Witam,
Planowałem w tym roku zaliczyć koronę półmaratonów, z aktualną życiówką na poziomie 1h50m i możliwościami na sporo lepsze wyniki. Niestety plany pokrzyżował niefortunny upadek ze schodów - złamanie trzonu kości udowej. Tytanowy gwóźdź ~45cm wprowadzony od strony krętarza wielkiego i 4 śruby ryglujące. Od tego czasu minęły 4 miesiące. Przez 3 miesiące poruszanie się o dwóch kulach, obciążając chorą nogę do 20kg + chodzenie ograniczone do minimum (zgodnie z zaleceniami lekarzy).
Ostatnie 5 tygodni, miałem stopniowo zwiększać obciążanie nogi chodząc o jednej kuli, do tego spacery i rower stacjonarny, ćwiczenia koordynacyjno-równoważne i rozciąganie pasma biodrowo-piszczelowego (które rozcinano w czasie operacji, przez co ruchomość w biodrze była kijowa + strzelanie w biodrze). Postępy są ogromne. Za tydzień będę miał kontrolę, po której na 99% zakończy się leczenie i kule odłożę na bok. O powrocie do biegania nie ma mowy, zrost kości będzie jeszcze za świeży, nie wspominając o zaniku mięśni w chorej nodze.
Jeśli kontrola pójdzie po mojej myśli, czy Nordic Walking będzie dobrym pomysłem pod kątem przyszłego powrotu do biegania (odbudowa mięśni uda, kondycja, praca mięśni itd)? Tak naprawdę byłoby to 8 tygodni treningów 3-4x tygodniowo, zaczynając od pół godziny i stopniowego wydłużanie czasu tydzień po tygodniu. Po tych 7 tygodniach, mam nadzieje że będę mógł wrócić do skąpego biegania :P (prognoza ortopedy sportowego)
Pozdrawiam