Z tym bieganiem na czczo to tyle było artykułów...
Ja zasadniczo trzymam się zasady że do 1h biegu nie muszę jeść przed, zwłaszcza że jestem żarłokiem i często jeszcze coś opędzluję przed snem. Biegam zawsze z samego rana, w tygodniu bladym świtem, w weekend 6-8ma. Ile musiałbym czekać na bieg po jedzeniu śniadania albo o której wstawać... Nawet najdłuższe treningi (w moim wypadku 30km) robię na jakimś kawałku owoca, ewentualnie biorę ze soba coś na trasę. Jedyny bieg gdzie śniadanie traktuję poważnie to maraton, dłuższych nie biegam więc nie wypowiadam się.
Skarzyński pisał chyba o ok 45 minutowym zapasie glikogenu po nocy, nie pamiętam już.
Waga szybko nie spadnie, trzeba regularnie ćwiczyć, nie katowałbym się głodówkami przed bieganiem. Mi bieganie na czczo nie przeszkadza. Ja jem jak prosiak żeby stracić 6kg potrzebowałem rok, aczkolwiek traktuję to jako produkt uboczny biegania, choć bardzo mile widziany. Oczywiście nie opisuję mojego przypadku jako modelowy
