Komentarz do artykułu Lepiej długo i wolno niż krótko i szybko?

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
aswalt
Wyga
Wyga
Posty: 53
Rejestracja: 05 sty 2013, 23:19
Życiówka na 10k: 51.05
Życiówka w maratonie: brak
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Mimo usilnych starań nic nie zrozumiałem z tego tekstu. Albo ja jestem aż tak głupi, albo z tekstu nic nie wynika.
Dwie moje uwagi:
1) jakiekolwiek badanie tego typu prowadzone przez 3 tygodnie można wyrzucić do kosza. Chyba, że robimy je dla dziewczyn przed studniówką, które koniecznie "muszą zrzucić 6 kg w 3 tygodnie";
2) oczywiście, że spokojne długie biegi powolą zrzucić wagę otyłym. Nie muszą (nie musimy) się wcale katować wysoką intensywnością. Sam jestem tego przykładem i każdy z nas zapewne zna takie osoby, które się wlokły godzinami, ale dzięki uporowi i trzymanej diecie były w stanie zrzucić kilogramy. Zabawa się dopiero zaczyna, gdy zostaje końcówka do zrzucenia, ale wtedy już nie mówimy o otyłych.
http://www.absurdum.pl - mój kawałek sieci

Waga: 125 --> 90
PKO
Awatar użytkownika
aro05
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 329
Rejestracja: 20 cze 2012, 14:05
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

infomsp pisze:Do tego moim zdaniem trzeba dorzucić z czego na co zrzucamy. Jak mamy nadwagę lub otyłość łatwiej jest zrzucić kilka kg niż jak mamy wagę w normie (np. wg BMI) a chcemy poprawić wyniki w bieganiu. W drugim przypadku sporo więcej pracy w to trzeba włożyć, bo organizm już tak łatwo nie odpuści miernych zapasów.
BMI nie jest wiarygodnym wskaznikiem. Przyklad? przy moim wzroscie 174 cm, prawidłowa waga wynosi pomiędzy: 57 a 75 kg. 18 kg to roznica ogromna, zwlaszcza, gdy te kilogramy to tkanka tluszczowa.
infomsp
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 599
Rejestracja: 02 sty 2012, 20:30
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

aro05 pisze:
infomsp pisze:Do tego moim zdaniem trzeba dorzucić z czego na co zrzucamy. Jak mamy nadwagę lub otyłość łatwiej jest zrzucić kilka kg niż jak mamy wagę w normie (np. wg BMI) a chcemy poprawić wyniki w bieganiu. W drugim przypadku sporo więcej pracy w to trzeba włożyć, bo organizm już tak łatwo nie odpuści miernych zapasów.
BMI nie jest wiarygodnym wskaznikiem. Przyklad? przy moim wzroscie 174 cm, prawidłowa waga wynosi pomiędzy: 57 a 75 kg. 18 kg to roznica ogromna, zwlaszcza, gdy te kilogramy to tkanka tluszczowa.
Wiedziałem, że się zaraz któryś czepi. Zgadzam się z tym co napisałeś tylko po co cytujesz moją wypowiedź jak ma się to nijak do siebie?
Awatar użytkownika
aro05
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 329
Rejestracja: 20 cze 2012, 14:05
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

infomsp pisze:
aro05 pisze:
infomsp pisze:Do tego moim zdaniem trzeba dorzucić z czego na co zrzucamy. Jak mamy nadwagę lub otyłość łatwiej jest zrzucić kilka kg niż jak mamy wagę w normie (np. wg BMI) a chcemy poprawić wyniki w bieganiu. W drugim przypadku sporo więcej pracy w to trzeba włożyć, bo organizm już tak łatwo nie odpuści miernych zapasów.
BMI nie jest wiarygodnym wskaznikiem. Przyklad? przy moim wzroscie 174 cm, prawidłowa waga wynosi pomiędzy: 57 a 75 kg. 18 kg to roznica ogromna, zwlaszcza, gdy te kilogramy to tkanka tluszczowa.
Wiedziałem, że się zaraz któryś czepi. Zgadzam się z tym co napisałeś tylko po co cytujesz moją wypowiedź jak ma się to nijak do siebie?

