Jako że dopiero dołączyłem do forum, a moje przygody z bieganiem dopiero się rozpoczęły to myślę że dobrze było by się przedstawić.
Mam na imię Damian i mam 16 lat.
Od zawsze byłem dużym dzieciakiem, ale przez ostatnie kilka lat przybyło mi naprawdę dużo kilogramów.
Biegać zacząłem jakieś 2 miesiące temu przy wadze 120kg i wzroście 175cm. (Tak wiem, dużo...).
Poczytałem trochę na temat odchudzania i najsensowniejszym wydało mi się bieganie.
Skorzystałem z 6 tygodniowego planu biegania przedstawionego na bieganie.pl i trzeba przyznać że jest to cholernie dobry plan.
Obecnie udało mi się zrzucić około 10kg, biegam 30 min co drugi dzień i czuję się o niebo lepiej niż przed.
Ok, rozpisałem się trochę więc przejdźmy do sedna.
Od około tygodnia, po 30 minutowym treningu robię sobie sprint 10-20s.
Przez 30 minut truchtu, nogi bolą, czuję się zmęczony ale też dziwnie szczęśliwy.
Po około 5 sekundach sprintu przestaje czuć jakikolwiek ból, zmęczenie, mój oddech zwalnia (trochę mnie to martwi),
odczuwanie bodźców jest słabsze, tak jakby zmysły trochę przygasały, (biegam z muzyką na uszach

a nogi biegną jakby same, nie muszę ich kontrolować tak jak przy normalnym truchcie.
Dodam też że gdy staram się zrobić owy sprint po 5 minutach truchtu, wspomniane zjawiska nie występują a także wydaję mi się że biegnę tym sprintem dużo wolniej niż po 30 min.
Ogólnie nie jest to jakąś przeszkodą ani wielkim zmartwieniem dla mnie, jestem po prostu ciekawy dlaczego tak się dzieje i czy na dłuższą metę nie zapowiada to niczego groźnego.
Z góry dzięki za odpowiedź.
Pozdrawiam
