
Biegam nieregularnie od ponad roku, a regularnie (2-3 razy w tygodniu) od kilku miesięcy, dystanse od 5 do 10 km. Wczoraj wieczorem po pracy pomimo przeziębienia (katar, ból gardła) i brania leków, wybrałam się na nieco dłuższy bieg niż zwykle, 15 km, bo przymierzam się do półmaratonu. Biegłam równym, spokojnym tempem, piłam napój izotoniczny i czułam się o wiele zdrowsza, po pokonaniu tych 15 km również czułam się świetnie (zero problemów z oddychaniem, bólu)

Problem zaczął się kiedy wróciłam do domu, dostałam strasznych drgawek całego ciała, takich, że ciężko mi było ustać na nogach, pociłam się straszliwie, do tego podwyższona temperatura (37,5 stopni). Nie sądzę, że to ta temperatura były przyczyną tych drgawek, gdyż takie drgawki pamiętam z dzieciństwa, ale miewałam wtedy po 40 stopni. W każdym razie nałykałam się polopiryny i poszłam spać.
Dzisiaj rano zero zakwasów, samopoczucie też lepsze (choć objawy przeziębienia niestety zostały - a liczyłam po cichu, że bieganie mnie uzdrowi