Nie czepiam sie, poprostu wyrazam opinie.
Awatar użytkownika
kisio
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1774
Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Tak jak pisze Qba. Można mieć ujemny bilans i być tłustym prosiakiem. Można jeść więcej niż się zużywa i być szczupłym. Bilans kaloryczny to bzdura. To raz.

Ale co ciekawsze - kiedy pierwszy raz to przeczytałem u Taubsa chciałem wywalić jego książkę bo wydawało mi się to kompletną bzdurą ale po przemyśleniu sprawy i testach na sobie zaczynam się z nim zgadzać - powyżej pewnego lajtowego minimum (żwawy spacer 3x w tygodniu?) wysiłek fizyczny przeszkadza w odchudzaniu! Im więcej wysiłku tym przeszkadza bardziej. I akurat ślepo wierzący w bilans energetyczny powinni to zrozumieć najlepiej. Im więcej ćwiczymy tym więcej musimy jeść (ćwicz więcej to to samo co żryj mniej). Ale im więcej ćwiczymy tym trudniej zadbać o to, żeby nasze pożywienie było najlepszej jakości. Potem wrzucamy w siebie tony makaronów, kasz, bułek z dżemem i bananów, bo długie wybieganie, bo druga jednostka treningowa czeka wieczorem itp.

Więc czy 40, czy 70, czy LSD czy HIIT... jeden pies.. zamiast się zajeżdżać lepiej pomyśleć co w siebie wrzucamy. A trening niech nas rozwija a nie tylko redukuje ;)
infomsp
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 599
Rejestracja: 02 sty 2012, 20:30
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

kisio pisze:Tak jak pisze Qba. Można mieć ujemny bilans i być tłustym prosiakiem. Można jeść więcej niż się zużywa i być szczupłym. Bilans kaloryczny to bzdura. To raz.

Ale co ciekawsze - kiedy pierwszy raz to przeczytałem u Taubsa chciałem wywalić jego książkę bo wydawało mi się to kompletną bzdurą ale po przemyśleniu sprawy i testach na sobie zaczynam się z nim zgadzać - powyżej pewnego lajtowego minimum (żwawy spacer 3x w tygodniu?) wysiłek fizyczny przeszkadza w odchudzaniu! Im więcej wysiłku tym przeszkadza bardziej. I akurat ślepo wierzący w bilans energetyczny powinni to zrozumieć najlepiej. Im więcej ćwiczymy tym więcej musimy jeść (ćwicz więcej to to samo co żryj mniej). Ale im więcej ćwiczymy tym trudniej zadbać o to, żeby nasze pożywienie było najlepszej jakości. Potem wrzucamy w siebie tony makaronów, kasz, bułek z dżemem i bananów, bo długie wybieganie, bo druga jednostka treningowa czeka wieczorem itp.

Więc czy 40, czy 70, czy LSD czy HIIT... jeden pies.. zamiast się zajeżdżać lepiej pomyśleć co w siebie wrzucamy. A trening niech nas rozwija a nie tylko redukuje ;)
Do tego można dorzucić coś takiego jak "mentalność grubasa". Otyłość / nadwaga nie biorą się z tego, że się raz lub dwa razy zjadło za dużo na kolację. Otyłość to jest wynik sposobu życia, nawyków, uzależnień i 150 różnych innych przyczyn, które trzeba najpierw rozwiązać. Człowiek, który chce zrzucić 2 kg żeby np. zrobić 3:20 w maratonie jest w kosmicznie różnej sytuacji niż osoba, która ma 20-30 kg nadwagi. Moim zdaniem jak się człowiek nie poukłada w głowie, to choćby się zabiegał na śmierć, to nie schudnie. A tak jak piszesz, dużo trenowania to wzrost apetytu, z którym i tak jest problem i narasta presja, zaczyna się żreć, bo człowiek jest na okrągło głodny, po czym się traci kontrolę, bo organizm nie pozwoli się zagłodzić. Ktoś kto uważa, że są proste sposoby na odchudzanie, to nigdy nie był grubasem. :) To są podobne mechanizmy jak uzależnienie od alkoholu, papierosów itd. Alkoholikom też bieganie pomaga tylko niech im ktoś spróbuje powiedzieć, że to jest proste. ;)
axell
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 513
Rejestracja: 31 sty 2012, 09:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

kisio pisze:Tak jak pisze Qba. Można mieć ujemny bilans i być tłustym prosiakiem. Można jeść więcej niż się zużywa i być szczupłym. Bilans kaloryczny to bzdura. To raz.
Qba Krause pisze:zwalnia metabolizm tak, że organizm zżera siebie, traci mięśnie, a ogromną większość otrzymywanych kalorii rzuca w tłuszcz. czy nie da rady?
Napisałeś tu jak sądzę luźno teoretyczny sposób a zaraz ludzie się na niego powołują.

