Bieganie i aktywność fizyczna po usunięciu żylaków (SVS)
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 5
- Rejestracja: 06 gru 2017, 00:02
- Życiówka na 10k: 42:14
- Życiówka w maratonie: 3:23:27
Cześć,
Przejrzałem forum i znalazłem kilka wpisów na temat żylaków, ale mimo wszystko chciałbym jeszcze raz podpytać. Biegam z grubsza od sześciu lat, z żylakami "walczę" - o ile branie prochów OTC można nazwać walką - od dawna. Niestety, teraz żylaki nóg są już w takim stanie, że nie będę ryzykować dłużej. Wyglądają tragicznie (nie pokazuję się na biegach bez kompresji do kolan, bo mnie ludzie pytają, czy mam hodowlę zaskrońców w nogach ) i choć nie bolą, to ryzyko powikłań w moim wieku (40+) rośnie.
Czy ktoś z Was miał, zna może kogoś, kto miał robiony zabieg usuwania niewydolnych żył - ja mam akurat metodą SVS, przegrzanej pary wodnej, ale może być tradycyjny stripping - i wrócił potem do biegania, roweru, aktywności na poziomie (co najmniej) sprzed zabiegu? Aktualnie biegam 10k na poziomie 42 min, maraton circa 3:25. I nie chciałbym, aby to się pogorszyło. Chirurg mówi, że mogę wrócić do lekkiej aktywności prawie od razu, do cięższych treningów po trzech tygodniach, ale co do wydolności... nie jest wróżką, jak twierdzi. (Rzeczywiście, skrzydełek kolorowych u niego nie widziałem ).
Stąd pytanie. Macie jakieś doświadczenia w tym względzie?
Przejrzałem forum i znalazłem kilka wpisów na temat żylaków, ale mimo wszystko chciałbym jeszcze raz podpytać. Biegam z grubsza od sześciu lat, z żylakami "walczę" - o ile branie prochów OTC można nazwać walką - od dawna. Niestety, teraz żylaki nóg są już w takim stanie, że nie będę ryzykować dłużej. Wyglądają tragicznie (nie pokazuję się na biegach bez kompresji do kolan, bo mnie ludzie pytają, czy mam hodowlę zaskrońców w nogach ) i choć nie bolą, to ryzyko powikłań w moim wieku (40+) rośnie.
Czy ktoś z Was miał, zna może kogoś, kto miał robiony zabieg usuwania niewydolnych żył - ja mam akurat metodą SVS, przegrzanej pary wodnej, ale może być tradycyjny stripping - i wrócił potem do biegania, roweru, aktywności na poziomie (co najmniej) sprzed zabiegu? Aktualnie biegam 10k na poziomie 42 min, maraton circa 3:25. I nie chciałbym, aby to się pogorszyło. Chirurg mówi, że mogę wrócić do lekkiej aktywności prawie od razu, do cięższych treningów po trzech tygodniach, ale co do wydolności... nie jest wróżką, jak twierdzi. (Rzeczywiście, skrzydełek kolorowych u niego nie widziałem ).
Stąd pytanie. Macie jakieś doświadczenia w tym względzie?
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 5
- Rejestracja: 06 gru 2017, 00:02
- Życiówka na 10k: 42:14
- Życiówka w maratonie: 3:23:27
Brzmi pocieszająco. Jeśli biegałeś przed i po zabiegu, dostrzegłeś (już po zagojeniu się tego wszystkiego) jakieś różnice na plus albo minus?Svolken pisze:Zabieg chirurgiczny robi swoje. Nie ma żyły, nie ma żylaków. Miałem 10 lat temu i spokój.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 4
- Rejestracja: 19 gru 2017, 16:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
To jest bardzo ciężki temat, ja bym nie odważył się doradzić co robić.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 5
- Rejestracja: 06 gru 2017, 00:02
- Życiówka na 10k: 42:14
- Życiówka w maratonie: 3:23:27
Pokrótce, jestem już po zabiegu - po dwóch zabiegach właściwie, bo za jednym razem nie dało się usunąć wszystkiego. Wybrałem metodę SVS, uzupełnienia były robione mikrofalami, za dwa miesiące jeszcze jeden zabieg uzupełniający. Na razie, no cóż, czuję się jakby ktoś strzelił do mnie ze śrutówki O bieganiu chwilowo nie ma mowy. Chodzić mogę - nawet znośnie, byle w pończochach uciskowych. Dla zainteresowanych, raz na tydzień, dwa, będę zdawał relację z postępów rekonwalescencji.
