Odstraszacz na psy - co polecacie
-
- Dyskutant
- Posty: 43
- Rejestracja: 01 wrz 2013, 00:51
- Życiówka na 10k: 48:28
- Życiówka w maratonie: brak
Witam
Ostatnio na tyle zwiększyłem kilometraż podczas jednorazowego treningu, że powoli zaczyna mi brakować terenów w mieście do biegania. Wytyczam sobie nowe trasy, a te coraz częściej wiodą przez tereny wiejskie i odludne. Jako że biegam sam potrzebuję czegoś co skutecznie odstrasza dziką i udomowioną zwierzynę.
Znalazłem na portalu aukcyjnym gwizdki do tresury psów. Czy takie ustrojstwo jest skuteczne i czy można z tym czuć się naprawdę bezpiecznie? Macie jakieś inne patenty na wałęsające się bezpańskie psy?
Ostatnio na tyle zwiększyłem kilometraż podczas jednorazowego treningu, że powoli zaczyna mi brakować terenów w mieście do biegania. Wytyczam sobie nowe trasy, a te coraz częściej wiodą przez tereny wiejskie i odludne. Jako że biegam sam potrzebuję czegoś co skutecznie odstrasza dziką i udomowioną zwierzynę.
Znalazłem na portalu aukcyjnym gwizdki do tresury psów. Czy takie ustrojstwo jest skuteczne i czy można z tym czuć się naprawdę bezpiecznie? Macie jakieś inne patenty na wałęsające się bezpańskie psy?
-
- Stary Wyga
- Posty: 179
- Rejestracja: 15 paź 2013, 15:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Górny Śląsk
Gwizdek? Ja Cię proszę. Wypróbuj gaz lub coś co robi dużo hałasu. Kiedyś widziałem rewolwer taki co robi dużo huku. Ja natomiast używam pierwszego lepszego kija. Jak biegnę i widzę, że coś się zbliża do mnie to podnoszę jakiś badyl i wtedy czuję się bezpiecznie. No ale ja biegam po lesie, a tam takiego sprzętu nie brakuje. Pozdrawiam i życzę bezpiecznego biegania.
-
- Wyga
- Posty: 103
- Rejestracja: 17 lip 2012, 14:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Beskid Niski
Ja mam lepszy sposób.
Gdy delikwent otwiera paszczę żeby nas ugryźć, szybko wkładamy mu dłoń do pyska i żuchwę dociskamy w kierunku szyi.
A potem można go pogłaskać, podrapać za uszkiem itd.
Gdy delikwent otwiera paszczę żeby nas ugryźć, szybko wkładamy mu dłoń do pyska i żuchwę dociskamy w kierunku szyi.
A potem można go pogłaskać, podrapać za uszkiem itd.

SEMPER FIDELIS
___________________________________________________
___________________________________________________
- Poola
- Rozgrzewający Się
- Posty: 10
- Rejestracja: 26 paź 2013, 00:28
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Gwizdki to przeważnie służą do tego, żeby psa przywołać do siebie. Jak spotkasz jakiegoś bezpańskiego psiaka to nie patrz mu prosto w oczy i najlepiej zamiast przebiec to przejdź obok niego. Mi jak do tej pory żadne specyfiki nie były potrzebne.
Raz tylko schyliłam się po kamień, żeby psa przestraszyć (jak tylko zobaczył, że się schylam to odszedł). Poza tym coś co robi dużo hałasu faktycznie może psa odstraszyć.

- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Kiedys osaczyly mnie wioskowe psy i mozg wszedl mi na inne obroty.
Gdybym sie przestraszyl to zakonczyl bym epizod w szpitalu.
Poniewaz sytuacja wywolala we mnie agresje, postanowilem przetracic na amen co najmniej jednego psiaka. Ruszylem z impetem w kierunku jednego i wtedy cala zgraja odtrabila na odwrot, uciekajac z podkulonymi ogonami.
W kontakcie ze zwierzetami nastawienie psychiczne odgrywa znaczaca role. Przede wszystkim to ty jestes szefem, nie podwladnym i nie wspolnikiem. Daj to po sobie poznac.
Podobna taktyke stusuja sprzedawcy aut, no ale to juz inna bajka.
Gdybym sie przestraszyl to zakonczyl bym epizod w szpitalu.
Poniewaz sytuacja wywolala we mnie agresje, postanowilem przetracic na amen co najmniej jednego psiaka. Ruszylem z impetem w kierunku jednego i wtedy cala zgraja odtrabila na odwrot, uciekajac z podkulonymi ogonami.
W kontakcie ze zwierzetami nastawienie psychiczne odgrywa znaczaca role. Przede wszystkim to ty jestes szefem, nie podwladnym i nie wspolnikiem. Daj to po sobie poznac.
Podobna taktyke stusuja sprzedawcy aut, no ale to juz inna bajka.
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
Jest na to jedna bardzo skuteczna metoda, ale wymaga silnej woli i zdecydowania.Wczorajszy trening i 2 bezpańskie psy.
Wymaga to trochę doświadczenia bo po pierwsze trzeba wybrać odpowiedni moment tak aby zanim pies się zorientuje, szybko go oswoić i adoptować! Wtedy pies przestaje być bezdomny, zdobywa rozsądnego właściciela i zagrożenie bezpowrotnie mija. Ja tak zawsze robię i działa.
-
- Stary Wyga
- Posty: 164
- Rejestracja: 02 lis 2009, 10:02
- Życiówka na 10k: 45,32
- Życiówka w maratonie: 3.51.20
- Lokalizacja: z lasu
Biegam w większości po lesie miejskim ,bo takowy mamy w Olsztynie .Co dziwne nigdy nie miałem problemów z dziką zwierzyną której nie brakuje.Niestety z pieskami luzem biegającymi i ich nieodpowiedzialnymi właścicielami mam do czynienia na co dzień.
Oczywiście one wszystkie nie gryzą nic panu nie zrobią niech pan się nie boi.A to że leci do mnie szczeka szczerzy zęby to tylko zabawa on się bawi.Mnie już mniej to bawi bo włos mi się jeży na całym ciele muszę przerwać bieg by się bronić.
Po zwróceniu właścicielowi uwagi dowiaduje się że muszę być złym człowiekiem bo tylko na takich jego mądry piesek szczeka.
Podsumowując pies to tylko pies i wiemy wszyscy jakie nim kierują instynkty i do czego są zdolne .W tym miejscu apel do właścicieli owych pupili a w gronie biegaczy też ich jest sporo i fajnie bo pis to przyjaciel człowieka.Piesek niech sobie biega ale jak widzisz biegacza przywołaj go do siebie i przytrzymaj niech i ten biegacz sobie pobiega bez stresowego oglądania się czy mu piesek do nogi nie skoczy.Po prostu biegaj i daj innym pobiegać.Pozdrawiam.
ps. Czy ja lubię psy?-nie wiem jeszcze nigdy nie jadłem,a piesek mnie próbował.
Oczywiście one wszystkie nie gryzą nic panu nie zrobią niech pan się nie boi.A to że leci do mnie szczeka szczerzy zęby to tylko zabawa on się bawi.Mnie już mniej to bawi bo włos mi się jeży na całym ciele muszę przerwać bieg by się bronić.
Po zwróceniu właścicielowi uwagi dowiaduje się że muszę być złym człowiekiem bo tylko na takich jego mądry piesek szczeka.
Podsumowując pies to tylko pies i wiemy wszyscy jakie nim kierują instynkty i do czego są zdolne .W tym miejscu apel do właścicieli owych pupili a w gronie biegaczy też ich jest sporo i fajnie bo pis to przyjaciel człowieka.Piesek niech sobie biega ale jak widzisz biegacza przywołaj go do siebie i przytrzymaj niech i ten biegacz sobie pobiega bez stresowego oglądania się czy mu piesek do nogi nie skoczy.Po prostu biegaj i daj innym pobiegać.Pozdrawiam.
ps. Czy ja lubię psy?-nie wiem jeszcze nigdy nie jadłem,a piesek mnie próbował.
biegam sobie i już
- wiktor ia
- Stary Wyga
- Posty: 188
- Rejestracja: 22 cze 2013, 15:20
- Życiówka na 10k: 1:01:21
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bielsko Biała
Czy sposób, że schylam się po coś działa na każdego psa?
Kiedyś słyszałam, żeby tak robić.
A co jak "bestia" wykorzysta ten moment i zaatakuje?
Może teraz psy inaczej myślą niż kiedyś?
Może taki zewoluowany pies pomyśli: "co mnie taka będzie straszyć kamieniem, chapnę ją za szyję, to będzie wiedziała kto tu rządzi"
Pamiętam niedawno miałam taką sytuację, tylko, że na rowerze, jadąc przez wieś jakieś psisko zaczęło za mną biec, szczekać, doskakiwać do mojej nogi, ponieważ jechałam pod górkę sporą to nie bardzo jak miałam uciekać, to machałam tą nogą żeby go odstraszyć ale nie działało, po jakimś czasie sobie odpuścił, ale ile mnie to strachu i nerwów kosztowało to moje
Kiedyś słyszałam, żeby tak robić.
A co jak "bestia" wykorzysta ten moment i zaatakuje?
Może teraz psy inaczej myślą niż kiedyś?
Może taki zewoluowany pies pomyśli: "co mnie taka będzie straszyć kamieniem, chapnę ją za szyję, to będzie wiedziała kto tu rządzi"

