z tymi czasami to jest trochę tak :
"fajnie by było złamać (to sobie wpisz co chcesz i na jakim chcesz dystansie"
niestety - wiąże się to z pewną wymierną pracą która jest wymagana do osiągnięcia celu... inne obciążenia są potrzebne by złamać 4:00 w maratonie... a inne na 3:20... a jeszcze inne na 3:00 czy 2:40
Myślę że zanim w ogóle wyznaczamy sobie cele typu :3:30 w maratonie musimy się za każdym razem zastanowić "ale po co mi to"

czy będę wtedy "zaawansowanym biegaczem" ? czy własna satysfakcja jest wystarczającą motywacją - bo przecież z takim czasem żadnych innych profitów nie uzyskamy. (no może poza zdrowiem)
Oczywiście będziemy "w innej grupie biegaczy" ... ale czy to jest "to" ?
Wiadomo że fajnie by było biegać 40 zamiast 50 minut na 10 km

tak samo jak fajnie by było biegać 3h zamiast 4h maraton

tylko że ja np. nie mam na to czasu

Tj. pewnie bym miał gdyby to było najważniejsze

a nie jest... - jeśli uda się poprawić czas w maratonie - to super... jak się nie uda... cóż - wszystko zgodnie z "treningiem"

niestety wiem że na 5x w tygodniu mnie nie stać.. 4x ostatnio tez nie umiem utrzymać

do tego te tańce które ogólnie równo mi się gryzą z bieganiem
Ja lubię biegać

lubię bić życiówki, lubię pisać o bieganiu, czytać o bieganiu i podpowiadać to co wyczytałem... ale niestety nie mam chyba już złudzeń co do tego że żeby mieć jakieś wyniki to jednak trzeba JAKĄŚ tam większą pracę w to wszystko włożyć i to przez pewien określony (i nie krótki) czas.
Dlatego po prostu cieszmy się z takiego biegania które sprawia nam frajdę... nie zależnie od tego czy to 7x w tygodniu wg danielsa... czy 3x w tygodniu wg własnego samopoczucia
