Oj ! Joycat ! Cwiczenia, wiszenia, rozciągania placów, karku, szyi - może więcej tego.
Wojtek
Sugerujesz, żeby do Dziekanowa Autobusem a potem biegiem do Truskawia, tak?
Ja jak byłem mały to dużo tam z mamą chodziłem ale teraz dawno nie i oprócz tych terenów po ktróych biegam - bardzo bliska Puszcza, nawet do Góry Ojca nie dobiegam - to nie znam za bardzo rejonów. Musze się wgryźć w mapę.
Puszcza Kampinoska
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Bardzo polecam ten wariant . Niestety , juz 15 lat sie zbliza jak jestem na wychodzctwie i nie podam wartosci kilometrowej . Polecam uaktualniony Przewodnik po Puszczy Lechoslawa Hertza
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 684
- Rejestracja: 19 cze 2001, 10:56
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 2:58:00
- Lokalizacja: Warszawa
Fredzio:
mogę być w Dąbrowie Leśnej na parkingu o godz. 9.00. Mam w planie dystans długi (> 25km). Masz ochotę - to potwierdź i przybywaj. Inne osoby mogące biec taki dystans w tempie około 5 - 5:15/km też mile widziane.
mogę być w Dąbrowie Leśnej na parkingu o godz. 9.00. Mam w planie dystans długi (> 25km). Masz ochotę - to potwierdź i przybywaj. Inne osoby mogące biec taki dystans w tempie około 5 - 5:15/km też mile widziane.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Ziut, dzięki ale już z Jankiem w innym miejscu jesteśmy umówieni.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Z Jankiem bylismy umówieni pod wejsciem do AWF o 8:00. Ja i Grubcio. Grubcio jednak przezornie zachorował i przyszedłem sam. Jak zwykle spóźniony (chyba 6 min).
Pojechaliśmy samochodem Janka do wioski Dąbrowa Stara.
I tam się zaczęła moja "gehenna". Bieglismy 3h11 min co jak na moje ostatniotygodnbiowe niebieganie (oprócz sobót) to było baaaardzo dużo (całe szczęście, że biegałem w czwartek, piatek i sobote to byłem rozruszany).
Przebieglismy około 32 km. Tempo może wydawać się wolne, ale bieganie po górkach, piaszczystych ściażkach, nierównościach nie jest takie proste.
Nie byłem psychicznie nastawiony na te 3 godziny. Mimo, że Janek mówił, to nastawiałem się raczej na niewiele powyżej 2 h.
Jak dobieglismy do jakiejś wioski z której ludzie po mszy wychodzili - chyba 1h30 min od startu, byłem już wtedy nieźle zmęczony. Jak Janek powiedział, że: "Już ze 40% mamy za sobą" to walka się we mnie wewnetrzna rozegrała, czy się nie rozpłakać. Ale ....chyba nic Janek nie zauważył.
Jak wbiegaliśmy na jakąkolwiek górkę, to Janek przyspieszał. Trzymałem się go ale ledwo.
Jak mineły 3 h to czułem, ze długo już nie pociągnę. Janek zaczął właśnie przyspieszać pod kolejną górką a ja sobie pomyślałem, że dla mnie to już bedzie ostatnia dziś górka. I wtedy na szczycie oczom moim ukazał się piekny widok - szosa do której biegliśmy.
To mnie tak podbudowało, że tą szosą, mimo, że juz mocno zmeczony to jakies szybsze przebieżki zacząłem uprawiać.
Dziś czuje sie dobrze. Żadnych zakwasów.
Ale widzę, że na razie jestem jeszcze słaby.
Pojechaliśmy samochodem Janka do wioski Dąbrowa Stara.
I tam się zaczęła moja "gehenna". Bieglismy 3h11 min co jak na moje ostatniotygodnbiowe niebieganie (oprócz sobót) to było baaaardzo dużo (całe szczęście, że biegałem w czwartek, piatek i sobote to byłem rozruszany).
Przebieglismy około 32 km. Tempo może wydawać się wolne, ale bieganie po górkach, piaszczystych ściażkach, nierównościach nie jest takie proste.
Nie byłem psychicznie nastawiony na te 3 godziny. Mimo, że Janek mówił, to nastawiałem się raczej na niewiele powyżej 2 h.
Jak dobieglismy do jakiejś wioski z której ludzie po mszy wychodzili - chyba 1h30 min od startu, byłem już wtedy nieźle zmęczony. Jak Janek powiedział, że: "Już ze 40% mamy za sobą" to walka się we mnie wewnetrzna rozegrała, czy się nie rozpłakać. Ale ....chyba nic Janek nie zauważył.
Jak wbiegaliśmy na jakąkolwiek górkę, to Janek przyspieszał. Trzymałem się go ale ledwo.
Jak mineły 3 h to czułem, ze długo już nie pociągnę. Janek zaczął właśnie przyspieszać pod kolejną górką a ja sobie pomyślałem, że dla mnie to już bedzie ostatnia dziś górka. I wtedy na szczycie oczom moim ukazał się piekny widok - szosa do której biegliśmy.
To mnie tak podbudowało, że tą szosą, mimo, że juz mocno zmeczony to jakies szybsze przebieżki zacząłem uprawiać.
Dziś czuje sie dobrze. Żadnych zakwasów.
Ale widzę, że na razie jestem jeszcze słaby.