Start w półmaratonie z kontuzją stawu skokowego?
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 03 kwie 2014, 21:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Stało się około półtora tygodnia temu (przesadziłem z podbiegami). Przez ten czas w ogóle nie biegałem, tylko pływanie i rower. Dziś postanowiłem się przebiec około 3 km, z opaską usztywniającą. Przez kilka dni smarowałem miejsca maścią. Niestety nie okładałem lodem.
Boli po obu stronach pięty, na dole, tak między kostką a piętą. Dzisiaj w ciągu tych 3 km bolało od pierwszego kroku, do końca. Na początku prawie kulałem (w czasie biegu). Przy naciskaniu tych miejsc - boli.
Poproszę o poradę kogoś mądrzejszego niż ja - jeśli ktoś tu zajrzy: czy w tym stanie mam wystartować w półmaratonie? Na odpowiedzenie sobie mam 2 doby (Poznań, niedziela). Teoretycznie mógłbym zagryźć zęby i to przebiec (pewnie nie w czasie, który sobie założyłem (1:50)) - może nawet w czasie biegu przestałbym to czuć (?), ale czy to ma sens? Czy tylko pogorszę sobie sprawę?
Tak czy siak - wizyta u ortopedy po weekendzie wskazana, a celem - jesienny maraton.
Z góry dzięki za sugestie.
Boli po obu stronach pięty, na dole, tak między kostką a piętą. Dzisiaj w ciągu tych 3 km bolało od pierwszego kroku, do końca. Na początku prawie kulałem (w czasie biegu). Przy naciskaniu tych miejsc - boli.
Poproszę o poradę kogoś mądrzejszego niż ja - jeśli ktoś tu zajrzy: czy w tym stanie mam wystartować w półmaratonie? Na odpowiedzenie sobie mam 2 doby (Poznań, niedziela). Teoretycznie mógłbym zagryźć zęby i to przebiec (pewnie nie w czasie, który sobie założyłem (1:50)) - może nawet w czasie biegu przestałbym to czuć (?), ale czy to ma sens? Czy tylko pogorszę sobie sprawę?
Tak czy siak - wizyta u ortopedy po weekendzie wskazana, a celem - jesienny maraton.
Z góry dzięki za sugestie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 499
- Rejestracja: 02 wrz 2013, 22:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Chyba mało kto zaryzykuje poradę w stylu "leć chłopie jakoś to będzie". Twoja decyzja, ryzykujesz swoją nogą, a dokładnie być może swoim Achillesem.
kiss of life (retired)
-
- Wyga
- Posty: 132
- Rejestracja: 21 cze 2013, 22:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Specem nie jestem, ale dla mnie bieganie ma być przyjemnością, a ze startu w takim stanie przyjemności raczej mieć nie będziesz, a jeszcze większe kuku sobie zrobić możesz. Ja bym odpuścił.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 03 kwie 2014, 21:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dzięki. Tak też zrobię. Tym bardziej, że po zewnętrznej stronie - mimo okładu - spuchło mi to miejsce (taka "wnęka") między kostką a piętą. Także start nie ma sensu. Cóż, pozostaje wyciągnąć wnioski z głupiego przygotowania, odczekać i trenować, będąc mądrzejszym o zdobyte doświadczenia.
A w dniu biegu kibicować innym! Pozdrawiam.
A w dniu biegu kibicować innym! Pozdrawiam.
-
- Wyga
- Posty: 139
- Rejestracja: 20 wrz 2012, 13:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Najważniejsza rada, od razu olej ortopedę, chyba że masz sprawdzonego sportowego. Uderzaj do fizjo, ortopeda powie ci że bieganie to nie dla pana, może basen? itp. Nie mogę ich słuchać.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 499
- Rejestracja: 02 wrz 2013, 22:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Też mam takie wrażenie po opisach na tym forum z wizyt u niektórych specjalistów. Chirurg pakuje w gips, albo proponuje operację, ortopeda najczęściej wysyła na 10 dni wolnego i dopiero jak problem nie znika, to zaczyna dalej kombinować, rehabilitant szuka przyczyny, która często leży w zupełnie innym miejscu ciała, no i nieobce są mu zarówno problemy z mięśniami jak i stawami/kośćmi.
kiss of life (retired)
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
ja bym udała się do lekarza rehabilitacji
mam taką panią doktór
notabene sama biega maratony i się zna kobita na rzeczy
zbada, wyjaśni, a najlepiej jesli trzeba(bo czasem to niezbędne) przepisze leki/zastrzyki p/zapalne
oczywiście nie biegłabym


zbada, wyjaśni, a najlepiej jesli trzeba(bo czasem to niezbędne) przepisze leki/zastrzyki p/zapalne
oczywiście nie biegłabym

-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 03 kwie 2014, 21:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dzięki za porady. Nie biegłem, natomiast byłem kibicować i zobaczyć na starcie/mecie jak to jest widzieć taki bieg "z zewnątrz". Złość na siebie pomieszana z cieszenia się radością innych, no cóż...