Masz tu dwie sprawy "zwalniający metabolizm" co dla mnie jest tożsame ze zmniejszonym zapotrzebowaniem energetycznym - mniejszy wysiłek dobowy implikuje mniejsze zapotrzebowanie i z tym chyba nie ma żadnych problemów. Natomiast mniejsza podaż pokarmu powoduje częściowe niedożywienie organizmu i organizm odcina częściowo moc - nie jesteśmy w stanie zrobić tak mocnych wyników na treningach/zawodach czy w ogóle wejść w najwyższą intensywność, dłużej trwa regeneracja. Przy ujemnym bilansie wchodzimy właśnie w taki zwolniny metabolizm. Może to być o ułamek procenta obniżona sprawność a może być w skrajnych wypadkach przy długotrwałej głodówce pełne wycieńczenie że nie mamy siły podnieść się na nogach bo tracimy równowagę. Faktem jest że jeśli te obniżenie metabolizmu częściowo rekompensuje niedobór dostarczanego paliwa - ale na pewno nie całkowicie bo zawsze z zapasów część idzie. Jeśli mamy nadmiar tłuszczu to właśnie te zapasy głownie redukują - ale struktury białkowe czyli mięśnie oczywiście też. Mięśnie cały czas ulegają zniszczeniu i są regenerowane a przy braku białka, regeneracja nie następuje. Nigdy jednak redukcja mięśni nigdy nie jest tak duża aby spowodować syntezę tłuszczy.
kisio pisze: Ale co ciekawsze - kiedy pierwszy raz to przeczytałem u Taubsa chciałem wywalić jego książkę bo wydawało mi się to kompletną bzdurą ale po przemyśleniu sprawy i testach na sobie zaczynam się z nim zgadzać - powyżej pewnego lajtowego minimum (żwawy spacer 3x w tygodniu?) wysiłek fizyczny przeszkadza w odchudzaniu! Im więcej wysiłku tym przeszkadza bardziej. I akurat ślepo wierzący w bilans energetyczny powinni to zrozumieć najlepiej. Im więcej ćwiczymy tym więcej musimy jeść (ćwicz więcej to to samo co żryj mniej). Ale im więcej ćwiczymy tym trudniej zadbać o to, żeby nasze pożywienie było najlepszej jakości. Potem wrzucamy w siebie tony makaronów, kasz, bułek z dżemem i bananów, bo długie wybieganie, bo druga jednostka treningowa czeka wieczorem itp.

Więc czy 40, czy 70, czy LSD czy HIIT... jeden pies.. zamiast się zajeżdżać lepiej pomyśleć co w siebie wrzucamy. A trening niech nas rozwija a nie tylko redukuje ;)
No nie wiem co Taubus pisał - ale przy redukcji to trzeba trochę z głową podejść. Więcej ćwiczymy - to więcej spalamy i większy apetyt - jeśli nad tym nie zapanujemy to z redukcji nici, bez ruchu nie jesteśmy w stanie tyle zredukować co z obciążeniem.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

No nie wiem co Taubus pisał - ale przy redukcji to trzeba trochę z głową podejść. Więcej ćwiczymy - to więcej spalamy i większy apetyt - jeśli nad tym nie zapanujemy to z redukcji nici, bez ruchu nie jesteśmy w stanie tyle zredukować co z obciążeniem.
Tak, szczególnie na początku odchudzania, bo wtedy generalnie jest łatwiej. Ale nie dlatego że ruch powoduje większe spalanie kalorii, tylko dlatego że normalizuje metabolizm insuliny i poprawia wrażliwość insulinową. Ludzie otyli zwykle mają insulinooporność w jakimś stopniu - dlatego poprawa wrażliwości insulinowej przez ćwiczenia powoduje na początku spadek wagi niewspółmierny do deficytu kalorycznego, a nawet spadek wagi bez deficytu kalorycznego.
The faster you are, the slower life goes by.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