Każdy je, ile chce.
Wrzucanie w siebie 15 pączków - bo tradycja i czea się pochwalić - jak dla mnie bezsensu, ale co mi do tego - tak naprawdę?
Ze dwa lata temu zjadłam chyba 7, bo taką akurat miałam chęć. Za to w zeszłym roku nie zjadłam ani jednego rogala marcińskiego, bo akurat nie ciągnęło mnie w ogóle do słodyczy.
W tym roku 3. W podkoziołek też sobie zjem, bo czemu nie? Zwłaszcza, że pączki jem tylko parę razy w roku.
Mogłabym poprzestać na jednym, ale - wiem,offtop -sobie pomyślałam, że jakbym miała przed sobą jeszcze tylko miesiąc życia, to szkoda byłoby mi energii i czasu na pierdy typu przytyję-ojejku

A pomyślałam, bo jakoś mi ostatnio mocno chodzi po głowie wyrzucanie z niej bezsensownych i zachowawczych ograniczeń.