
Moją przygodę z bieganiem zacząłem w marcu. Na początku było bardzo ciężko ledwo 3km robiłem, z czasem zwiększałem ten dystans. Teraz na luzie robię 10 km

Niestety mam tylko jeden mały problem ( w sumie dwa ).
Zawsze, ale to zawsze na 3km mam takie dziwne ostre kłucie z prawej strony, jakby ktoś mi szpilką w żebra kluł. Musze wtedy przestać biegać i iść przez 2-3 min, ból mija a ja mogę dalej biec.
Drugi, to mam od dzieciństwa problem z piszczelem ( na siłowni nóg nie ćwiczę bo "uraz", się powiększa jest nawet "większy" jak kolano i zawsze ląduje w szpitalu ). Całe szczęście, jak biegam to nic mi nie jest

Na samym początku zainwestowałem w porządne buty ( asic gel 17 ). Dziś chciałbym porządny zegarek z GPS-em ( strasznie denerwuje mnie telefon na przedramieniu, co chwilę się rzep odrywa ). W kieszeni z telefonem ciężko się biega. Postanowiłem, więc kupić zegarek, żeby już z telefonem się nie męczyć

Najczęściej biegam solo, więc bez muzyki się nie obejdzie ( do tego mam malutką MP3 która jest znakomita do biegania

Mój cel: w przyszłym roku wystartować w pół maratonie, w tym roku sprawdzić się na kilku biegach charytatywnych.
To, tyle ode mnie przejdźmy do tematu.
Patrzyłem się na różne zegarki, zaczynałem od Garmina 305, niestety nie ma już ich na rynku a do tego cena używek to lekka przesada ( od 300zł ). Później spodobał mi się Garmin 405, po przeczytaniu kilku recenzji już miałem go brać ( znalazłem za 219 zł w bardzo dobrym stanie ). Ale wszedłem na to forum i przeczytałem, że jest beznadziejny, że szkoda czasu, pieniędzy i nerwów. Cóż odłożyłem zakup na "później".
Mój budżet się trochę zwiększył, chciałem kupić Garmin 610 ( oczywiście używkę

Związku z tym popatrzyłem na garmina 10, całkiem w porządku, kupiłbym nawet nówkę z 3 letnia gwarancją. I tak teraz się zastanawiam, warto go brać? Czy lepiej odpuścić? A może co innego?