KATOWICE - Stadion AWF, ul. T. Kościuszki 84, Sobota 9:30!

Awatar użytkownika
Bzium
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 499
Rejestracja: 01 kwie 2010, 14:52
Życiówka na 10k: 51:08 bieżnia
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Bzium pisze:
xenon1981 pisze:Silesia Półmaraton był w tym roku dla Mnie sprawdzianem Mocy przed głównym startem sezonu czyli Maratonem w Poznaniu.

Z uwagi na pieczołowicie dobrane obciążenia treningowe pod Maraton, nie liczyłem na jakiś spektakularny wynik, jednak magiczna granica 1h30min była jak się wydawało wyzwaniem w zasięgu.
Generalna próba przed maratonem miała dać odpowiedź na pytanie czy ostatnie 14 tygodni harówki było zmarnowane czy też istotnie przełoży się w jakiś konkretny rezultat oraz dodać pewności siebie.
Dodatkowa motywacja pojawiła się wraz z pomysłem stworzenia drużyny „BiegamBoLubię Katowice” udział w drużynie to dodatkowe obciążenie wynikiem ale i dodatkowa radość na mecie. Padła idea, „Musimy Być na Pudle” gorąco wszystkich do swojej idei namawiałem 
Dzień przed zawodami Razem z Pawłem oraz Krzyśkiem czyli naszych gości BiegamBoLubię z Warszawy pokonujemy jedno z 3 kółek Półmaratonu w celach poznawczych. W miłej atmosferze pokonuję około 7km ostatniego truchtania przed zawodami.
Taki start w zawodach podczas regularnego treningu, bez odpuszczenia jakiejś jednostki ma to do siebie, że można stanąć na starcie lekko zakwaszonym i tak też się czułem w dniu startu zaraz po przebudzeniu. Odpowiednio napełniony węglowodanami z dnia poprzedniego  posiłkowałem się rano zaledwie Herbatą z dużą ilością miodu  podniecenie ściskało żołądek.
Jako wielbiciel zimowej aury w szczególności niskich temperatur z radością w sercu wyjrzałem na balkon szybko wracając po coś ciepłego 
Pogoda wydawała się idealna, bez wiatru, bez słońca, chłodne powietrze, nic tylko gnać przed Siebie.
Na start trzeba było sobie dojechać rowerkiem, jednak to idealna rozgrzewka dla zaspanych nóg a przejechać przez Katowice z numerkiem startowym na koszulce – bezcenne 

Nasza ekipa zebrała się przed startem pod „Kapeluszem”. Wymiana poglądów, ostatnie rady od Trenera lekka rozgrzewka i już stoję w tłumie ponad tysiąca biegaczy-zapaleńców, gotowy do startu.
Plan jest prosty, utrzymać tempo delikatnie większe niż 4:15/km, trasa była zagadką przez swój górzysty profil, mimo ogromnego doświadczenia w jej pokonywaniu( podczas Treningów setki razy przemierzałem kółka zgodne z trasą Silesii jednak nigdy więcej niż 2 razy oraz nigdy w tempie startowym.
Zmotywowany, przygotowany, rozgrzany jednak lekko obolały ruszyłem na trasę. Wszyscy Jak zwykle na hurra do przodu, ścisk w czołówce, wiele przypadkowych postaci, które trzeba pokonywać jak zjazdowiec slalomem na trasie narciarskiej. Garmin po kilkuset metrach notuje czasy poniżej 4min ale już słyszę pierwsze słowa od trenerów, SPOKOJNIE!! Lekko zwalniam, przed nami główne wzniesienie biegu, to Ono decydować miało o końcowym rezultacie To ono oddzielało niejako mężczyzn od chłopców  i selekcjonowało kobiety i dziewczęta  Kolejna rada od trenera „PRACA RĄK, SPOKOJNIE NA PODBIEGU PÓŹNIEJ PRACUJESZ BIODRAMI NA ZBIEGU I NADRABIASZ STRATĘ” Na samym szczycie wodopój, jednak nikt Jak widzę(Ja także) nie decyduje się jeszcze na nawadnianie. Na bardzo długim zbiegu staram się nie usztywniać , rozluźnić ręce i po prostu cisnąć do przodu. Pierwsze kółko mija bez większej historii, w dodatku ciągle brak słońca, ciągle umiarkowana temperatura co sprzyja oddychaniu oraz ogranicza przegrzanie(bardzo istotne w moim przypadku).
Fantastyczni kibice entuzjastycznie witają nas przebiegających strefę START/META, w głowie tylko jedna myśl, to kółko będzie najważniejsze, trzeba nadrobić kilka sekund żeby nie brakło na Mecie. Drugie starcie z głównym podbiegiem chyba przez chwilowy brak trenera obok w innym stylu, bardziej agresywnie, Na szczycie niewiele straty czasowej, lekka zadyszka ale kubek wody wylany na głowę(pojawia się słońce) stawia Mnie na nogi ponownie. Trener pyta na zbiegu Czy wszystko w porządku, czy kontroluję czas? Odpowiadam że jest dobrze, średni czas jest ciut lepszy około 4:13/km i tak też docieram na początek ostatniego kółka.

