kisio pisze:Zoltar - To, że Ty lub Jurek oczekujecie, że tak powinno być wcale nie oznacza, że prawo tak stanowi. Nie ma przepisu nakazującego przedsiębiorcy postępowanie zgodnie z sumieniem/dobrym wychowaniem/przyjętymi w społeczeństwie a nie ujętymi w kodeksach normami/enigmatycznie ujętymi 'dobrymi praktykami kupieckimi'. Przedsiębiorca ma obowiązek postępować zgodnie z obowiązującym prawem i tu jedynym odstępstwem jest nie zwrócenie tych nieszczęsnych 17zł. Cała reszta to pobożne życzenia, które sprzedawca może spełnić z dowolnych pobudek (bo mu się to opłaca/bo nie chce mu się użerać z krzykaczem na forum/bo jest poczciwym sprzedawcą/bo nie prowadzi sklepu, żeby zarabiać tylko robić ludziom dobrze) lub nie i do niczego go nie zmusisz ani jęczeniem na forum ani pozwem sądowym.
Niestety obawiam się że nie masz racji. Nie chodzi tylko o zasady moralne, ale również prawne.
Sprzedawca przedstawił ofertę handlową, kupujący na nią przystał i zawarli wiążącą umowę - prawnie wiążącą.
W przypadku sklepów internetowych większość produktów nie jest w posiadaniu sklepu w momencie zawierania umowy sprzedaży. Sprzedający powinien dochować wszelkiej staranności przy podpisywaniu takiej umowy - w tym powinien mieć pewność dostępności towaru - z jakiegokolwiek legalnego źródła (pomijam przypadki losowe związane z siłą wyższą lub niezależną od sprzedawcy - to odrębny temat).
To, że sprzedawca nie wywiązał się z umowy, bo mu się nie opłacało (bo tak to należy traktować - nie miał butów dostępnych u siebie lub ze swojego źródła "zapewniającego mu zysk ze sprzedaży"), moim zdaniem mogłoby być przedmiotem pozwu sądowego o nakazanie realizacji umowy. Wystarczyłoby dowieść, że sprzedawca mógł te buty dla kupującego załatwić (bo jak wiemy to nie była końcówka serii niedostępna już nigdzie więcej), ale nie zrobił tego tylko dla tego że mu się nie opłacało (pomimo istnienia prawnie wiążącej umowy sprzedaży). I nie musiał tego robić "od ręki" jeżeli kupujący zgodziłby się, że zaczeka (a zgodził się jak wiemy).
Odstąpienie od umowy kupującego nastąpiło w wyniku wymuszenia przez sprzedającego poprzez podanie nieprawdziwej informacji że buty
w ogóle nie są dostępne.
Przypomnijcie sobie sprawy sądowe, gdy ktoś nie chciał realizować umów sprzedaży z Allegro - bo "za mało wylicytowali". Kilka-kilkanaście lat temu była chyba taka sprawa opisywana w mediach gdy sąd nakazał realizację umowy.
Oczywiście to nie są sumy i sprawy o które warto walczyć w sądzie (i na takim założeniu opiera się sposób działania sklepu w tej sprawie).
Trochę się dziwię sklepowi ForPRO. Zdecydowanie nie jest najtańszy. Nawet, gdy ma promocje, to d... nie urywa. Z wizyt w sklepie też mam mieszane odczucia (zależy na kogo się trafi). To chyba jakoś jednak powinien klienta przyciągać, a nie odstraszać takimi sprawami. Może zamiast wydawać pieniądze na reklamy w różnych miejscach (ulotki itp.) lepiej zainwestować w zadowolenie klienta? Nawet gdyby incydentalnie miało to się wiązać z jednostkową stratą.