Skończyło się radosne skrobanie na balkonie. U Zenka zaczął się sezon grzewczy i pylica na full. Cała chata w czadzie.
Ortaliony dały się doktorowi we znaki, bo kaszle po nich na niebiesko.


W sumie robota kosmetyczna. Godzinka zleciała, w tym przerwa na fajkę. To był jeden z lepszych pacjentów kliniki.

Surowiec jakością nie odbiegał od papci na wagę z decu...


..ale nie miał za to żadnych przykrych niespodzianek w środku. Czysty fan w litej piance.







Zenek był już w nich na spacerku nad jeziorkiem i potaplał trochę w błotku razem z łabądkami. Ortaliony wydają dźwięki jak na tokowisku. Nawet jakaś babcia zaczęła go dokarmiać, ale do bani ten chlebek był, bo cały taki rozmoczony.
