Super, że pojawił się wątek Biegu z Duchami. Rok bez duchów to rok stracony.
Z naszej strony pasowałby bardziej 31.X niż 30.X, powiedzmy koło 23ej, ale wszystko, co w granicach przyzwoitości jest naturalnie do negocjacji, tak w jedną jak i drugą stronę zegara.
Bardzo się cieszę, chętnie posłuchamy o planowaniu domowej manufaktury i jej wytworów.
Z treningu leci do domu szybciej, bo poszatkowaną do kiszenia kapustę trza ugniatać bosymi stopami
bczupa pisze: ... nie wiem jakie macie plany na niedzielę ale ja rano pojadę do Maryśki wypróbować nowe buty - najnowszy nabytek Brooks Cascadia czeka na chrzest w terenie
I jak? Udało się. Bo pod szlabanem o 9 nikt nie czekał, a potem nie spotkałam nikogo kto biegł wpatrzony w nowe buty .
Yogi! pisze:Z naszej strony pasowałby bardziej 31.X niż 30.X, powiedzmy koło 23ej,
niech będzie 31.10 start o 23. Tylko bądźcie bankowo, bo o tej porze to już nie będę taka odważna jak dziś rano, biegać sama po lesie. Mogę co prawda założyć dwie czołówki: jedną swoją na przód, a drugą Darka na tył i udawać, że biegnę w dwóch kierunkach - dla zmyłki potencjalnych mar. Tylko nie wiem czy dałabym radę postawić choć jeden krok gdyby coś zaszeleściło w liściach, albo ukazałyby się dwoje świecących oczu w ciemności . Najwyżej będę krzyczeć, piszczeć i wiać gdzie pieprz rośnie. Przed BN takie dodatkowe tempówki-adrenalinówki mogą być przydatne.
No właśnie kolego Bartku. Nieładnie tak wystawiać kobietę do wiatru podczas mrozu
Mimo leśnego środowiska, nie panują u nas dzikie obyczaje. Miś jest nam wzorem i latarnią, a on nas nigdy do mroźnego wiatru nie wystawił
Byłem wczoraj na inspekcji zajęć na sali, prowadzonych przez Artura Lubasa, nową gwiazdę warszawskiej fizjoterapii. Zwraca bardzo dużą uwagę na poprawne wykonywanie ćwiczeń, podkreślając, że nieprawidłowe wykonywanie ćwiczeń może prowadzić do kontuzji. Ćwiczenia są dynamiczne i mogą zmęczyć. Trochę mnie dziwi nieobecność pozostałych triathlonistów, zwłaszcza tych walczących o życiówki.
W przerwie między ćwiczeniami odbywa się merytoryczna dyskusja między Endriu, a nowym prowadzącym o wyższości techniki nad stabilnym korpusem.
Zresztą, co ja się tu będę rozpisywał, misiek pewnie wie więcej. Pół zawodowej kariery spędził w wodzie basenu na terenie kultowego warszawskiego klubu.
Ale fajnie. Tyle się dzieje w naszym wątku. W dodatku to taka ciekawa i pouczająca lektura.
Ze starych pytań, to mieliśmy Reniu wędrującą, tylko nie 100-kę, a 200-kę.
Co do fajnych ćwiczeń tri, to niestety na razie nie widzę na nie szans. Weekendy są tylko i wyłącznie dla mojej rodziny (chyba że wstanę wcześnie rano i wrócę jak reszta się dopiero zbiera... )
Coś czuję, że na BN będzie grad życiówek. Wszyscy maksymalnie skoncentrowani i trenują tak ostro, że tatarak aż czerwony od osiąganych na nim prędkości...
Ano fajne forum, dużo się dzieje to dużo się o tym pisze.
Vw stoi na parkingu i czeka na mnie, poszedłem z nim dziś trochę porozmawiać, a on biedak bez energii. Dawno nie jadł węglowodanów i opadł z sił. Teraz mamy problem, bo samochód nie stoi pod garażem tylko kawałek od niego. Renia wykaże się dziś siłą i zaniesie akumulator do ładowania. Teraz już wiadomo po co kobietom treningi siłowe we wtorkowe i czwartkowe ranki i sobotnie popołudnia.