Z miejsca przyśpieszam, jakby świadom że trzecie starcie z Górą może już nie być tak przyjemne jak dwa poprzednie, u podnóża mam średnią 4:11 a więc nadrobiłem sporo, pojawia się już taktyka w głowie, jeśli nie padnę na podbiegu To będzie bardzo dobrze. Jak myślałem tak też się okazało, słońce w plecy i trzeci długi podbieg był bardzo wyczerpujący, tempo znacznie siadło, i nawet a zbiegu biegło się stosunkowo ciężko, jakieś 2,5km do mety zaczęła się płaska ostatnia strefa, Od tego momentu do samej Mety towarzyszy mi asystent trenera(Piotr) odpowiednio motywując mnie do biegu. Czuję swobodę po zbiegu i wyraźnie zaczynam przyśpieszać, Na tym etapie karę za szybki start płaci wiele osób, z każdym metrem biegnie mi się lepiej i szybciej, mijam kolejne osoby które nie zachowały sił na koniec.
Ostatnie 1000 metrów do mety a na Garminie ponad 5 minut do porządanego czasu  Piotr nakłania do przyśpieszenia, Ja jednak chce Dumnie wbiec na metę, 300m do mety zaczynam finish, mijam zwalniającego biegacza w czarnej koszulce, widzę bramkę startową ze świadomością że to już Meta, spojrzenie na Garmina – jest świetnie, rozkładam ręce w geście triumfu, mijam matę pomiarową, zatrzymuje Garmina i nagle…. Gdzie medale gdzie są wszyscy?  To jeszcze 100 metrów…  Kolega w czarnej koszulce znów mnie dogania, załączam ponownie Garmina i resztką sił zbieram się na jeszcze jeden Mocny finisz  Wygrałem  Wszyscy Wygraliśmy.

To były piękne zawody, Piękna MOJA ,domowa trasa, Wszystkie znajome uśmiechnięte buzie i Trenerzy którzy sprawili że czułem się na trasie jak Gebreselasie na Maratonie Berlińskim.
1h28min41s To nowy szczyt moich możliwości, Wiara w Siebie na pewno wzrosła, Już wiem że opłacało się trenować, wiem że w Poznaniu mogę się pokusić o pokonanie kolejnego szczytu swoich możliwości.
Dziękuje wszystkim za Obecność, Doping, pomoc podczas biegu i Towarzystwo na Mecie. Darek, Piotrek,Wito bez Was pewnie nie osiągnąłbym takiego czasu ;-)

Pozdrawiam Damian



JAK TO SIĘ MÓWI DO 3 RAZY SZTUKA.......


Eh...chyba pójdę już spać :P
nie poddam się....................
MUSZĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘ





:)
Bzium - Forever!!!
"BÓL PRZEMIJA - CHWAŁA POZOSTAJE"

http://www.youtube.com/watch?v=FCo7Wn7G ... re=related
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Bzium
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 499
Rejestracja: 01 kwie 2010, 14:52
Życiówka na 10k: 51:08 bieżnia
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

jak to się mówi...cel uświęca środki

Teraz mogę w spokoju ze sceny zejść:)


przypominam w sobote COOper :) yeah!!!
Bzium - Forever!!!
"BÓL PRZEMIJA - CHWAŁA POZOSTAJE"

http://www.youtube.com/watch?v=FCo7Wn7G ... re=related
xenon1981
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 338
Rejestracja: 08 kwie 2010, 22:00

Nieprzeczytany post

ale Trenerze, ty masz jednak ... :-)
Awatar użytkownika
Bzium
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 499
Rejestracja: 01 kwie 2010, 14:52
Życiówka na 10k: 51:08 bieżnia
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

xenon1981 pisze:ale Trenerze, ty masz jednak ... :-)
no wal śmiało:)

