Nie podaję opisu w tytule, bo trochę przydługi - a boli mnie po bieganiu, wzdłuż piszczeli, ale nie sama kość, tylko jakby mięsień z tyłu za piszczelą, ale nie czuję tego bólu "w środku", ale tylko od wewnętrznej strony ,do kostki do góry, do mniej więcej jednej-trzeciej podudzia. Do tego, szczególnie w nocy, rypie mnie (bo inaczej tego nie można nazwać) kostka od wewnętrznej strony, a czasem też i od zewnątrz. Zastanawiam się, czy na tej kostce jest jakiś przyczep od tego bolącego mięśnia i kiedy on się przykurczy, to wtedy kostka "ciąnie". Biegam wieczorem i potem jak się położę spać, to często ból jest taki, że mnie budzi, a jestem raczej odporna.... Może ktoś miał podobnie, co z tym robić? Biegam teraz ostrożnie i rzadko, bo dopiero co wyleczyłam rozcięgno i zaczęłam biegać po prawie 3 miesiącach przerwy, więc staram się nie przeciążać. Ból po dwóch - trzech dniach niebiegania przechodzi, ale chciałabym zacząć biegać częściej, niż raz czy dwa w tygodniu, ale się boję, że pogorszę sprawę. Oczywiście wybieram się do ortopedy, ale to potrwa, może jest coś, co mogłabym zrobić na własną rękę, żeby sobie pomóc.
Pozdrawiam