przereklamowana sprawa, ja takie ładowanie robiłem bardziej pod kątem psychologicznym niż fizjologicznym, po prostu przygotowywałem się psychicznie do startu. Teraz już tak nie robię, rzetelnie trenowałem więc psychologicznie jestem zdrówYogi! pisze:A więc: Łosoś, tuńczyk, indyk... Białko chyba mocno stoi i nieźle mnie trzepnęło po kieszeni przez ostatnie trzy dni. Dziś rano zmiana - chleb z miodem. Możecie sobie wyobrazić, co to dla misia znaczy. Teraz makaron na gazie pyrli, za chwilę jadę do biedronka wziąć zgrzewkę ryżu. Trochę finansowo się polepszy. W drodze powrotnej zahaczę do cukierni na rogu po babeczkę śmietankową.
Do sobotniego wieczora obniżamy puls, ma się rozumieć.
![oczko :oczko:](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Co do nerwów przedstartowych, to jeszcze mnie bardzo nie dopadły, bardziej stresuje się wykładem, którym mam mówić dzień wcześniej na warsztatach. Temat jest, gorzej z treścią...
![:ojoj:](./images/smilies/ojoj.gif)