Witam, nie wiem czy w dobrym miejscu dodaje wątek, ale mam pytanie odnośnie butów do chodzenia po górach. Wybieram sie latem w gory i jedni mówia mi że należy mieć jakies buty trekingowe a jedni że to strara kasy, wieć jeżeli ktoś ma jakieś informacje na ten temat to może by się nimi podzielił? wstyd sie przyznać, ale to będzie mój pierwszy wyjazd w góry dlatego nie pytam a te buty
To nie jest strata kasy. Porządne buty na porządnej podeszwie (Vibram), z membraną, z jak najmniejszą ilością przeszyć i wstawek materiałowych. Wydatek ok. 400 złotych, ale będziesz z nich korzystał długie lata, nie tylko w górach ale np. zimą w mieście. Firmy: Karrimor, Raichle, Lafuma, La Sportiva. Żadnych Campusów i innych polskich wynalazków. Pytaj, przymierzaj i kupuj w sklepach górskich. Żeby się zorientować w temacie polecam ngt.pl
Jak będziesz chodzić w nich w zimie po mieście to szybko je dobijesz. Polecam firme Hanwag. Jako jedna z nielicznych robi wymianę podeszw wraz z otokiem. Moje buty mają już 11 lat i drugie zycie
Svolken pisze:Jak będziesz chodzić w nich w zimie po mieście to szybko je dobijesz. Polecam firme Hanwag. Jako jedna z nielicznych robi wymianę podeszw wraz z otokiem. Moje buty mają już 11 lat i drugie zycie
kurcze niby dobre wyjscie \, ale takie butki troche kosztują niestety
Svolken, nie rozumiem dlaczego chodzenie w butach po mieście miało by je dobić?
Powtarzam, używam moich trzeci rok, chodzę całą zimę, nie widzę najmniejszych śladów zużycia.
Jak tak dalej pójdzie, będą je nosić jeszcze moje dzieci...
Polacy też potrafią zrobić przyzwoite buty, osobiście nie posiadam, ale kumpel ma Hanzle i sobie chwali. Ja sam łażę w Zamberlanach i są w porządku. O HanWagu też same pozytywne opinie słyszałem ale cena miażdżąca:) tak samo jak Meindl.
Co do górskich butów w mieście to panuje taka opinia że niektóre podeszwy firmy Vibram ścierają się na asfalcie i może o to chodzi z "dobijaniem ich na mieście". Osobiście sądzę że może to mieć miejsce w przypadku gorszych podeszw jak niesławna Biffida
oj ścierają się ścierają, Vibram contragripy itp nie nadaja się na asfalt. Chyba, że buty mają służyć tylko do chodzenia po mieście. W przeciwnym razie lepiej zainwestować w buty głównie do chodzenia po górach. Nie ryzykowałabym wyjazdu w Tary z butami z wyślizganą podeszwą. No i jak Tatry to sugeruję powyżej kostki, z membranami ostrożnie, kupuj z, tylko jesli Cię stać, nie licz na dobrą membranę w butach za 200-300 zł. Zawsze jest coś kosztem czegoś. A w adidaskach to niech sobie znajomi pospacerują po parku albo chodniku w mieście. Co do firm, co kto lubi. Nie wszystkie polskie firmy są typu Campus czyt. omijaj szerokim lukiem. A Karrimor lata świetności ma za sobą, owszem kiedyś robili dobre plecaki. I faktycznie dobre buty robią Meindl, Hanwag, Lomer, Scarpa. Czasem coś sensownego można znalezc z Jacka Wolfskina, Asolo czy Salomona (starsze modele).
Bardzo bym nie chciał, żebyście mnie źle zrozumieli, ale tego rodzaju posty bywają zniechęcające.
Człowiekowi, który nie jest zorientowany w tematyce butów górskich, potrzebuje ich na wypad letni w Tatry, mówicie, że dobre są buty firm takich jak Asolo Meindl czy Scarpa albo Hanwag. Problem w tym, że z perspektywy doświadczonego turysty górskiego oczywiście te wskazania mają sens, niestety mają mniejszy dla "początkującego" górołaza.
Po pierwsze, żeby użyć dobrej skali należałoby wskazać, że buty w/w firm są znakomite, najwyższej półki. Kosztują jednak naprawdę sporo, a na półce niżej, a nawet dwie, są buty tańsze np. dwu lub czasami trzykrotnie, które sa nadal dobre, i które w zupełności wystarczą na letni wypad w góry.
