Piszę z ojczyzny chia i pierwsze słyszę, że to ma być izotonik

Chia nie robi izotonika, agua de chia czyli iskiate, czyli woda chiowa :P może ewentualnie być izotnikiem, bo dodaje się też do niej dużo soku z limonki. Jabłka to w ogóle jakaś abstrakcja, bo są mniej więcej tak egzotycznym tu owocem, jak w Polsce mango. Agua de chia to albo woda z chia albo woda z chia i limonką, ale to się pije raczej z uwagi na wartości odżywcze chia (samej roli limonki bym nie przeceniała, oni tu ładują chile i limonkę na wszystko, na desery też). Pol kraju się tym próbuje odchudzać, bo to spasiony naród, a chia taaaka dobra (trochę nie ogarniają, że zapijanie tacos agua de chia jeszcze nikogo nie odchudziło he he).
Inne zastosowanie chia to pasta z chia i pinole, co z kolei robi za 'żel energetyczny' - to już tylko hardkorowi ultrasi albo Tarahumaras.
Ja nie lubię tego pić, bo mi się przykleja do zębów i dziwnie smakuje. Dorzucam chie do placków śniadaniowych (opis w blogu w podpisie) z uwagi na jej właściwości odżywcze. Uproszczoną wersję placków, trochę a la ta pasta (chia, pinole itede) używam jako paliwo na maraton też, żele odpadają.