Cześć!
Z góry przepraszam, jeżeli już ten wątek był poruszany - nie znalazłem takiego.
W tym roku postanowiłem spróbować biegania w górach - chcę wystartować w biegu na jawornik i w maratonie karkonoskim. Wiąże się to jednak z zakupem butów trailowych, z którymi, mówię wprost, nie miałem wcześniej do czynienia, bo biegałem jedynie po płaskim.
Możecie mi doradzić?
Saucony Peregrine 2 (chyba nie różnią się niczym od 3, poza ceną, tu link do nich http://jacekbiega.istore.pl/pl/saucony- ... 148-3.html), nadają się do takiego biegu jak maraton karkonoski? Czy tam potrzeba czegoś mocniejszego?
Z góry dzięki za pomoc i ewentualne porady dot. innych modeli.
Jak rozumiem Peregrine'y. Ja mam w wersji "3" i jak na razie sobie chwalę. Kupiłem w zimie, by latać przez śniegi po mieście a w maju miałem pierwszy chrzest górski na Turbaczu i okolicy. Siateczka z przodu i po bokach faktycznie wygląda na delikatną. Kolega z drużyny biegowej przedarł ją podczas Biegu Granią Tatr, ale u mnie wygląda na razie jak nowa. Nie planuję jak na razie takich ekstremalnych wycieczek i liczę, że but trzy-cztery lata posłuży. Zwłaszcza że ze mnie mieszczuch chodnikowy, więc buty jeszcze długo nalatane dużo mieć nie będą
Peregrine 3 to bardzo fajne i lekkie buciki, ale bieżnik kompletnie nie trzyma na mokrym twardym podłożu (korzenie, kamienie) choć na suchym daje radę. Jest on imho stworzony na grząskie/miękkie podłoże i tam spisuje się najlepiej.
Tak jak napisał marcinnek_, zdecydowałem się na Peregrine'y 2. Ponoć ten model nie różni się zbytnio od "3". Saucony nie chciało zmieniać za dużo w tych butach - miałem oba modele w ręce i wydaje mi się, że poza kolorem, nie różnią się. Różni je jedynie cena i dostępność - "2" już chyba prawie nie ma.
Zrobiłem w nich 47km w Górach Sokolich (21km pierwszego i 26km drugiego dnia). Kilka spostrzeżeń (od razu podkreślam, że to moje pierwsze trailówki, więc ciężko mi porównywać z innymi butami, które co najwyżej przymierzałem w sklepie):
- to but minimalistyczny - może odstraszać to, że wydaje się "cienki", po asfalcie biegam w Pumie Vectana 3 - amortyzacji aż nadto, ale w górach brak amortyzacji, mi przynajmniej, bardziej pomaga niż szkodzi (gdzieś czytałem, że w butach ze zbyt dużą amortyzacją, łatwiej w o kontuzję),
- tak jak napisał n0mad, but jest lekki, to wydaje się być jego bardzo dużą zaletą, bo nie męczymy się dodatkowym ciężarem podnoszenia turbo buta z miliardem bajerów :D
- podeszwa fajnie zachowuje się przy nadepnięciu na kamień - twardy środek, miększe boki podeszwy - przez co, kamienie nam nie straszne,
- bieżnik daje genialną przyczepność na podbiegach i zbiegach,
- jeżeli chodzi o wilgotne podłoże - szczerze mówiąc - nie wiem; n0mad pisze, że nie trzyma, ale ja zbiegałem w "strumieniu" (woda uznała, że szlak jest lepszy, niż jej wcześniejsze koryto) i biegałem w lekkim deszczu, mrzawce i było ok; fakt, raz zaliczyłem glebę, ale to gdy zatrzymałem się na kamieniu, żeby przepłukać ręce - stąd nie zaprzeczam zdaniu n0mad'a (z drugiej strony, są buty trailowe, które nie ślizgają się na mokrych kamieniach? :P),
- jedyne zło, jakiego można było się spodziewać - to asfaltowe zbiegi, które niestety czasem w niższych górkach się zdarzają, lekiem na nie jest biegnięcie po poboczu (o ile takie istnieje), gdzie zachowujemy przyczepność i stawy nie dostają po d... .