Osoba, która chce sobie kupić pierwsze buty górskie w życiu, nakarmiona informacją: Scarpa, Meindl, Hanwag, w sklepie górskim stojąc przed koniecznością wydania 800 złotych raczej powie sobie: w sumie to tak bardzo chyba tych butów nie potrzebuję i pójdzie na Giewont w Adidasach... Tymczasem buty takich firm, jak chociażby wspomniane przeze mnie Raichle, czy La Sportiva, czy Lafuma, albo wymieniony przez kolegę Zamberlan to cały czas buty górskie, dobre, które poradzą sobie doskonale, a które ceną nie odbiegają znacząco od normalnych, czy sportowych butów. Jeżeli kolega będzie chciał wybrać się na Chłopka zimą, to znaczy, że potrzebuje naprawdę najlepszych butów, ale jeżeli pyta, czy warto kupić górskie buty w ogóle, to widząc ceny wymienionych przez Was firm stwierdzi, że jednak nie warto, oceniając stosunek wydanych pieniędzy do tego, w jakim stopniu i w jakich warunkach byłby tych butów używał.
Przepraszam jeżeli kogoś uraziłem, oczywiste jest że Scarpy będa lepsze od moich Raichli, natomiast gdybym komus takiemu jak ja miał odpowiedzieć czy warto kupić buty górskie, to bym odpowiedział, że Raichle za ok. 3 stówy tak, a Scarp za 8 już nie.
panowie, wy tu wszyscy bardzo mądre rzeczy piszecie /nie kumam tylko tego kawałka o 11-letnich hanwagach, z moich po trzech zimach niewiele zostało/,
ale tu chodzi o
tomekstm pisze:pierwszy wyjazd w góry
w planie jest:
tomekstm pisze:wybieram się w tatry, pewnie uderze na Giewont, Kasprowy, i może Rysy
1. na Giewont, jak wiadomo, latem jest kolejka, i bardziej to się stoi niż niż idzie.
2. na Kasprowy też jest kolejka ale tam akurat, to bardziej się jedzie niż idzie.
3. moja parszywa intuicja podpowiada, że wyjście na Rysy, jak u większości first-timerów, skończy się tak gdzieś w okolicy baru w Morskim Oku - ale tam to się z kolei bardziej leży niż idzie.
reasumując:
nie wiem do czego miały by tu być potrzebne byty za n-stówek (z membraną?! latem?!).
na pierwszy raz stare adidasy w zupełności wystarczą. - a jak się góry spodobają to będzie można pomyśleć o zakupach.
------------------------------------
btw. z wszystkich moich tatrzańskich doświadczeń "sprzętowych" najmilej wspominam spacerek z murowańca do czarnego stawu i z powrotem - na bosaka, z przerwą na przepłynięcie stawu w poprzek na waleta . było bardzo przyjemnie, a poza tym wygrałem flaszkę.
zdrówko
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
Tylko może się tak zdarzyć, że kolega pierwszego wieczoru zabaluje i następnego dnia nie będzie miał kasiory na kolejkę na Kasprowy i uprze się na niego wejść.
Albo na Giewoncie spadnie deszcz i kolega zaliczy zejście drogą ekspresową północną, bo mu się trampek poślizgnie na wygłaskanych kamlotach.
Ja na pierwszym wyjeździe w Tatry zimą zaliczyłem: podejście na Giewont lawiniastym żlebem, wpadnięcie nogą w dziurę w śniegu, po czym jak ją wyciągnąłem to zajrzałem w dziurę i nie było widać gdzie się kończy, zjazd na dupsku do Kondratowej bo się iść nie dało, plus, co najlepsze, kilka centralnych gleb na asfaltówce do i z Moka ponieważ miałem na nogach coś co w górach się świetnie sprawdzało, ale latem :D
Następnym razem miałem odpowiednie obuwie i było pięknie.
Myślę, że nie zaszkodzi kupić butki ze średniej półeczki, nie spodobają się góry, to będzie w czym po mieście w zimie chodzić.
Na pierwszy wypad w Tatry latem polecam Czerwone Wierchy, bo jest pięknie i nie ma tłumów jak w Wysokich, plus 5 Stawów pomimo tłumów.
Aha, a membrana po to, żeby but oddychał choć trochę bo inaczej kolega się któregoś ranka nie obudzi...