Pamiętam niedawno miałam taką sytuację, tylko, że na rowerze, jadąc przez wieś jakieś psisko zaczęło za mną biec, szczekać, doskakiwać do mojej nogi, ponieważ jechałam pod górkę sporą to nie bardzo jak miałam uciekać, to machałam tą nogą żeby go odstraszyć ale nie działało, po jakimś czasie sobie odpuścił, ale ile mnie to strachu i nerwów kosztowało to moje

-
- Dyskutant
- Posty: 43
- Rejestracja: 01 wrz 2013, 00:51
- Życiówka na 10k: 48:28
- Życiówka w maratonie: brak
Na dzisiejszym treningu tylko 1 mniejszy piesek średniej wielkości
Wyleciał z zagrody, bo brama była na oścież otwarta; chyba się podwórko wietrzyło
Biegł za mną jakieś 50 metrów. Zatrzymałem się i piesek zwątpił. Zacząłem biec dalej i znowu zaczął ujadać. Schyliłem się po kamień tupnąłem i piesek sobie poszedł.
Jak widać problem jest, na razie sobie z nim radzę, ale co byłoby jakby wybiegły z zagrody 3 psy i akurat pod ręką nie miałbym kamienia?
A czy coś takiego mogłoby załatwić sprawę?:
http://allegro.pl/okazja-alarm-osobisty ... 19521.html
Kiedyś mój kolega miał przygodę z psami podczas jazdy rowerem. Jechał sobie w lesie sam. Obrócił się za siebie i zauważył w oddali 2 duże psy (z tych groźnych). Przed sobą miał dużą górkę i nie było szans żeby im uciec. Kiedy go doganiały, zatrzymał się, zsiadł szybko z roweru i się nim zasłonił. Psy podbiegły na bliską odległość. Przez chwilę popatrzyli sobie wszyscy w oczy. Nagle kolega rzucił rower w ich kierunku robiąc przy tym dużo hałasu. Psy na jego szczęście uciekły. Jak mi to opowiadał to sam miałem nerwy.


Jak widać problem jest, na razie sobie z nim radzę, ale co byłoby jakby wybiegły z zagrody 3 psy i akurat pod ręką nie miałbym kamienia?
A czy coś takiego mogłoby załatwić sprawę?:
http://allegro.pl/okazja-alarm-osobisty ... 19521.html
Kiedyś mój kolega miał przygodę z psami podczas jazdy rowerem. Jechał sobie w lesie sam. Obrócił się za siebie i zauważył w oddali 2 duże psy (z tych groźnych). Przed sobą miał dużą górkę i nie było szans żeby im uciec. Kiedy go doganiały, zatrzymał się, zsiadł szybko z roweru i się nim zasłonił. Psy podbiegły na bliską odległość. Przez chwilę popatrzyli sobie wszyscy w oczy. Nagle kolega rzucił rower w ich kierunku robiąc przy tym dużo hałasu. Psy na jego szczęście uciekły. Jak mi to opowiadał to sam miałem nerwy.
- LoveBeer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 952
- Rejestracja: 03 gru 2012, 19:45
- Życiówka na 10k: 34.00
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Nowy Targ
- Kontakt:
moim sposobem jest - niczym robinson crusoe - mowic do psa i to juz z daleka. wiecie, glupoty w stylu 'co tam pies ?' itd. i wystawiac reke, ale nie jak to ciosu tylko dlonia do gory, do obwachania. jak nie gryzie mozna od razu probowac poglaskac po lbie*. nie znam sie na zwierzetach, moze to glupie ale dziala. nie zadzialalo natomiast ostatnio jak mnie chapnal wielki owczarek pilnujacy owiec, no ale takie pies to juz inna historia, i tu rzeczywiscie trzeba psyche, ja od razu chcialem sie na niego rzucic to i uciekl, a samo chapniecie na szczescie bylo raczej na postrach niz na serio.
ale tak czy siak osobiscie tez mysle nad gazem, tyle teraz historii sie slyszy, tyle teraz groznych ras puszczanych samopas ze lepiej miec i nie uzyc niz nie miec a potrzebowac.
* dotyczy tylko duzchy i groznych psow, na male nie zwracam uwagi, a jak obszczekuje to tak smiesznie biegne machajac nogami na boki, ze jak zbyt blisko podejdzie to zarobi. a jak mimo to nie chce odpuscic to nie pozostaje nic innego jak zamierzony kopniak, chc z reguly pies juz wtedy sam wczesniej ucieka
ale tak czy siak osobiscie tez mysle nad gazem, tyle teraz historii sie slyszy, tyle teraz groznych ras puszczanych samopas ze lepiej miec i nie uzyc niz nie miec a potrzebowac.
* dotyczy tylko duzchy i groznych psow, na male nie zwracam uwagi, a jak obszczekuje to tak smiesznie biegne machajac nogami na boki, ze jak zbyt blisko podejdzie to zarobi. a jak mimo to nie chce odpuscic to nie pozostaje nic innego jak zamierzony kopniak, chc z reguly pies juz wtedy sam wczesniej ucieka

