzn. ja już oczywiście nie rosnę, ale ciało ciągle się regeneruje).
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

MEL, to super, szczerze gratuluję. Fajnie byłoby, żeby w toku dyskusji było widać ten szacunek i otwartość, bo często tego brakuje (to uwaga do wszystkich).

W takiej sytuacji osoby niebezpośrednio zaangażowane (czyli ogromna większość, w tym ja) czują się trochę ciężkawo i tracą zainteresowanie dyskusją.
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
Lisciasty
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 978
Rejestracja: 13 lis 2011, 21:10
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

A o co chodzi z tym mlekiem w wieku 1-8 lat? Bo się zacząłem niepokoić.
Gdy na rzyci zgolę włoski, jestem piękny, jestem boski!
Awatar użytkownika
MEL.
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1590
Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
Życiówka na 10k: 46:56
Życiówka w maratonie: 3:43
Lokalizacja: Las Kabacki
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Lisciasty pisze:A o co chodzi z tym mlekiem w wieku 1-8 lat? Bo się zacząłem niepokoić.
Moje dzieci nie piły. Karmiłam je piersi do ok. 13 m-ca życia i potem przestały dostawać mleko. Chodziły do przedszkola dla alergików (bezmleczne i bezglutenowe). Dopiero jak poszły do szkoły, to powoli zaczęły przyjmować mleko, najpierw w postaci przetworzonej (sery, kefir, śmietana, jogurt), a potem już w normalnej. Jeśli komuś się wydaje, że mleko w diecie dzieci jest niezbędne albo choćby korzystne, to ja na przykładzie swoich dzieci oraz innych znajomych alergików mogę stwierdzić z całą pewnością, że nie. Co więcej - moje dzieci NIGDY nie chorowały (ani w przedszkolu ani potem w szkole, choć mleko już przyjmowały), zdarzały się okresy z lekkim katarem, drapiącym gardłem, 1-dniowego osłabienia, ale nigdy żadna tam choroba, która eliminowałaby z normalnego życia (chodzenie do przedszkola/szkoły/wychodzenie 2 razy dziennie na spacer czy do innych ludzi). Teraz są nastolatkami z wysokim IQ (córka gimnazjalistka jest w Mensie), usportowione (syn licealista trenuje kolarstwo), zdrowe, chyba szczęśliwe. Trochę zżymają się ma moją rygorystyczną dietę, one są bardziej swobodne w tym co jedzą, ale z duża ilość owoców, warzyw i nasion w ich diecie jest normą i nie jedzą żadnego śmieciowego jedzenia.
kowalus
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 183
Rejestracja: 07 sty 2011, 17:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

MEL. pisze:
Lisciasty pisze:A o co chodzi z tym mlekiem w wieku 1-8 lat? Bo się zacząłem niepokoić.
Moje dzieci nie piły. Karmiłam je piersi do ok. 13 m-ca życia i potem przestały dostawać mleko. Chodziły do przedszkola dla alergików (bezmleczne i bezglutenowe). Dopiero jak poszły do szkoły, to powoli zaczęły przyjmować mleko, najpierw w postaci przetworzonej (sery, kefir, śmietana, jogurt), a potem już w normalnej. Jeśli komuś się wydaje, że mleko w diecie dzieci jest niezbędne albo choćby korzystne, to ja na przykładzie swoich dzieci oraz innych znajomych alergików mogę stwierdzić z całą pewnością, że nie. Co więcej - moje dzieci NIGDY nie chorowały (ani w przedszkolu ani potem w szkole, choć mleko już przyjmowały), zdarzały się okresy z lekkim katarem, drapiącym gardłem, 1-dniowego osłabienia, ale nigdy żadna tam choroba, która eliminowałaby z normalnego życia (chodzenie do przedszkola/szkoły/wychodzenie 2 razy dziennie na spacer czy do innych ludzi). Teraz są nastolatkami z wysokim IQ (córka gimnazjalistka jest w Mensie), usportowione (syn licealista trenuje kolarstwo), zdrowe, chyba szczęśliwe. Trochę zżymają się ma moją rygorystyczną dietę, one są bardziej swobodne w tym co jedzą, ale z duża ilość owoców, warzyw i nasion w ich diecie jest normą i nie jedzą żadnego śmieciowego jedzenia.
Podoba mi się :)
Wpisywałoby się w literaturę Campbela, Fuhrmana, Ewy Dąbrowskiej i innych.
Awatar użytkownika
Morfeusz
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 34
Rejestracja: 15 sty 2014, 10:05
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdańsk

Nieprzeczytany post

już pisałem, że gdy nie znamy dokładnie mechanizmu, odróżnienie korelacji i koincydencji jest bardzo trudne lub nawet niemożliwe.

Na przykładzie - jeżeli naukowiec stawia hipotezę, że dieta "X" zwiększa odporność organizmu (korelacja), powinien udowodnić, że zwiększona odporność na choroby nie istnieje bez diety "X" (czyli wykluczyć koincydencję). Co, jak sami wiecie, jest praktycznie niemożliwe.