Co do lekarzy, kontuzji... Miałem 2 lata temu kontuzję - jak na moje oko i opisy - pod tytułem "zapalenie rozcięgna podeszwowego". Bardzo uciążliwe, choć w sumie, która kontuzja nie jest... Już prawie szedłem do ortopedy, ale odczekałem kilka miesięcy (może za dużo, ale dodajmy lenistwo...) i mi przeszło.
Teraz coś z tym stawem skokowym i też już miałem w tygodniu iść do ortopedy, do tzw. lekarza z powołaniem. Ale dzięki za te wpisy, dały mi one do myślenia. Dodatkowo poczytam jeszcze inne tematy na forum.
Nie chcę wyjść na "kolejnego, który się zna na wszystkim, wielkiego mi specjalistę", ale cały czas mam w głowie scenariusz, że wydam -to się dokładnie okaże, nie wiem, jakie są teraz stawki - ok. 100 zł po to, aby usłyszeć "niech pan sobie zrobi miesiąc przerwy, a potem powoli wróci do treningów" i dostać przepisaną maść do smarowania... Z góry przepraszam czytających to ortopedów, uważających, że obrażam ich profesję, ale założę się, że w wielu przypadkach tak się kończy. OK, może u mnie będzie zdjęcie rentgenowskie, które coś wykaże, może jakieś usztywnienia stawu, itp. Może jakieś ćwiczenia rehabilitacyjne. Ale właśnie tu już chyba wkraczam na teren rehabilitantów. W moim 50-tys. mieście nie mam raczej co liczyć na lekarza sportowego z prawdziwego zdarzenia, ale nad dobrym rehabilitantem pomyślę.
Mam też jeszcze techniczne pytanie co do biegania podbiegów (czyli chyba tego treningu, gdzie przesadziłem/uczyniłem błąd), ale to już chyba w innym wątku.
Co do lekarzy, kontuzji... Miałem 2 lata temu kontuzję - jak na moje oko i opisy - pod tytułem "zapalenie rozcięgna podeszwowego". Bardzo uciążliwe, choć w sumie, która kontuzja nie jest... Już prawie szedłem do ortopedy, ale odczekałem kilka miesięcy (może za dużo, ale dodajmy lenistwo...) i mi przeszło.
Teraz coś z tym stawem skokowym i też już miałem w tygodniu iść do ortopedy, do tzw. lekarza z powołaniem. Ale dzięki za te wpisy, dały mi one do myślenia. Dodatkowo poczytam jeszcze inne tematy na forum.
Nie chcę wyjść na "kolejnego, który się zna na wszystkim, wielkiego mi specjalistę", ale cały czas mam w głowie scenariusz, że wydam -to się dokładnie okaże, nie wiem, jakie są teraz stawki - ok. 100 zł po to, aby usłyszeć "niech pan sobie zrobi miesiąc przerwy, a potem powoli wróci do treningów" i dostać przepisaną maść do smarowania... Z góry przepraszam czytających to ortopedów, uważających, że obrażam ich profesję, ale założę się, że w wielu przypadkach tak się kończy. OK, może u mnie będzie zdjęcie rentgenowskie, które coś wykaże, może jakieś usztywnienia stawu, itp. Może jakieś ćwiczenia rehabilitacyjne. Ale właśnie tu już chyba wkraczam na teren rehabilitantów. W moim 50-tys. mieście nie mam raczej co liczyć na lekarza sportowego z prawdziwego zdarzenia, ale nad dobrym rehabilitantem pomyślę.
Mam też jeszcze techniczne pytanie co do biegania podbiegów (czyli chyba tego treningu, gdzie przesadziłem/uczyniłem błąd), ale to już chyba w innym wątku.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1083
- Rejestracja: 10 lut 2012, 17:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
To co opisałeś to może być zapalenie kaletki ścięgna A. Bez usg trudno coś zdiagnozować. A rada na przyszłość, to unikaj podbiegów. Są biegi górskie, ale biegów nizinnych w swoim życiu wszystkich nie przebiegasz
Podbiegi to katowanie Achillesa...

-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 03 kwie 2014, 21:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jak już jesteśmy przy tym, to dokończę myśl a propos podbiegów...
Czytałem, że (między innymi) tak się poprawia siłę biegową, więc wcieliłem to w życie, nie mając w planach jakichś bardziej wymagających biegów górskich, ale chcąc po prostu być generalnie lepiej przygotowanym siłowo i na samych odcinkach podbiegów w czasie zawodów (w terenie nizinnym czy powiedzmy wyżynnym). Być może do wzmacniania siły biegowej wystarczyłyby interwały (plus jakaś podstawowa siłownia) - nie mówię, że nie; muszę wzbogacić tu swoją wiedzę.
