Z łydkami miałem już małe problemy (za mało wyćwiczone). No więc dzisiaj postanowiłem zmienić trasę biegania na... inną... pod/z górki praktycznie bez prostych (zbieg, podbieg, zbieg, podbieg po asfalcie) i przy największej górce odczułem łydki... tak jak by się rozpaliły i się paliły

. Trochu je rozciągałem podczas biegania (wspinanie na palce, krawężnik i naciskanie) ale to chwilowe tylko. Pod koniec biegania tak na odcinku 300-400m mam prostą (prosta jak prosta, bez wzniesień... no może takie minimalne jak to w drogach osiedlowych) i praktycznie przestały boleć. No ale coś sądzę iż jutro będzie to samo

. W domu od 3-4 dni ćwiczę (tak to nazwijmy) wspinanie na palcach co powoduje napięcie łydek, wytrzymuję tak 10-15s i 3 takie powtórzenia.
Może wy znacie jakieś jeszcze inne sposoby jak wzmocnić te łydki bo ewidentnie nie są nastawione na bieganie pod górkę. Na prostych to i mogę biec 8km i nic a tu ledwo 4 z haczykiem (chociaż endomondo pokazywał więcej ale jemu nie ufam już).