U mnie w tym roku wyjątkowo wypada mycie okien. Tradycyjnie ubranie choinki (sztucznej, bo taką odziedziczyliśmy

) z dzieciakami w Wigilię. Kolejny raz upiekło mi się i nie będę musiał mordować karpia

- już leży pokawałkowany w lodówce. Nie żeby mnie to jakoś brzydziło, albo że jestem jakimś nawiedzonym eko- czy wege-zbokiem

, no ale ta wątpliwa przyjemność mnie ominie. Trzepanie też mnie ominie - nie mamy dywanów

, a odkurzanie wolę od mycia garów

.
Biegać dziś nie biegałem. Plany pokrzyżował mi jakiś dziwny przypadek. Generalnie po schodach biegam i w pracy wbiegając na piętro coś se zrobiłem i boli mnie za kolanem nieco poniżej - sama góra łydki. Wstrętny, tępy ból...

.
E.. tam doktorat - pewnie taki, jak radziecka myśl naukowa z tego kawału jak amerykanie wylądowali na Księżycu i ruski chciały być lepsze to partia wymyśliła, że zorganizują wyprawę na Słońce. - ależ Towarzyszu! Słońce jest strasznie gorące, Spłoniemy! - Spokojnie obywatelu, o tym partia tez pomyślała, dlatego polecicie w nocy

. Wot taka ta moja nauka

. Gdyby to wszystko dał osiętak prosto policzyć, to by tu same usainy na forum siedziały

.
Co do liczenia to te CO2 też se policzyłem i wyszło mi, że jednak ta bestia człowiek w jakimś tam stopniu odpowiada za wzrost CO2 w atmosferze. No ale opieralem się na jednym źródle i dlatego nie traktuję tego jako „jedynie słusznej drogi”.
Pozdro i dobranoc

.