Wklejam Ci opis z wyciągania sączków u mnie, na zachętę.

Operację miałem w 2006 roku.
---------------------------
Pan doktór po operacji tłumaczył mi, że była trochę nietypowa bo mój nos był tak zmasakrowany (od środka) że musiał sie długo męczyć.
Przez kilka dni i nocy od środy funkcjonowałem z zatkanym jakimiś tamponami nosem.
Ale na szczęście dzisiaj rano dyżurna Pani doktór zgodziła się mi już wszystko wyjąć.
- No choć tu kochany, siadaj na krzesełku wyjmiemy Ci to z noska - mówi i zbliżają się do mnie z pielęgniarką.
Pani Doktór bierze strzykawkę z wodą utlenioną, wstrzykuje mi w tampony, które mam w nosie, chwile czeka, łapie pencetą i zaczyna ciągnąć.
Ciągnie.
Z nosa wychodzi zakrwawiona taśma, leci krew, z drugą dziurką to samo.
Ciągnie dalej, taśma nadal wydaje się nie mieć końca.
- Ho ho, tyle tu tego - mruczy - w znieczuleniu to łatwo wcisnąć ale teraz wyciągnąć...
Taśma się kończy.
- Koniec? - pytam z nadzieją.
- Nie, kochany, jeszcze nie - uśmiecha się pani doktór, pielęgniarka podaje strzykawkę, znowu woda utleniona i znowu ciągną.
Ciągnie.
- No ile tego ? - niecierpliwi się w końcu Pani doktór.
Pielęgniarka asystuje ze strzykawką i pomrukuje z podziwem nad pojemnością mojej głowy.
Ciągną dalej.
- No to już chyba w mózgu siedzi- próbuje żartować lekarka.
Koniec drugiej taśmy
- Koniec ? - pytam się z nadzieją.
- No kochany, chyba jeszcze nie - lekarka zagląda do nosa i znów bierze strzykawkę.
Czuje, że robi mi się gorąco, ciśnienie chyba rośnie.
Lekarka znowu ciągnie. W drugiej dziurce coś się zablokowało więc zaczyna kręcić pencetą. Niby bardzo nie boli ale czuję że w środku głowy coś mi się kręci. Zaczynam sapać.
- Dobrze się czujesz ? - pyta lekarka
- Taaa - zgrywam twardziela
Taśma w drugiej dziurce kończy się, wracają do pierwszej.
Ciągną, widzę, że lekarka już zdenerwowana.
W pewnym momencie czuję, że jakiś skrzep krwi zablokował ujście i taśma nie chce iść. Lekarka szarpie. Ja chyba blednę bo lekarka:
- Kochany, tylko mi nie zemdlej
- Dam radę - mamroczę.
W pewnym momencie taśma zaczepia się o kość !!! Czuję że w mojej głowie taśma zaczepiła się o kość!!! Lekarka szarpie, ja blednę.
- Żeby on tu nam nie fiknął - przestraszona lekarka - kochany jak Ci?
- Słabo - przyznaję i zaczyna mi wszystko falować
- Szybko, na fotel go - biorą mnie pod ręce i przenoszą na jakiś fotel jak gdyby dentystyczny, pomagam im jak mogę.
Lekarka ciągnie - Koniec taśmy !!!!!
Wszystkim nam ulżyło. Poleżałem tam jeszcze trochę i poszedłem do pokoju.
