Zdarzyło mi się to raz na dużym mrozie, kiedy zeskakiwałem z jakiejś płyty na chodnik w okolicach budowy obwodnicy Wrocławia. Wtedy zauważyłem, że czujnik "wyskoczył" z mocowania ale jakoś go znalazłem w śniegu.
Od tamtej pory minął ponad rok i zawsze wszystko było ok. Ostatnio zauważyłem jego brak. Jestem niemal pewien, że nie zginął w trakcie biegu (zostały by "sanki" w sznurówkach) tylko zainteresował się nim mój piesek... albo czteroletnia córka, która utrzymuje, że o niczym nie wie

Peszek po prostu

Cracovia Maraton pobiegłem z pożyczonym czujnikiem, który dodatkowo przymocowałem cienką opaską zaciskową, taką do kabli elektrycznych, i tego to już nic poza nożem nie ruszy

Polecam takie "dodatkowe" mocowanie.
Czekam na oferty, bo pożyczone cudo muszę lada dzień zwrócić
Pozdrawiam,
czmieloo