Na jednym treningu - kompletnie bez sensu - zrobiłem jedne podbiegi (krótkie sprinty), po czym pobiegłem spokojniej i zrobiłem... drugie podbiegi w innym miejscu (trochę dłuższe odcinki z mniejszym nachyleniem, ciut wolniej biegane), które robiłem normalnie 1 w tygodniu na zmianę z tymi pierwszymi sprintami. Ot taka ułańska fantazja, która być może była tylko kropką nad 'i'.
Bo - abstrahując od tego improwizującego wyczynu i czy podbiegi są potrzebne - mam wątpliwości (niestety po czasie), czy prawidłowo je biegałem od strony technicznej. I z tym miałem udać się do części forum poświęconej treningom czy technice. Generalnie biegam spadając na śródstopiu. Biegam tak od lat, tak mi jest wygodniej, choć z samą regularnością biegania bywało bardzo różnie. Przyznam się, że nie kontrolowałem dokładnie, jak biegałem na podbiegach, ale wydaje mi się, że za bardzo starałem się biegać na podbiegach tak samo jak w terenie płaskim, czyli spadając na śródstopiu, co przy podbiegach jest trudniejsze i - no właśnie o tym muszę poczytać - nienaturalne (oczywiście nie mówię o jakichś pionowych ścianach, gdzie się tak nie da, ale o wzniesieniach, gdzie da się spadać na śródstopiu). Pytanie techniczne do innego wątku miało brzmieć: czy do podbiegów należy zmienić swoją naturalną technikę biegową i biegać od pięty? Wydaje mi się, że wtedy wybitnie moje Achillesy (i okolice) dostały w kość... (jeśli ktoś ma ochotę mnie zjechać za głupotę, to nie ma sprawy, pewnie mi się należy).
Czytałem, że (między innymi) tak się poprawia siłę biegową, więc wcieliłem to w życie, nie mając w planach jakichś bardziej wymagających biegów górskich, ale chcąc po prostu być generalnie lepiej przygotowanym siłowo i na samych odcinkach podbiegów w czasie zawodów (w terenie nizinnym czy powiedzmy wyżynnym). Być może do wzmacniania siły biegowej wystarczyłyby interwały (plus jakaś podstawowa siłownia) - nie mówię, że nie; muszę wzbogacić tu swoją wiedzę.
Na jednym treningu - kompletnie bez sensu - zrobiłem jedne podbiegi (krótkie sprinty), po czym pobiegłem spokojniej i zrobiłem... drugie podbiegi w innym miejscu (trochę dłuższe odcinki z mniejszym nachyleniem, ciut wolniej biegane), które robiłem normalnie 1 w tygodniu na zmianę z tymi pierwszymi sprintami. Ot taka ułańska fantazja, która być może była tylko kropką nad 'i'.
Bo - abstrahując od tego improwizującego wyczynu i czy podbiegi są potrzebne - mam wątpliwości (niestety po czasie), czy prawidłowo je biegałem od strony technicznej. I z tym miałem udać się do części forum poświęconej treningom czy technice. Generalnie biegam spadając na śródstopiu. Biegam tak od lat, tak mi jest wygodniej, choć z samą regularnością biegania bywało bardzo różnie. Przyznam się, że nie kontrolowałem dokładnie, jak biegałem na podbiegach, ale wydaje mi się, że za bardzo starałem się biegać na podbiegach tak samo jak w terenie płaskim, czyli spadając na śródstopiu, co przy podbiegach jest trudniejsze i - no właśnie o tym muszę poczytać - nienaturalne (oczywiście nie mówię o jakichś pionowych ścianach, gdzie się tak nie da, ale o wzniesieniach, gdzie da się spadać na śródstopiu). Pytanie techniczne do innego wątku miało brzmieć: czy do podbiegów należy zmienić swoją naturalną technikę biegową i biegać od pięty? Wydaje mi się, że wtedy wybitnie moje Achillesy (i okolice) dostały w kość... (jeśli ktoś ma ochotę mnie zjechać za głupotę, to nie ma sprawy, pewnie mi się należy).
Ostatnio zmieniony 07 kwie 2014, 21:33 przez girardengo, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1083
- Rejestracja: 10 lut 2012, 17:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Bieganie jest proste jak cep. Ale to nie oznacza, że... wiadomo co
Jeśli masz słabe Achillesy, a z tego wynika co napisałeś, że masz. To nie powinieneś biegać podbiegów! Bo nie będziesz biegać w ogóle... A twoim zmartwieniem staje się technika, a nie wzmacnianie Achillesa. Ćwiczenia są proste, sieć widzę że masz
Ale przed ewentualnymi ćwiczeniami musisz wyeliminować to, czy masz stan zapalny np. kaletki ścięgna. Jeśli jest tkliwość, to bardzo prawdopodobne.
No ale kto komu biegać zabroni


No ale kto komu biegać zabroni
