Hej! Jakiś czas temu sama borykałam się z nadwagą. W kilka miesięcy udało mi się trwale zejść z 74! do 56 kg wagi. Przy okazji uregulowałam sobie ciśnienie (było wysokie) i poziom cukru we krwi (też był podwyższony). Nie jestem dietetykiem, nie trzymałam się jakiejś konkretnej nazwanej diety, ale bardzo pilnowałam, żeby unikać jedzenia wysoko przetworzonego, "uszlachetnianego"

; żadnych słodyczy, panierek. Jadłam dość często (5x) małymi porcjami ogólnie pilnując makroskładników i tego, żeby się nie przejadać, z drugiej strony drastycznie nie ciąć kalorii, bo bałam się jeszcze większego spowolnienia i tak już załamanego metabolizmu. I w sumie to jadłam chyba więcej niż przed "zrzucaniem wagi".
Jeśli chodzi o jedzenie przed i po treningu: podobnie jak Ty zwykle miałam czas późnymi wieczorami. Dlatego przed lekki obiad, a po treningu drobiazg, bo zwykle nie odczuwałam głodu (jakieś złożone węglowodany np. ryż, kasza + coś z białkiem). Owoce natomiast zjadałam i zjadam w ogromnych ilościach, ale raczej do południa.
Drogi do zrzucenia wagi są różne - mi akurat taka wystarczyła. A od tamtego czasu mam ogromną niechęć i niesmak w stosunku do jedzenia niskiej jakości, nie ciągnie mnie do słodkości i mam wzorcowe (no prawie, bo od dzieciństwa problem jest z małopłytkowością) wyniki badań krwi, ciśnienia tętniczego.
Powodzonka!