Tylko nie śmiej się, ale mi to pomaga naprawdę. Mam bardzo lekki sen i budzę się wiele razy, aby nawet przewrócić się na drugi bok. Zazwyczaj zasypiam zaraz dalej, ale wrogiem snu jest cokolwiek o czym zaczniesz intensywniej myśleć. Zdarzyło mi się to nie raz, bo nawet świetne pomysły mi wtedy przychodzą. Dawniej wymyślałem w nocy nową pracę i od rana zabierałem sie za rozkręcanie drobnego biznesu (ale to było dawniej i to rozkręcanie bylo prostsze niż dzisiaj). Wypróbowałem i jest to dla mnie sprawdzone, że aby pozbyć się niechcianych, rozbudzających mnie myśli mówię pacierz i zasypiam. Tylko nie śmiejcie się, bo nie chodzi tu o to, że to musi byc akurat pacierz. Ale nie wymaga on do powiedzenia w myślach dużego skupienia się, a przez to nieraz się mylę i zaczynam od początku. Ale naprawdę najczęściej nie dochodzę w nim do końca. Oczywiście, że mówię go w myślach i bez złożonych rąk i klęczek. Nieraz to nawet chciałem go powiedzieć naprawdę (zwłaszcza wtedy, kiedy uzmysławiam sobie, że od miesięcy go nie mówiłem


Miłych snów.
Sam przez ten słaby sen mam ich mało, ale zazwyczaj je uwielbiam, zwłaszcza te o lataniu i te, w których siłą woli unoszę się do góry. Mam wrażenie, że tych ostatnich o lewitacji wielu osób nie doświadczyło - sama rozkosz (chociaż nie wiem dlaczego tak myślę).