-
- Wyga
- Posty: 90
- Rejestracja: 12 sie 2012, 22:03
- Życiówka na 10k: 41:17
- Życiówka w maratonie: 03:53:11
Cześć.piteq pisze:Pokrótce, jestem już po zabiegu - po dwóch zabiegach właściwie, bo za jednym razem nie dało się usunąć wszystkiego. Wybrałem metodę SVS, uzupełnienia były robione mikrofalami, za dwa miesiące jeszcze jeden zabieg uzupełniający. Na razie, no cóż, czuję się jakby ktoś strzelił do mnie ze śrutówki O bieganiu chwilowo nie ma mowy. Chodzić mogę - nawet znośnie, byle w pończochach uciskowych. Dla zainteresowanych, raz na tydzień, dwa, będę zdawał relację z postępów rekonwalescencji.
Ja miałem robiony zabieg usunięcia żylaków metodą tradycyjną w połowie stycznia.
Mam 17 cięć na łydce, kostce i pod kolanem.
Spuchła mi kostka, nogę miałem posiniaczoną a pod kostką nie mam czucia
Chodzę w pończosze i dzięki niej opuchlizna powoli schodzi.
Coraz mniej kuleję.
Smaruję od samego początku po wyjściu ze szpitala miejsca zasiniaczone maścią Lioton 1000 i zasinienia znikają.
Jak po zabiegu nie byłem dobrej myśli że wrócę w miarę szybko tak teraz gdy nosze pończochę i widzę że z każdym dniem jest coraz lepiej to patrzę optymistycznie.
Mam zamiar za 2 tygodnie - czyli miesiąc po zabiegu wyjść na lekkie truchtanie. Zobaczę jak będzie.
Jeśli chodzi o powrót do pełnej sprawności - czyli do czasów jakie sie robiło przed zabiegiem - myślę że da się je kręcić tylko trzeba cierpliwości.
I tego Ci życzę. Mam nadzieję że oboje wrócimy na swoje tory
5km - 00:18:36 (Piątka przy maratonie warszawskim 2018)
10km - 00:38:52 (30 Bieg Niepodległości Warszawa 2018)
15km - 01:01:49 (Bełchatów 2017)
21,0975km - 01:30:17 (Półmaraton Praski 2018)
42,195km - 03:28:05 (39 Maraton Warszawski 2017)
10km - 00:38:52 (30 Bieg Niepodległości Warszawa 2018)
15km - 01:01:49 (Bełchatów 2017)
21,0975km - 01:30:17 (Półmaraton Praski 2018)
42,195km - 03:28:05 (39 Maraton Warszawski 2017)
-
- Wyga
- Posty: 75
- Rejestracja: 28 sty 2016, 20:34
- Życiówka na 10k: 36:58
- Życiówka w maratonie: 2:50:25
Mi znajomi odradzaja tej metody przez wyciecie, one i tak wracają po paru latach chyba w 80%, a jednemu koledze uszkodzili coś koło kostki i cały czas mówi ze to już nie te samo bieganie bo noga dretwieje od paru lat, kolega biega maratony a 2 tylko 10
- Svolken
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2276
- Rejestracja: 29 sie 2009, 15:48
- Życiówka na 10k: 46:08
- Życiówka w maratonie: 3:51:50
- Lokalizacja: Warszawa
Czytać można tylko nie wszystko jeśli zostanie usunięta żyła powierzchniowa z cięciem w pachwinie, to problem masz z głowy. Jeśli coś wyjdzie po latach to i tak w znikomej wielkości. Przeżyłem taką operację 12 lat temu i jakoś nic wielkiego się nie dzieje
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 5
- Rejestracja: 06 gru 2017, 00:02