A propos życiówek na BN to jestem bardzo ciekawy wyniku Renaty. W założeniu to ma być bieg nie na nową życiówkę tylko na ustalenie aktualnego wskaźnika VDOT, według którego ustalane są tempa. Kto czytał Danielsa ten wie o co chodzi. Będzie ciekawie jak Renia poprawi VDOT, a ja będę w polu. Po zdjęciu pancerza nie polecę przecież szybkiego treningu w 4:20/km. No i znowu będzie o czym pisać
Eeee tam, taka kurtuazja.... Nie po życiówkę, tylko po nowe VDOT. A po tak mocnym sezonie i kierunkowym przygotowaniu do biegu to każdy biegacz spodziewa się niższego poziomu VDOT niż na początku sezonu...
1 akumulator nosi się niewygodnie, bo przeciąża na jedną stronę, to może załatwić jeszcze drugi, połączyć sztangą i do ćwiczeń jak ta lala? Renia podoba Ci się pomysł? Za drobną opłatą licencyjną odstąpię...
Wczoraj miałem kolejny trening z cyklu: jak już skończyłem to bardzo go lubię. Ale nie na tataraku. Tym razem grzałem asfalt, także jakby były koleiny na drodze do Radości, to ja.
Nie wiem, czy będę dziś u trenera S, bo nie mam co zrobić z dziećmi przez godzinę. A tak lubię te treningi. Sam się tak nie skatuję.
Renia to jest twarda sztuka i nic nie wiadomo, może będzie życiówka.
Niestety, akumulator umarł i trzeba kupić nowy. Trochę to dziwne bo nie był stary i zdarzyło mu się to pierwszy raz. Chyba teraz kupię jakiś wynalazek i zobaczę jak długo będzie działał.
Piotrek, jak zapewne już wiesz, dziś na zajęciach będzie jakiś mocarz, który pływa ze wspomaganiem (Paweł Rurak) Ma się dzielić patentami na prędkość. Dlatego szukaj zastępstwa do dzieciaków, taka okazja może się prędko nie powtórzyć.
Renata pisze:a na duchy byś nie wpadł Kazig pobiegać w białej firance?
Kazig, nie daj się prosić. Skądinąd wiem, że to Twoje klimaty.
Gdyby co, u nas 30.X też może być, o czym nie napisałem a z Renią rozmawialiśmy paszczowo.
Nie po życiówkę, tylko po nowe VDOT
- Panie, panie, poczekaj pan! Co pan tam ma?
- Aa, to. To nowe VDOT. Jeszcze cieplutkie całe.
- Skąd pan to ma?
- Z Biegu Niepodległości.
- To ja też polecę, może jeszcze dostanę.
- Byle szybko!
A wczoraj na Agrykoli doping kibiców udzielił się wszystkim: Legia ograła łodzian 3:0, a ja zamiast po 50" latałam po 46-47". Inne odcinki też po parę sekund szybciej, mimo, że wiatr w twarz wiał na prostej. Fajnie było, tylko potem trzeba było wiać przed tłumem wychodzącym ze stadionu.
Świeża dostawa żurawiny surowej dotarła. Yogi, będziecie mogli zdegustować z Emilką owoc, jak i konfiturę home made i wypowiedzieć się w temacie na najbliższym naszym bieganiu.
...17... (dobrze Yogi, że liczysz, bo ja już się zaczynam gubić, tu pływanie, tam bieganie, tu jogurt, a tam mąki, otręby do chleba*)
* kupowaliście kiedyś mąkę chlebową żytnią typ 720? Nie, to wejdźcie do sklepu spożywczego i poproście. Ciekawa jestem komu się uda za pierwszym razem.