Do tego dochodzi problem przyczynowości w zjawiskach długookresowych i jednoczesnych. Jeżeli zakładamy że A jest przyczyną B, to powinniśmy też sprawdzić, czy B nie jest przypadkiem przyczyną A ORAZ czy zmiany w A i B nie są może wywoływane przez czynnik C, którego nie uwzględniliśmy w modelu....

Na odporność organizmu ma wpływ bardzo wiele czynników. Na przykład pierwszy z brzegu: stres - ma udowodniony negatywny wpływ na układ odpornościowy. A osoby o określonej psychice (np. łagodne i mało zestresowane) mogą mieć tendencję do określonych diet (np.wegetariańskich). Albo, osoby poddane rygorom dowolnej diety mają bardziej uporządkowany tryb życia i żywienia (ważny czynnik psychologiczny), przez co czują się lepiej i są zdrowsi. Te same czynniki uniemożliwiają również przeprowadzanie naukowo poprawnych prób laboratoryjnych na większych grupach docelowych - niektórzy będą po prostu źle się czuli z niektórych dietach (wielbiciel mięsa będzie się źle czuł na wegańskich kaszkach z fasolką bez względu na ich zdrowotność).

Z tego co wiemy na pewno, to to, że człowiek może bez uszczerbku na zdrowiu żyć bardzo długo na bardzo różnych "wynalazkach" dietetycznych...
Czyli wiemy, że nic nie wiemy.

A więc smacznego (cokolwiek by to nie było)....

PS. całkiem odrębną sprawą w rozważaniach o diecie jest sumienie i tzw "carbon footprint". Dla mnie są one ważne.
tajt28
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 282
Rejestracja: 10 sty 2013, 16:09
Życiówka na 10k: 39:48 min
Życiówka w maratonie: 3:05:30
Lokalizacja: Polska B

Nieprzeczytany post

Morfeusz pisze:już pisałem, że gdy nie znamy dokładnie mechanizmu, odróżnienie korelacji i koincydencji jest bardzo trudne lub nawet niemożliwe.

Na przykładzie - jeżeli naukowiec stawia hipotezę, że dieta "X" zwiększa odporność organizmu (korelacja), powinien udowodnić, że zwiększona odporność na choroby nie istnieje bez diety "X" (czyli wykluczyć koincydencję). Co, jak sami wiecie, jest praktycznie niemożliwe.

Do tego dochodzi problem przyczynowości w zjawiskach długookresowych i jednoczesnych. Jeżeli zakładamy że A jest przyczyną B, to powinniśmy też sprawdzić, czy B nie jest przypadkiem przyczyną A ORAZ czy zmiany w A i B nie są może wywoływane przez czynnik C, którego nie uwzględniliśmy w modelu....

Na odporność organizmu ma wpływ bardzo wiele czynników. Na przykład pierwszy z brzegu: stres - ma udowodniony negatywny wpływ na układ odpornościowy. A osoby o określonej psychice (np. łagodne i mało zestresowane) mogą mieć tendencję do określonych diet (np.wegetariańskich). Albo, osoby poddane rygorom dowolnej diety mają bardziej uporządkowany tryb życia i żywienia (ważny czynnik psychologiczny), przez co czują się lepiej i są zdrowsi. Te same czynniki uniemożliwiają również przeprowadzanie naukowo poprawnych prób laboratoryjnych na większych grupach docelowych - niektórzy będą po prostu źle się czuli z niektórych dietach (wielbiciel mięsa będzie się źle czuł na wegańskich kaszkach z fasolką bez względu na ich zdrowotność).

Z tego co wiemy na pewno, to to, że człowiek może bez uszczerbku na zdrowiu żyć bardzo długo na bardzo różnych "wynalazkach" dietetycznych...
Czyli wiemy, że nic nie wiemy.

A więc smacznego (cokolwiek by to nie było)....

PS. całkiem odrębną sprawą w rozważaniach o diecie jest sumienie i tzw "carbon footprint". Dla mnie są one ważne.
Tylko dowcip polega na tym, ze takie myślenie wymaga wysiłku umysłowego, chęci zrozumienia metodologii badań, minimalnego zrozumienia statystyki. I wiąże się z tym wiele ALE, NIEPEWNOŚCI, które nie są dobrze widziane jeśli chce się wykrzyczeć własną tezę. A z głośnymi krzykami nie wygrasz bo krzykacz sprowadzi cię do swojego poziomu a potem załatwi doświadczeniem.
Wyżej padł rozkaz podania, danych, wykresów. Zostały podane i co? No złe dane, złe wykresy wszystko nie tak, ergo - MOJA teza jest jedyna. Nawet jeśli poparta jest filmikiem na youtube. Jeśli fakty przeczą teorii to tym gorzej dla faktów.
Naprawdę podziwiam Twoją chęć tłumaczenia podstaw.
Pozdrawiam.
Obrazek
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