"Według mnie tylko tacy jak my potrafimy oderwać się od codzienności opuścić pędzący pociąg wiedząc ze on nie ucieknie tylko wręcz przeciwnie wróci po nas"
- to tutaj nie jestem taki pewien czy my opuszczamy ten pędzący pociąg. Jeżeli mam podejść do tego metaforycznie - to mam wrażenie, iż my w tym pociągu ciągle jesteśmy, tylko wystawiamy z niego głowę dla chwili oddechu i po to aby nabrać sił do dalszego pędu. No ale to nie jest złe. Dzięki temu jesteśmy 'w czubie'

Natomiast to co mnie porusza, to to iż w tym pociągu wszyscy pasażerowie lubią mówić o stresie, napięciu, depresji. Taki służbowy temat. A może jak przestaniemy się z tym tak obnosić, to może ten problem zniknie (przynajmniej dla większości; część społeczeństaw jest rzeczywiście na krawędzi). I bynajmniej nie na zasadzie strusia chowającego głowę w piasek, ale po prostu uznamy, iż takie jest obecne życie i dzięki temu łatwiej nam to będzie zaakceptować. Mało kto z nas kupi chatkę w Bieszczadach i będzie wyplatał wiklinowe koszyki

Konfucjusz powiedzial "Rób to co lubisz, a nigdy nie będziesz pracował". Pracujmy, uczmy się - starajmy się to polubić, a wtedy bieganie nie będzie lekiem na depresję (która może jest tylko wykreowana), a jedynie wisienką na torcie