Natalia powiedziała, ze da Ci wygrać następnym razem:) Jest panną, wiec nie w Twoim typie, co?? ale mozesz z nią potrenować, na dobre Ci by to wyszło....ciekawe ile byś wytrzymał.. Moze tylko wyjścia do sauny?? :P:P:P
Bzium - Forever!!!
"BÓL PRZEMIJA - CHWAŁA POZOSTAJE"

http://www.youtube.com/watch?v=FCo7Wn7G ... re=related
dadziap
Wyga
Wyga
Posty: 76
Rejestracja: 28 cze 2011, 15:36
Życiówka na 10k: 00:57:34
Życiówka w maratonie: 04:54:07

Nieprzeczytany post

Silesia
no nie udało się, mimo szczerych chęci się nie udało:(

Po dobie analizowania błędów, niedociągnięć i zaniechań doszłam do wniosku, że sama sobie zabieram radość ze startów, zamiast cieszyć się bieganiem. A tak! cieszyć się - to jest możliwe. Jeszcze kilka miesięcy temu zastanawiałam czy nadejdzie taki czas, że bieganie zacznie sprawiać mi przyjemność. I stało się. Nie zawsze, nie często, czasem.... Czasem zadaża się taki bieg, kiedy nie czuję bólu, zmęczenia, zadyszki . Po prostu biegnę i jest mi dobrze. I to jest fajne. W końcu BiegamBoLubie :-D
Myslę, że o tym trzeba pamiętać. W tym wiecznym pędzie do poprawiania wyników, bicia rekordów i rywalizacji zapominamy, że droga do celu też może być przyjemnością. To tak jak z tym nieszczęsnym króliczkiem... jak już go złapiesz, chcesz następnego.
Jeszcze w maju na pólmaraton potrzebowałam więcej niż 2 i pół godziny, więcej cierpienia i bólu - "zakwasy" murowane przez dwa dni. Dzisiaj wiem, że w każdy niedzielny poranek mogę przebiec taki dystans, a popołudniu pojeździć rowerem. Złapałam tego króliczka, teraz chcę szybciej, lepiej.... ale i tak się cieszę...

Oficjalny wynik netto 2:18:10 - zabrakło 3'11'' do wyniku akceptowalnego (przeze mnie).
Obrazek
Awatar użytkownika
wolfi
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 312
Rejestracja: 01 maja 2010, 08:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

xenon1981 pisze:Z chęcią przeczytam równie wylewną relację OLA, Marcina niekoniecznie bo on Lightowo pobiegł "wystartowałem biegło się rózno , O juz meta, drużyna na 8 miejscu a jakbym przyspieszyl byloby 7e :) hahaha
hehe, a poczekaj co będzie jak skończę lightowo biegać, tylko zacznę na serio, zbledną Damianie Twoje życiówki i przygaśnie twój blask:) ale zmobilizowałeś mnie, będzie relacja, wylewna.

A w drużynówce dobry wynik, jesteśmy przed takimi potęgami amatorskiego biegania jak Doliniarze i Truchtacz Mysłowice:)
xenon1981
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 338
Rejestracja: 08 kwie 2010, 22:00

Nieprzeczytany post

Daga- już Ci mówię, Ja to widzę tak,
100 ciężkich treningów na które wychodzisz ze skrzywioną mordką, i potem Biegam Bo lubię na zawodach.
Ja miałem niesamowitego Funa w niedziele, bo jak masz pewność że sie nie opieprzałeś, jak wiesz juz po kilku kilometrach że króliczek CI nie ucieknie to masz takiego Funa że hej. A że na trasie boli? Przyzwyczailem sie że jak nie boli, jak niema nadludzkiego wysiłku to Coś jest chyba nie tak jak powinno.
Fun, będziemy mieć za 2 tygodnie, w Poznaniu, Zapowiada się że pobijemy Warszawkę w ilości uczestników ma być NAS ponad 4500. FUN będzie już na starcie ;) I wiem dobrze że będzie ból, że będzie straszne napięcie przed startem, już w głowie powoli układam sobie cały bieg, Podobno tam zawsze muza jest grana na żywo na trasie, kibiców dużo, Będzie SUPEROWO. Święto Biegania.