- Życiówka na 10k: 42:14
- Życiówka w maratonie: 3:23:27
Minęło parę miesięcy, przyda się mała aktualizacja. Proces gojenia po zabiegu trwał dość długo. Nie był bolesny, tylko uciążliwy - wloty po wenflonach nie chciały się zagoić przez dobre dwa miesiące; krwawiły od byle wysiłku. Ślady po kilku (było kilkanaście) raczej już zostaną - ciemne cętki o średnicy ok. pół centymetra. Od kilku tygodni, po okresie bardzo nieregularnych treningów, wracam do w miarę sensownego (jak dla mnie) kilometrażu, czyli ~50 km tygodniowo. Wizualnie jest różnie - na skórze są ciemne, przepalone od zabiegu ślady w kształcie żył. Bardzo, bardzo powoli schodzą. Wypukłości się wchłaniają. Zdjęcia robione co kilka tygodni pokazują, że są postępy (na co dzień trudno to dostrzec). Jest istotnie coraz lepiej. Ale żeby nie było za różowo - wyłażą inne żyły, mniejsze, cieńsze, które zapewne przejmują robotę tamtych. No cóż - chirurg rzucił mi komplementem, że przy takiej ilości tkanki tłuszczowej nie mają się za bardzo gdzie schować. Poza tym, tak jak pisał citek10, nie mam czucia w okolicach kostki jednej nogi (chirurg ostrzegał). Wynika to z uszkodzenia nerwów i potencjalnie to czucie może nie wrócić. U mnie powoli, bardzo powoli wraca. Ale wrażenie jest cholernie dziwne - skóra jak obca. Biorę jakieś tabletki witaminowe na "porost nerwów".
Ogólnie jednak, po pierwszym zniesmaczeniu - bo wyobrażałem sobie, że jednak szybciej to pójdzie - jestem coraz bardziej zadowolony. Biega mi się dobrze, w tej chwili już bardzo podobnie jak przed zabiegiem, może nawet ciut lepiej - dość łatwo zejść mi na minutowych interwałach poniżej 3:50, co wcześniej wcale nie było takie oczywiste. Co biorąc pod uwagę fakt, że przez pół roku ochrzaniania się wrzuciłem dobre 3-4 kg, wygląda całkiem nieźle.
"Powrót" żył - angiogeneza - w moim wieku jest już mało realny Zresztą chyba te duże nie odrastają... Nie wiem; nie znam się. Trzeba byłoby poszukać informacji na ten temat.
Dzięki za wszystkie komentarze; citek10, dzięki, nawzajem; trzymam kciuki
Zdjęć nie wrzucam, nie każdy lubi horrory
Ogólnie jednak, po pierwszym zniesmaczeniu - bo wyobrażałem sobie, że jednak szybciej to pójdzie - jestem coraz bardziej zadowolony. Biega mi się dobrze, w tej chwili już bardzo podobnie jak przed zabiegiem, może nawet ciut lepiej - dość łatwo zejść mi na minutowych interwałach poniżej 3:50, co wcześniej wcale nie było takie oczywiste. Co biorąc pod uwagę fakt, że przez pół roku ochrzaniania się wrzuciłem dobre 3-4 kg, wygląda całkiem nieźle.
"Powrót" żył - angiogeneza - w moim wieku jest już mało realny Zresztą chyba te duże nie odrastają... Nie wiem; nie znam się. Trzeba byłoby poszukać informacji na ten temat.
Dzięki za wszystkie komentarze; citek10, dzięki, nawzajem; trzymam kciuki
Zdjęć nie wrzucam, nie każdy lubi horrory