Podczas biegania wiele rzeczy mnie już bolało i w ramach regeneracji wracało do normy. Achillesy, raz lewy raz prawy, kolana na szuraniu itd, itp. Wszystko tam się docierało, mikro urażało i rodziło na nowo. Mój staw skokowy, hmm. coś do mnie mówił okazjonalnie i wyglądało to tak:
- na początku biegałem krótko i tylko po betonie/asfalcie, staw na to: 'nic Ci nie powiem, masz inne obciążenia, które może bardziej Cię zainteresują'
- potem znalazłem nierówną ścieżkę utwardzaną do dłuższego biegania, staw na to: 'nooo! To teraz się zabawimy i będę się rodził na nowo'
- wracałem do betonu/asfaltu: 'znowu mnie nie zajedziesz, odpocznę sobie trochę'
- wracałem na ścieżkę i biegałem dalej: 'ho! ho! Widzę, że chcesz mnie ulepszyć, to się mikro-urodzę! i trochę będę bolał'
- kolejna sesja, staw na to: 'ok, prawy się pomęczył, to teraz niech lewy się urodzi na nowo'
- biegałem beton: 'ok teraz mnie nie zajedziesz, jestem już lepszy, dawaj dalej'
- potem: 'no dobra, to teraz prawy, ale inaczej, żeby coś się działo i będę to robił regularnie od połowy biegu'
- teraz do mnie mówi: 'będę bolał na betonie/ścieżce i trochę podczas chodzenia, żebyś pamiętał że mam tylko 7 żyć'
Słabe to.
7 żyć stawu skokowego
-
- Wyga
- Posty: 63
- Rejestracja: 20 cze 2014, 15:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
taaa 

-
- Wyga
- Posty: 63
- Rejestracja: 20 cze 2014, 15:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Sprawa nie jest poważna (w mojej opinii) stąd taki post. Z bólem mogę chodzić, nawet nie kuśtykam (może lekko odciążam nogę). Mrowi i delikatnie rwie pod zewnętrzną kostką, nawet podczas siedzenia na krześle. Raz był opuchnięty po biegu - lód/altacet załatwiał sprawę. Chyba coś tam musi się wygoić - odpocząć.
btw: nie chcę wyśmiewać kontuzji biegowych. Wiem, że różne poważne trafiają się nie tak rzadko. Zastanawiam się nad ideą zabiegiwania bólu, takiego bardziej w tle, niż agresywnego. Czy mogłem wiedzieć, że przejdzie mi to na zwykłe chodzenie? Jeśli tak, to nie wiem w którym momencie miałbym zrobić przerwę.
btw: nie chcę wyśmiewać kontuzji biegowych. Wiem, że różne poważne trafiają się nie tak rzadko. Zastanawiam się nad ideą zabiegiwania bólu, takiego bardziej w tle, niż agresywnego. Czy mogłem wiedzieć, że przejdzie mi to na zwykłe chodzenie? Jeśli tak, to nie wiem w którym momencie miałbym zrobić przerwę.