pierwszy tydzień marszobiegu za mną

6 x 0,5m trucht + 4,5m marsz i mniej więcej w tym czasie udaje się pokonać ok. 3 km, średnie tętno ok 125, max 161. Z tętnem jak było tak jest, tzn zaczynam biec rośnie, rośnie, mija 30sekund, idę, tętno spada... wiem, nie odkrywczego

Generalnie nie odczuwam zmęczenia, nogi nie bolą itd. A może na forum jest jakaś osoba zaprawiona w bojach z Gdyni, która znalazła by chwilę, żeby podpowiedzieć, podejrzeć, wyeliminować błędy? zdaję sobie sprawę, że od tego są trenerzy, jednak mój nie podołał.