Treneiro- Ze ja nie wytrzymam ? Od stycznia mam grubo ponad 2000km w nogach, ostatnie 14 tygodni zapierdzielałem jak dziki, przeciążając sobie wszystko co można przeciążyć :), Od tego Półmaratonu zaczął się odpoczynek i schodzenie w dół z kilometrażem, za 2 tygodnie "Wziąłbym" Natkę w cuglach :-)
Na saunie byłem wczoraj :-) nie widziałem Jej ;-) Zapraszam :)

Ty Masz jednak ...prawie tak nierówno pod Dynką Jak Ja :-)

Marcinie :) masz racje, jak poprawili wyniki to doliniarze spadliz 2 na 9 miejsce :) ale popatrz jaki poziom :) jakbym sie zapisał jako doliniarz to byliby na pudle :) A tak to MY JESTESMY OD NICH LEPSI :) A co to będzie jak TY zaczniesz BIEGAĆ HARDCOROWO :) czekamy na to :)
czekam na wyzwanie bo co tam ten bziumik, na starcie od razu gdzies ucieka(boi się rywalizacji) :)
Awatar użytkownika
olotraper
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 540
Rejestracja: 10 kwie 2011, 14:40
Życiówka na 10k: 01:01:45
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Na razie tyle, ale napiszę moją relację :-)
Obrazek
Awatar użytkownika
wolfi
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 312
Rejestracja: 01 maja 2010, 08:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ten półmaraton długo pozostawał dla mnie dużą niewiadomą. Nie wiedziałem czy biec, a może lepiej na 7 km? W maju i czerwcu biegałem sporadycznie borykając się głównie z kontuzją. Potem były wakacje, całkowicie nie biegowe. A priorytetem były zawody triatlonowe. Więc do zawodów przystępowałem ze średnim kilometrażem tygodniowym z ostatnich miesięcy - 15 km. Podobno to mało :) Jednak może dzięki rowerowi, albo dzięki km przebiegniętym w poprzednich latach porobiłem we wrześniu całkiem fajne życiówki na 5 i 10 km. Także świeżość i szybkość nawet była. Nie wiedziałem jedynie z jak wytrzymałością i planowałem tę połówką jakoś sobie przetruchtać, może komuś pozającować. Ale idea walki w drużynówce podziałała mobilizująco. Wszak nie biegnę już tylko dla siebie ale dla drużyny, więc trzeba walczyć. I postawiłem sobie za cel kolejną zyciówkę złamanie 1:45 ze sporym zapasem.

Spotykamy się pod Kapeluszem, sporo znajomych, jeszcze pogawędki przed startem. Jeszcze czułem szybkie 800 m z poprzedniego dnia. Ale trasa fajna, pętlę z długim, spokojnym podbiegiem, tak lubię. Pogoda też super, także nastawienie pozytywne. Problem był taki, że zalałem niedawno zegarek i muszę biec na czuja bez pomiaru czasu. No nic jakoś to będzie, utrzymywanie równego tempa na zawodach to ciekawe wyzwanie. Co pętlę jest wyświetlacz z pomiarem czasu no i zawsze można spytać jakiegoś uczynnego biegacza obok:) Więc jakoś to będzie. Choć jednego pana to mi się potem nawet żal zrobiło. Bo spytałem go jaki czas mamy gdzieś na 4-5 kilometrze i biedak zaczął grzebać w swoim Garminie i troszkę musiał się naprzyciskać zanim odnalazł ten czas.

Zacząłem spokojnie, jakoś zawsze mi się ciężko biegnie początkowe kilometry, potem jest dobrze na 1-2 kilometrze spotykam Ola, jak zawsze pozytywnie nastawiony. Pierwszy podbieg spokojnie i przyjemnie. Fajnie, że mieliśmy wsparcie ekipy rowerowej na trasie. I choć ich pomoc nie była niezbędna to łatwiej się biegło ze świadomością, że gdzieś tam są na trasie. I można komuś powiedzieć, że jest ok. Na 5 km spotykam Witosława i trochę biegniemy razem w zasadzie to do pierwszego bufetu. Na końcu pierwszego kółka okazało się, ze czas jest idealny.