b@ki pisze:
- to but minimalistyczny - może odstraszać to, że wydaje się "cienki", po asfalcie biegam w Pumie Vectana 3 - amortyzacji aż nadto, ale w górach brak amortyzacji, mi przynajmniej, bardziej pomaga niż szkodzi (gdzieś czytałem, że w butach ze zbyt dużą amortyzacją, łatwiej w o kontuzję),
To nie jest but minimalistyczny. To ze ma maly drop nie czyni z niego buta minimalistycznego.
b@ki pisze:( ... )
Saucony Peregrine 2 (chyba nie różnią się niczym od 3, poza ceną, tu link do nich http://jacekbiega.istore.pl/pl/saucony- ... 148-3.html), nadają się do takiego biegu jak maraton karkonoski? Czy tam potrzeba czegoś mocniejszego?
Nie nadają się. Na Karkonoski najlepsze są szosówki, ponieważ trasa wiedzie po skałach i kamieniach.
@STI, z tymi szosówkami jesteś pewien? Biegłeś w normalnych butach na ulicę, czy coś innego na tę okazję sobie sprawiłeś? Dopytuję, nie dlatego, że Ci nie wierzę, tylko dlatego, że jakoś w swoich nie widzę zbiegania po kamieniach.
@fantom, to "minimalistyczne" wziąłem z recenzji tych butów. Tak btw. to czego one jeszcze nie powinny mieć, żeby zaliczać się do tego grona?
Nie bój się, pierwszy lepszy but ma tyle słoniny, że zostanie Ci na zimę, żeby dokarmiać sikorki, a co dopiero biegać po kamieniach. Pamiętaj też, że żaden but nie podniesie za Ciebie wysoko nogi i nie powie Ci gdzie ją postawić, a na tej trasie jest to bardzo ważne.
Wracając do pytania: biegłem, między innymi, w szosowych NB 790:
STI pisze:Nie bój się, pierwszy lepszy but ma tyle słoniny, że zostanie Ci na zimę, żeby dokarmiać sikorki, a co dopiero biegać po kamieniach. Pamiętaj też, że żaden but nie podniesie za Ciebie wysoko nogi i nie powie Ci gdzie ją postawić, a na tej trasie jest to bardzo ważne.
Wracając do pytania: biegłem, między innymi, w szosowych NB 790:
A to ja sobie zdaję z tego sprawę, w tym sezonie większy nacisk kładę na skipy, nieskipy itd. Oprócz tego, teraz byłem w Sokolikach pobiegać, za tydzień jadę na tydzień do Szklarskiej, a później jeszcze Bieg na Jawornik robię. Poza tym, co z weekendów wolnego zostanie, będę się starał spędzić w górach. Trochę już pobiegałem i wiem, że nogi same nie niosą :P I właśnie z powodu tego co piszesz zacząłem kminić te Peregrine'y, bo w nich mam pewność, że jak stanę na kamieniu, to będę stał.
Nie rozumiem. Ja na Twoim miejscu biegłbym w tych pumach - nie brakuje im niczego.
Mnie ich bieżnik nie przekonuje - zbyt płaski, w porównaniu do Twoich. No i duża amortyzacja, która nie wiem czy teraz nie będzie zmorą. Pomijam już fakt podpórki dla pronatorów - depłem nią ostatnio w Krakowie na wybrzuszenie w asfalcie - biodro mi to wypominało prawie do końca biegu.
Tak czy siak, za Twoją poradą, wezmę na urlop do Szklarskiej obie pary i zobaczę jak się będzie biegło w jednych i drugich.
Minimalizm czy nie, nazewnictwo nie ma dla mnie znaczenia. Faktem jest, że po szybkiej dyszce w ramach Pucharu Maratonu Warszawskiego po lasach Wawra 4mm dropu spowodowały, że jeszcze długo czułem łydki.