hassy pisze:Tylko prosimy o nieserwowanie klasycznej historii będącej fałszywym dowodem na to, że niska amortyzacja szkodzi, czyli: biegam od dawna regularnie w amortyzowanych butach, 4 razy w tygodniu po 10-15 km. Ostatnio włożyłem buty mało amortyzowane i zrobiłem swój normalny trening. Trochę potem bolało, ale postanowiłem to rozbiegać i zrobiłem drugi normalny trening. Trzeciego już nie zrobiłem, bo bardzo mnie bolało. Buty bez amortyzacji są okropne i powodują ból
A ja czekam na takie zdanie doświadczonego człowieka jakie mu przyjdzie do głowy napisać.
Mam wrażenie, że dla Ciebie wszystko co zostanie napisane będzie "fałszywym dowodem", bo jak widać jesteś z góry uprzedzony co do wyniku i dewaluujesz potencjalny test. Ponadto zbyt łatwo szafujesz słowem "fałszywy".
Mi akurat zmniejszenie amortyzacji pomogło, ale daleko mi to nakazywania ludziom biegania w sandałach, w których czasem biegam. wielki minimal nie istnieje ani jego brat minimus. jest za to wygoda.
moim zdaniem w bieganiu na poziomie amatorskim chodzi o właśnie o własną wygodę fizyczną i psychiczną. ta sama wygoda jest rzeczą tak względną, że manipulacja, którą zastoswałeś odnosząc się do wygody jest właściwe atakiem ad personam i tym samym powoduje, że należałoby nie rozpoczynać tego wątku w ogóle. nie ma on żadnego sensu. jeśli ktoś czuje, że brakuje mu amortyzacji to niech to zmieni, bo pewnie mu nie wygodnie. Jak przebiegnę kilka km w sandałach, to potem sobie założe buty z amortyzacją, bo tak mi wygodnie.
Dodatkowo, moim zdaniem, sugerujesz odpowiedź że wzrost amortyzacji u 502340 jest wynikiem wzrostu wagi. jak miałem lat 5 biegałem bez amortyzacji. w 2006 też biegałem bez amortyzacji i w 2012 też biegałem bez amortyzacji. a teraz jest mi wygodniej robić dłuższe wybiegania z amortyzacją chociaż ważę 10 kg mniej.