Drugi podbieg też ok. Na końcu podbiegu jeszcze pytam jakiegoś biegacza o czas, trochę pogadaliśmy i w zasadzie ponad 10 km prawie do końca biegliśmy razem wzajemnie się mobilizując. Drugie kółko też czas idealny, samopoczucie ok, ale ze świadomością, że najtrudniejsze jeszcze przed nami. Wraz z moim współtowarzyszem jeszcze omawiamy ostatni podbieg, właściwie to wmawiamy sobie, że ten podbieg jest malutki a my jesteśmy wielcy. No i przychodzi chwila prawdy i faktycznie na podbiegu było ciężko, ale trzymając równe tempo sporo ludzi tam wyprzedziliśmy. U góry jeszcze się oblałem wodą na orzeźwienie i w dół. Zbieg ok, ale już było ciężko, tak 2-3 km przed metą już miałem naprawdę dość. No nic puszczam kolegę przodem i podejmuję swoją walkę, jeszcze Darek coś tam krzyczy i jakoś trzymam w miarę równe tempo, byle dobiec do kibiców przy Kapeluszu potem już będzie ok. Strasznie się dłużyła ta prosta. Patrzę na czas na zegarze właśnie wskakuje 1:43:00 więc fajnie:) spokojnie dobiegam do mety. Potem już tylko medale, gratulacje, zdjęcia, jedzenie :)
Awatar użytkownika
olotraper
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 540
Rejestracja: 10 kwie 2011, 14:40
Życiówka na 10k: 01:01:45
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

Nieprzeczytany post

wolfi pisze: spokojnie dobiegam do mety
Za to spokojnie to trzy dodatkowe kółka, a nie jedno :-) no nie Xenon?
Obrazek
Początkująca
Wyga
Wyga
Posty: 96
Rejestracja: 02 lis 2010, 12:49
Życiówka na 10k: 48:45:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Brawo brawo!!!!

a jakie pociągające relacje.

Gratuluję wszystkim półmaratończykom minionej niedzielnej Silesii :)
Awatar użytkownika
Bzium
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 499
Rejestracja: 01 kwie 2010, 14:52
Życiówka na 10k: 51:08 bieżnia
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

xenon1981 pisze:
Treneiro- Ze ja nie wytrzymam ? Od stycznia mam grubo ponad 2000km w nogach, ostatnie 14 tygodni zapierdzielałem jak dziki, przeciążając sobie wszystko co można przeciążyć :), Od tego Półmaratonu zaczął się odpoczynek i schodzenie w dół z kilometrażem, za 2 tygodnie "Wziąłbym" Natkę w cuglach :-)
Na saunie byłem wczoraj :-) nie widziałem Jej ;-) Zapraszam :)

Ty Masz jednak ...prawie tak nierówno pod Dynką Jak Ja :-)





czekam na wyzwanie bo co tam ten bziumik, na starcie od razu gdzies ucieka(boi się rywalizacji) :)
Może NATKA się wypowie w końcu...i będziesz wiedział więcej w tej materii
Bzium - Forever!!!
"BÓL PRZEMIJA - CHWAŁA POZOSTAJE"

http://www.youtube.com/watch?v=FCo7Wn7G ... re=related
SamBa
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 8
Rejestracja: 12 wrz 2011, 15:55
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Podsumowując niedzielę: Nie posłuchałam mądrzejszych kolegów i dałam się ponieść emocjom. Na 15 km mieliśmy ok 2 minut poniżej planowanego czasu, no a potem było już pod górkę - dosłownie i w przenośni. Nie złamałam 2h, zdarzyło się pomaszerować, a to już dla mnie nie jest bieg, więc mam do siebie sporo żalu. Oczywiście dziękuję za wszelkie wsparcie, głównie mojemu mężowi, który wiernie towarzyszył mi przez cały czas (a ja wstrętna zołza jeszcze go odstawiłam na finiszu :)). Tak czy siak, zabieram się do roboty (Treneiro pomoże, prawda?) i Biegam dalej Bo Lubię. I Was też lubię jakby co:) Do zobaczenia na Cooperze.

I jeszcze raz gratuluję wszystkim genialnych wyników!
turek75_31
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 241
Rejestracja: 17 mar 2011, 14:34

Nieprzeczytany post

Vitam

Ktoś ma ochotę w niedzielę na Biegu Dzika pobiegać?
Chciałbym tam wreszcie pobiec. Ale nie cały dystans, tak ze 3 kółka.

Pozdrawiam
Piotr
Awatar użytkownika
olotraper
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 540
Rejestracja: 10 kwie 2011, 14:40
Życiówka na 10k: 01:01:45
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

Nieprzeczytany post

pomyślimy
Obrazek
ODPOWIEDZ