Wczoraj w delikatesach samoobsługowych młoda (to ją poniekąd tłumaczy) sprzedawczyni na moje pytanie "gdzie znajdę suszone droższe?" najpierw pokazała mi ladę z drożdżami normalnymi (takie piekarnicze w kostkach), a na moje niezadowolenie, że przecież pytałam o suszone, odpowiedziała, że chyba nie ma, bo ona o takich nigdy nie słyszała; na szczęście przyszła jej z pomocą inna sprzedawczyni (też młoda, więc jednak nie jest tak źle) i wskazała na półkę z drożdżami suszonymi w saszetkach.
Zgadza się, byłem i potwierdzam. Muszę się kiedyś wybrać na jakiś mecz. Widowisko, które wczoraj widziałem z oddali zrobiło ogromne wrażenie. Stadion jest nowy i jadąc Łazienkowską w trakcie meczu ma się wrażenie, że nie jesteśmy w Polsce. Czasy szarości i zaściankowości powoli odchodzą od nas i tylko stary Grochów się trzyma
Przyznam, że wolałbym mecz na Konwiktorskiej, ale Polonia coś ostatnio cienko przędzie.
Na Agrykoli nie chodziłem po owalu, żeby nasz futrzany cenzor się nie czepiał, ale też się wykazałem. Tym razem służyłem moją skromną wiedzą psychologiczną i wyciągałem z niebytu starą koleżankę. Tyle mam tych "telentów", że już nie wiem za co się brać
Dziękuję rachmistrzom za otuchę. Noga już nie boli i można się gimnastykować do woli
Przy takim dopingu to nie dziwne, że tak śmigałaś Renia. Ja wczoraj miałem tylko zazdrosne spojrzenia naszych lokalnych kopaczy. W dodatku długo mi się zeszło w pracy i trening był strasznie późno i ostatnie kółka kręciłem po ciemku, bo okazało się, że o 21:05 dozorca gasi światło i zamyka obiekt. Jednak z uśmiechem na ustach otworzył mi furtkę i miło pożegnał prawie 20 minut później i chyba mu nawet było przykro, że całkiem zgasił światło, bo tłumaczył się, że nie widział mnie na monitoringu (uznał pewnie, że jak poszli kopacze, to już nikogo nie ma).
Co do stadionu Legii ( w zasadzie to naszego bo z naszych pieniążków... ) to rzeczywiście fajny. Byliśmy kiedyś nawet z całą rodzinką na jednym meczu, bo chcieliśmy pokazać dzieciom jak to wygląda od środka.
Renata pisze:kupowaliście kiedyś mąkę chlebową żytnią typ 720?
O ile kojarzę z książki "Nauka rolnictwa w weekend" (swoją drogą książki "nauka ... w weekend" to była wybitna seria - co do minuty wszystko rozpisane), typ mąki mówi coś tam o stopniu oczyszczenia i białości. I tak: Typ 1 - gips budowlany, Typ 100 - gips fizjologiczny, a im wyższa, liczba tym bliżej całych ziaren. Więc może by tak samemu te ziarna na żarnach, żeby mąką wyszła fest klasa? Temat do omówienia z duchami. Cieszę się na okoliczność degustacji żurawin.
darek284 pisze:Tyle mam tych "telentów", że już nie wiem za co się brać
Serio to za te najlepsze. Wybrałem się niedawny czas temu na seminarium dotyczące talentów, żeby posłuchać co to za zwierz i co można o nim pomówić. Robiono różne badania i co ciekawe, bardziej pomyślne w ogólnych skutkach jest skupienie się na rozwoju posiadanych talentów niż praca nad słabymi stronami. Chociaż ogólny trend (przynajmniej w obszarze zawodowym) raczej temu przeczy.
PiotrekMarysin pisze:Ja wczoraj miałem tylko zazdrosne spojrzenia naszych lokalnych kopaczy.
Nie ma co się dziwić - szybko biegasz. Zwłaszcza, że wykonywałeś potówki. Czy spojrzenia pasjonatów szmacianki dodawały Ci energii czy deprymowały?