-
- Stary Wyga
- Posty: 213
- Rejestracja: 23 lis 2012, 11:04
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
@LoveBeer
Jak Ty z Podhala jesteś to się raczej powinieneś ewentualnie spotkania z misiem obawiać a nie sobie psami głowę zawracać
A tak w ogóle to nie wiem czy ja jestem jakiś toksyczny czy co ale mnie nigdy psy nie zaczepiają. Mijam je nie zwracając na nie uwagi i one zwykle też na mnie nie zwracają - chociaż mam w domu sukę to teoretycznie może być ode mnie czuć suką
Jak Ty z Podhala jesteś to się raczej powinieneś ewentualnie spotkania z misiem obawiać a nie sobie psami głowę zawracać

A tak w ogóle to nie wiem czy ja jestem jakiś toksyczny czy co ale mnie nigdy psy nie zaczepiają. Mijam je nie zwracając na nie uwagi i one zwykle też na mnie nie zwracają - chociaż mam w domu sukę to teoretycznie może być ode mnie czuć suką

"Go Fast, Be Good, Have Fun"
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 03 paź 2013, 09:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Po dzisiejszej "przygodzie" zaopatruję się w gaz, mimo że psy bardzo lubię, a wszystkie tego typu zdarzenia to nie wina psa tylko właściciela bez wyobraźni i piątej klepki. Ale po zębach wbitych w nogę przez niepozornego mieszańca puszczonego samopas, któremu jednak poszczekać to było zbyt mało, na osiedlu i chodniku, gdzie pod ręką nie ma patyka czy też kamienia, a później śledzeniu kundla przez pół godziny, a także wizji serii zastrzyków gdybym jednak właściciela nie znalazł to następnym razem się nie zawaham. Oczywiście jak się okazało był to kochany "Czaruś", spokojny i kochający dzieci, ale jednak nigdy nie wiadomo co psu do łba strzeli.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 07 lis 2013, 13:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
-
- Dyskutant
- Posty: 27
- Rejestracja: 22 lis 2013, 20:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Czasami wina leży również po drugiej stronie, a raczej z braku wiedzy jak zachować się w towarzystwie psa. Pomijam, że spora ilość właścicieli nie ma o tym pojęcia, dlatego swoich pupili nie socjalizuje od małego z otoczeniem. Te potem ganiają rowerzystów, biegaczy, generalnie wszystko co się rusza nieco szybciej od pieszego. Niektóre psy posiadają instynkt łowiecki i będą za takimi rzeczami ganiać, jednak da sie je oduczyć ganiania za byle czym.DROPS pisze:Oczywiście jak się okazało był to kochany "Czaruś", spokojny i kochający dzieci, ale jednak nigdy nie wiadomo co psu do łba strzeli.
Udawanie, że się czymś rzuca nie ma większego sensu, ponieważ działa to jak machanie rękoma przy radosnym psie. Radosny pies będzie się cieszył, skakał po was i nie wiadomo co jeszcze. Pies, który czuje się zagrożony będzie się bronił. Co najwyżej kiełbasę możecie mu rzucić, żeby się nią zajął, kiedy wy będziecie go mijać. Rzucanie kamieniami ma ten minus, że pies was zapamięta i jeśli go traficie to przy następnym spotkaniu jego reakcja może być silniejsza, bo w końcu, jako wiejski pies puszczony samopas, również poza ogrodzeniem czuje się jak u siebie na podwórku.
Sama mam psa, dość strachliwego i ten się boi m.in. biegaczy. Szlag mnie niekiedy trafia, kiedy ktoś widzi, że pies się płoszy i nie raczy zwolnić tempa lub nie przejdzie do marszu. Dużo to go raczej nie kosztuje. Ale tak jak ja mam prawo korzystać w pełni chodnika, tak prawo ma biegacz, więc nie mam nic przeciwko.
Jeśli pies nie jest dla nas zaskoczeniem i dostrzegamy go z jakiegoś metrażu, to ja mam taki sposób: zwolnić do marszu, wykonywać przy tym jak najmniej niepotrzebnych ruchów, obejść psa sporym łukiem i nie patrzyć się na psa (ewentualnie obserwować kontem oka, ale nie mieć z nim bezpośrednio kontaktu wzrokowego). I na wszelki wypadek mieć przy sobie gaz pieprzowy.