Zastanawiam się nad reebok one cushion a minimalistycznymi nike free.
Mój problem wygląda tak, że biegałem kiedyś w halówkach adidas predator i był to mój najlepszy but "biegowy" jaki miałem

Dostałem poradę by biegać w amortyzowanych butach i wybór padł na lunarglide+4. Nie jestem jakoś z nich zadowolony, nie czuję nawierzchni, stopa ciężko się układa itd. Na zimę do truchtania starczą jednak.
Problem jest taki, że w lunarglide problem z piszczelami nie znika, a wręcz występuje znowu przy każdym mocniejszym akcencie.
W związku z czym zastanawiam się nad czymś zbliżonym do tych halówek, czyli czymś bez mocnej amortyzacji a minimalizmem. Rozmyślam nad reebok one cushion a nike free. A może macie jakiś inny pomysł?
Oczywiście wszystkie ćwiczenia na piszczele robię ( pomagają), przerwy itd też stosowałem. Dramatu nie ma, biegać się da.
Wzrost 173 cm
Waga 79 kg
stopa neutralna
Tygodniowy przebieg 40-50km
Budżet ~350 zł